Data: 2016-06-05 13:51:32
Temat: Re: Nie masz kasy? OSZCZEDZAJ chocbys mial glodowac!
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 05.06.2016 o 00:38, Pszemol pisze:
> "FEniks" <x...@p...fm> wrote in message
> news:nivie2$3h1$1@news.icm.edu.pl...
>> W dniu 04.06.2016 o 20:56, Pszemol pisze:
>>> "FEniks" <x...@p...fm> wrote in message
>>
>>>> No ale sam przyznasz, że z Twoim pomysłem o oszczędzaniu poprzez
>>>> obniżanie kosztów życia ma to niewiele wspólnego. :)
>>>
>>> Ma dużo wspólnego - jeśli kupujesz na maksa domy, samochody
>>> to ani oszczędzać z czego nie masz ani nie masz z czego na wakacje
>>> pojechać - całe dorosłe życie pracujesz wtedy na bankiera, aby
>>> spłacić ratę pożyczki hipotecznej pod groźbą utraty dachu nad głową.
>>
>> Zaraz, ale rozmawiamy tutaj o jakimś konkretnym Twoim kumplu, który
>> tak robi, czy o ludziach, którzy kupili mieszkanie na miarę, a nie na
>> maksa?
>
> :-))
>
> Tak w ogóle to mówimy o różnych poglądach grupowiczów
> o tym co znaczy dla nich oszczędzać...
>
> Ty zdaje się jestes przekonana, że zakup swego mieszkania na kredyt
> to forma oszczędzania. Ja się z tym nie zgadzam... jak już wiesz.
>
> To znaczy - nie zrozum mnie źle - lepsze to niż nic...
> Lepsze kupno mieszkania na kredyt i spłacanie kretytu za wszystkie
> zarobki przez 30 lat niż wynajmowanie tańszego mieszkania i całe
> niewydane zarobki przepijać gdzieś na nartach...
> Ale pomiędzy obiema skrajnościami można jeszcze wymyślić
Dlatego ja nie rozmawiam o skrajnościach. Już kilka razy zaznaczyłam, że
pomijam tych oszalałych ludzi, którzy pobrali milionowe kredyty na
apartamentowce w Warszawie, zwiedzeni chwilową passą i wysokością
przyznanych im kredytów w CHF. Tzw. frankowiczów, którzy najpierw
buntowali się, że KNF chciała ograniczyć dostęp do tych kredytów, a
teraz domagają się pomocy od państwa przy spłacie, którzy opisują swoje
historie w gazetach, jeżdżąc równocześnie na wakacje do Egiptu. :)
Piszę o normalnych ludziach, którzy wzięli kredyt w wys. ok 200-300tys.
na mieszkanie 50-60mkw, mając jakiś-tam wkład własny (choćby od
rodziców) lub na coś większego, mając już swoje mniejsze mieszkanie do
sprzedania. Sama znam takich rodzin naprawdę wiele. I oni, spłacając co
miesiąc swój kredyt, de facto muszą odłożyć, ograniczając codzienne wydatki.
> Niestety pokusa jest taka, aby wziąć większy kredyt na lepsze
> mieszkanie i potem następne 30 lat ledwie wiązać koniec z końcem.
> Ledwie starcza na ratę kredytu. Zero wakacji, zero innych zakupów.
> Miserable life.
Za uleganie pokusom jest piekło przewidziane. ;)
> Chyba teraz popadłaś w drugą skrajność...
> Odkładasz tak, aby mieć jakiś zdrowy bufor finansowy na czarną godzinę.
> Jak już to masz i jest to zabezpieczone (w sensie że nie musisz tego na
> nic wydać) to wtedy możesz więcej wydawać, więcej z życia korzystać.
> Ten bufor leży sobie niedotykany, czeka na np. problemy z pracą,
> ze zdrowiem, rodzinne katastrofy, powódź, renta itp, itd.
> I ten bufor finansowy można podzielić na kilka części: małą część
> płynną, trzymaną w gotówce, część ulokowaną niepłynnie ale
> krótkoterminowo i część długoterminową (czytaj "na emeryturę").
No pewnie, że każdy chciałby być piękny, młody, zdrowy i bogaty. Nie
musisz mnie przekonywać. :)
Ewa
|