Data: 2010-03-11 11:27:15
Temat: Re: Niedaleko pada jabłko terroru od drzewa idealizmu.
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
news:1amhry8u4q7nt.dlg@trenerowa.karma...
> Dnia 11-marzec-10, czerwony wlazł między psychopatów i wykrakał:
>
>> Użytkownik "medea" <X...@p...fm> napisał w wiadomości
>> news:hn8ovs$dg5$1@nemesis.news.neostrada.pl...
>>> czerwony pisze:
>>>
>>>> Spokojny, _katolicki z ambicjami_ dom, ....
>>>
>>> Hm, ale co - myślisz, że nie zdzierżył (nomen omen) tych ambicji?
>>>
>>> Z tego, co na temat jego dzieciństwa pojawia się w tym artykule,
>>> narzuciło
>>> mi się niemal po kilku pierwszych zdaniach skojarzenie z Adlerowskim
>>> "rozpieszczonym dzieckiem". Wychowywany był jako dziecko szczególnych
>>> potrzeb ze względu na okoliczności narodzin, hołubiony i wychuchany
>>> przez
>>> matkę, a potem siostrę, która ciągle czuła się za niego odpowiedzialna,
>>> prawdopodobnie dlatego że on nigdy w pełni za siebie i swoje czyny
>>> odpowiedzialności nie brał. Nie musiał liczyć się z niczyimi uczuciami,
>>> bo
>>> wszyscy zajęci byli nim oraz robieniem jemu dobrze, nigdy odwrotnie. I
>>> tak
>>> mu zostało do końca życia. Nawet ta historia z hipotetyczną Zosią wydała
>>> mi się niewiarygodna, ale przyznam, że w pierwszej chwili jak o tym
>>> przeczytałam, nabrałam odrobinę cieplejszych uczuć pod adresem Felisia.
>>> ;)
>>> Taki typ narcyza, nie sądzisz?
>>
>> Tak jakoś sądzę. A w praktyce: kobiety naprawdę potrafią zagłaskać
>> "na śmierć[normalności]" dzieci płci męskiej. Ojciec jednak bardzo
>> pożądany.
>> Ciekawym bym był opini trenera w temacie bycia nieznośnie głaskanym
>> przez bogobojne matrony ;)
>
> zdecydowanie mój ojciec olał sobie wychowanie.
> skutkowało to niańczeniem i matkowaniem na potęgę.
> dużą i grubą pępowiną.
> oprócz mnie, mam jeszcze siostrę. jej się nie udało uwolnić od totalnej
> zależności - i co dramatyczne - robi się ona coraz bardziej silniejsza i,
> rzekłbym - kliniczna.
> to jest tak, jakbym widział kogoś zanurzającego się w bagnie.
> ale nie mam siły, żeby w to wkraczać. na razie.
>
> brak ojca - u mnie widoczny w postaci nabycia w większości cech matki.
> ciężka praca jest redart, czasami okrutna.
>
Jak ja to widzę? W pierwszym niejako odruchu osoba, która była wychowana w
rodzinie...dysfunkcyjnej- po prostu zdając sobie z tego sprawę zaczyna
odreagowywać. Najczęściej ma wtedy pretensje do rodziców o to, co mu (jej)
zrobili. To jest normalne i nawet pożądane, jeśli nastąpi etap drugi:
osoba taka zaczyna się rozwijać, pracować ze sobą. I wtedy zaczyna rozumieć,
ze tak ją wychowali- bo_inaczej_nie_umieli. Sami byli ofiarami ofiar.
Miejsce nienawiści, czy innych złych emocji skierowanych przeciw rodzicom
(uwaga! te emocje tak naprawdę skierowane są przeciw temu, którego są
własnością!) zajmuje zrozumienie, wybaczenie i nawet- miłość. Osoba taka już
nie przychodzi do rodziców po to, żeby im coś wyrzucić bo wie, że to
nieodpowiedzialne. Próbuje sobie ułożyć z nimi relacje : dorosły- dorosły.
Kiedy już przepracuje ten etap- może nawet uda się jej dojść do trzeciego
etapu- etapu, w którym wybaczy sobie wszystko, co ją w życiu złego spotkało,
a rodziców już nie będzie traktować jak ofiaty ofiar- lecz jak dawców życia,
wspaniałych ludzi, których będzie odtąd po prostu kochać- niczego nie
oglądając w zamian, ciesząc się samym dawaniem miłości.
I abyś doszedł na 3 poziom tej trudnej gry jeszcze za ich życia- tego Ci
życzę...
--
Serdecznie pozdrawiam
Chiron
1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak
2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff
|