Data: 2010-03-10 14:04:31
Temat: Re: Niedaleko pada jabłko terroru od drzewa idealizmu.
Od: "czerwony" <c...@s...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hn87el$iug$1@news.onet.pl...
> czerwony pisze:
>>
>> Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
>> news:hn85mc$aff$1@news.onet.pl...
>>
>>> Ciekawe jak można cudzołożyć przed ślubem?
>>> To chyba jakiś bzdet.
>>
>> Nie bzdet, tylko oficjalnie głoszone przez KK idee, rozwijające
>> podstawowy
>> zbiór przykazań na różne przypadki. W szczególności szóste przykazanie
>> 'nie cudzołóż', jest rozwijane mniej więcej do postaci 'dochowuj
>> czystości w miłości'
>> - i za tym idzie odpowiednia , już znacznie szersza definicja czystości,
>> uwzględniająca
>> specyfikę małżeństwa i celibatu. Szeroki opis masz np. tu (wciągaj,
>> wciągaj !)
>> http://www.teologia.pl/m_k/prz-07.htm#aaa
>>
>> Kawałek z podsumowania:
>> "Bóg ustanowił małżeństwo monogamiczne. Chrystus potwierdził taką formę
>> małżeństwa, zakazując rozwodów i ponownych nowych związków. Dopuszczalna
>> jest w pewnych sytuacjach tylko separacja małżeńska. Grzechem jest zatem
>> poligamia, cudzołóstwo, rozwody, życie w wolnych związkach, małżeństwa
>> "na próbę", stosunki przedmałżeńskie, związki kazirodcze."
>>
>> To jest najkrótszy komentarz rozwijający do szóstego przykazania.
>
> ,,Nie będziesz cudzołożył" (Wj 20,14; Pwt 5,17). ,,Słyszeliście, że
> powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy
> na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" (Mt 5,
> 27-28).
>
> Czyli każdy normalny mężczyzna jest grzeszny.
> Zatem grzech jest jego obowiązkiem i świadectwem jego normalności,
> a nie wynaturzenia lub ślubów kapłańskich.
>
> Poza tym wykładowca z racji obowiązku takiego, a nie innego żywota
> jest jakby raczej niezbyt wiarygodny w takiej interpretacji swojej
> organizacji.
Możesz mówić wiarygodny/niewiarygodny - ale takie interpretacje
znajdziesz wszędzie. To nie ten jeden kapłan coś takiego napisał
- "uwierz mi" - to jest oficjalna wykładnia w kk. Poczytaj
Familiaris Consortio czy cuś- jak masz siły ... Bo ...
Bo wiesz co ? Ja bym na Twoim miejscu sobie uprościł i po prostu
nie używał słowa "grzech" do opisu rzeczywistości Twojego
niepowarzalnego życia. Serio mówię. Po cholerę Ci kościół katolicki ?
Po co ? Bo taka tradycja w rodzinie ?
Imho zajmujesz się jakimiś pierdołami. Zamiast spojrzeć na siebie
i na swoją sytuację w sposób świeży, nieuwiązany ideologicznie
- gdzie są tylko ludzie - Ty, Twoja TŻ, Twoje przyjaciółki - to Ty
ciągle wyskakujesz z jakimś 'synem marnotrawnym'.
Moim zdaniem - grubo popierdolone to jest.
Ani w te, ani we wte.
Z jednej strony masz głęboko w dupie (we krwi) oficjalne 'zaawansowane
wartości' propagowane przez kościół, z drugiej strony bardzo, bardzo
zależy Ci na tym, by pozostawać 'w kręgu zainteresowania'. Jak nie możesz
być poprawną białą owieczką, to przynajmniej chcesz być jak najlepszą,
'perfekcyjną' czarną owcą. I tworzysz jakąś anty-ideologię chrześcijańską
'dla czarnej owieczki', w której masz takie kwiatki: 'grzech jest
obowiązkiem
mężczyzny', a Twoja 'autoobietnica' bycia synem marnotrawnym zaczyna
urastać do miana jakiejś misji. Anty-misji ?
Dla mnie kk jest po prostu dużo, dużo za ciasny do opisu złożoności
życia, a już szczególnie w kwestiach seksualności, relacji międzyludzkich
itp itd - i mam to wszystko mocno w dupie, co sobie jeden papież z ksiedzem
powymyślali na temat czystości. Od zawsze. Mój flirt z kk ma charakter
przymusu i pragmatyki - bo w takim kraju żyjemy, że nie da się kk nie
zauważyć, a trudno w nim w jakiś sposób minimalny chociaż nie
uczestniczyć (choćby opłacając z podatków katolickie uczelnie).
|