Data: 2004-12-03 20:53:02
Temat: Re: Niechęć chodzenia do kościoła.
Od: "Hubert " <h...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > Co ma "obowiazek" chodzenia do kosciola (pod grozba grzechu i piekla
jesli
> > sie nie wyspowiadasz) z tym, ze w Pismie jest napisane ze nalezy swiecic
> > dzien panski? Otoz jest to interpretacja tego zapisu w Pismie, ktora
> > nabrala
> > w ktoryms tam wieku mocy prawnej po decyzji pewnych hierarchow. Wszystko
> > to
> > jest przypieczetowane przekonaniem, ze poprzez tych hierarchow, ktorzy
> > podejmuja podobne decyzje odnosnie doktryny dziala Duch Bozy.
>
> Czy ja coś pisałam o grzechu, piekle, spowiedzi? Czy ja cos nawet pisałam o
> niedzieli? Choć dla mnie, jako dla katoliczki to ona jest dniem Pańskim,
bo
> wiąże się ze zmartwychwstaniem, w dniu po sabacie.
> A przykazanie bezposrednio dotyczyło sabatu i, o ile mi wiadomo, w
Ewangelii
> nie ma nigdzie
> jego negacji. Jest jedynie zniesienie bezwzgledności jego przestrzegania.
>
> Jeden święci w kościele niedzielę, inny święci sabat, jeszcze inny,
> zadaje sie, srode. Tym niemniej, o ile mi wiadomo, każda religia majaca
> swoje korzenie w Pismie ma swój dzień w tygodniu poswięcony Panu, którego
> tradycję, myslę, mozna wywleć od owego III przykazania. Jezeli gadam bez
> sensu to proszę mnie poprawić. To mnie nigdy specjalnie nie zajmowało. Nie
> miałam nigdy z tym problemu.
>
> No i czy ja cos pisałam o obowiązku?
> Pisałam, że obowiązek jest bez sensu. Bo albo wiesz, chcesz, chodzisz i
> wielbisz - i czujesz że to jest dobre, albo ogladasz film. A sens w takim
> chodzeniu bez sensu jest tylko jeden- że się powtórzę- raz na tydzień
> przypomisz sobie słowo Bóg, może czasem cos do Ciebie trafi.
Nie wiem, czy obowiazek jako taki jest bez sensu. Jezeli ktos w cos wierzy,
to moze poddawac sie dyscyplinie, ktora mu sluzy. I jest to ok. Gorzej jesli
z miejsca twierdzi sie (moze nie Ty, ale jako katoliczka powinnas podobno w
to wierzyc), ze nieprzyjscie tylko raz do kosciola w niedziele jest
grzechem, z ktorego jesli sie nie wyspowiadasz to idziesz do piekla na
wieki. Tak brzmi jeden z punktow doktryny, przynajmniej mnie o tym uczono i
nie slyszalem zeby sie cos zmienilo od tych kilku lat. I tylko to jest dla
mnie wystarczajacym powodem by byc na zewnatrz tego systemu. System bowiem
jak mnie uczono zaklada, ze trzeba bezkrytycznie akceptowac wszystkie punkty
doktryny. Tylko wtedy mozna sie mienic katolikiem. Tak mi to ktos kiedys
wylozyl, gdy jeszcze bylem w obrebie systemu.
>
> > A ja teraz powiem tylko jedno: jesli jest w tym Milosc i poszanowanie
> > wolnej
> > woli czlowieka, to jest w tym Duch Bozy. Czy ktos sie ze mna nie zgadza?
>
> W czym jest Miłość? W nie chodzeniu do kościoła? Ja tutaj czuję jedynie
> niechęć. To jest działanie, którym kierują siły na "anty", a nie na "pro".
Nie bede Cie przekonywal ze niechodzenie do kosciola jest miloscia. Bo
intencje ludzkie moga byc przerozne. Nie jestem specjalnie anty Kosciolowi
jako takiemu, nawet dobrze mu zycze. Ale staram sie odsiewac ziarna od plew
i tam, gdzie widze klamstwa, to mowie o nich.
Jak powiedzial mistrz: Prawda was wyzwoli. Tylko nie kazdy odwaza sie ja
dostrzegac, woli sie oszukiwac.
>
> Ostatnio usłyszałam: Bóg jest potrzebny pokornym, bo pyszni sobie dadzą
radę
> doskonale bez niego.
Jesli dostrzezesz ze pan ktoremu sluzysz jest oszustem, to nadal bedziesz mu
pokornie sluzyc? Czy kazdy kto sie powoluje na Boga, rzeczywiscie mu sluzy?
Jak to rozpoznajesz?
Pokora wobec Boga, to nie to samo co pokora wobec Kosciola, ktory nie jest
nieomylny. To tylko ludzie, czesto IMO o niezbyt czystych intencjach
niestety.
>
>
> > To prawda, ze Bog na sile nikogo jeszcze nie zbawil. Ale tez nikogo nie
> > potepil i nie stracil do piekla na wiecznosc, za niewyspowiadane do
> > smierci
> > grzechy. Caly czas i niezmiennie obdarza otwartych ludzi ta sama Miloscia
> > i
> > nikomu nie kazal ani chodzic do Kosciola, ani byc katolikiem, ani w ogole
> > nic nie kazal.
> > Mam wrazenie, ze Bog jest czesto mylony z rodzicami (np. z ojcem).
>
> A glównym przesłaniem Ewangeli jest: róbta co chceta.
> Amen bracie.
Tego nie twierdze.
>
> "wszytko mi wolno ale nie wszytko przynosi korzyść"
A tu sie zgadzam sie z Toba.
Pozdrawiam Hubert
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|