Data: 2010-03-11 20:06:07
Temat: Re: Niedaleko pada jabłko terroru od drzewa idealizmu.
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 11 Mar 2010 20:52:50 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:1mslfp0g3t463.1l6gnfsnmnehd.dlg@40tude.net...
>> Dnia Thu, 11 Mar 2010 20:10:18 +0100, Chiron napisał(a):
>>
>>> Czy jak kochasz swoją mamę, to nie możesz znieść jej obecności? "Nadaje"
>>> Ci,
>>> a Ciebie nosi?! To_są_reakcje_małego_dziecka. Małe dziecko nie ma szans.
>>> To
>>> stań do niej, jak dorosły: przytul, powiedz, że ją kochasz. Czasem- jeśli
>>> wciąż będzie tak mówić- możesz zakomunikować: "przykro mi, że tak mówisz.
>>> Ale trudno- i tak cię bardzo kocham" Dasz radę dorosnąć? Twoja mamusia (z
>>> tego, co piszesz)- nie do końca dorosła.
>>
>> Kiedyś to samo, po długiej rozmowie ze mną oczywiscie (żeby nie powiedzieć
>> spowiedzi) stwierdził o moim ojcu pewien mądry ksiądz-psycholog; nie użyję
>> tu słowa "spowiednik", bo wzbudzi niewłaściwe, charakterystyczne tu u
>> większości na dźwięk słów "spowiednik" "spowiedź" emocje.
>>
>> Pozwolił mi jasno ujrzeć i zrozumieć źródło i mechanizmy pewnych zachowań
>> mojego ojca i natychmiast i jak dotąd trwale uleczyło z żalu do niego
>> (trwajacego nawet po jego śmierci, co mi bardzo doskwierało jako
>> bezsensowne i ciążące) za nie.
>> Ten ksiądz powiedział, że mój ojciec-dziecko niszczył nie mnie, swoją
>> córkę
>> (o co miałam żal), lecz tę dorosłą-kobietę-we-mnie, która nie chce robić
>> tego, co on-dziecko chce.
>>
>> To było dla mnie jak grom z jasnego nieba, co on powiedzial, to było wręcz
>> odkrycie. Tak, tak, i zdarzyło się to podczas mojego pierwszego, jednego z
>> dwóch w życiu, pobytu w Łagiewnikach.
>> Dlatego uważam, że tam są kierowani świetni
>> księża-spowiednicy-psychologowie, poniewaz tam ludzie przychodzą z
>> naprawdę
>> wielkimi problemami i nie wolno puścić tam byle kogo, aby się z tym
>> mierzył. Osoby, które posłuchały mojej rady, aby się tam udały, znalazly
>> także świetną pomoc i rozmowę. To tak na marginesie, odbiegłszy nieco od
>> zasadniczego tematu. A nuz i tutaj ktoś po cichu skorzysta...
>>
>
>
>
> ...mam nadzieję, że nasz sympatyczny kolega grupowy, trenR:-). Jak będzie
> chciał, oczywiście...jeśli to jest teraz ten moment dla niego.
Być może.
> A jak pięknie
> (czego już nie będzie wiedział) jest przebaczyć za życia- kiedy jeszcze ta
> osoba jest, można do niej sie odnosić z czystą miłością, zamiast pisać listy
> w zaświaty i cierpieć:-(
Wiesz, ja nie miałam problemu z przebaczeniem ojcu za życia, kochałam go
takim, jakim był, choć cierpiałam sporo, na wiele mu pozwalając, nawet
wbrew sobie, wskutek czego on utwierdzał się w przekonaniu, ze słusznie
postępuje i pozwalał sobie wobec mnie na wiele, ale pozostał żal, po
smierci ojca bezsensowny i niezaspokojony, obwiniałam się o to. To jedno
zdanie księdza otworzyło mi oczy i dało zrozumienie.
Żal, przebaczenie, zapomnienie to trzy różne rzeczy, jedno drugiego wcale
nie warunkuje. Wiem, że należy przebaczyć, ale ja nie umiem zrobic tego tak
w ciemno, ja muszę najpierw zrozumieć - to zupełnie jak w matematyce, nie
umiałam kuć jak wiele osób bez zrozumienia, musiałam dojść do sedna sprawy
i wtedy już miałam jasność żtp na wieki.
Tak samo i tu.
--
Ikselka.
|