Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: Nienawidze wlasnych rodzicow

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Nienawidze wlasnych rodzicow

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 22


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2005-08-25 13:49:07

Temat: Re: Nienawidze wlasnych rodzicow
Od: " Himera" <h...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

MAG <mag27@to_wywal.poczta.onet.pl> napisał(a):

> > sorry ze otwieram nowy watek ale nijak nie moglam odpowiedziec pod tym
> > postem.
>
> Heh... dlaczego? za słabo by Cię było widać? ;-)
>

ja mysle ze nie musze sie dodatkowo wyrozniac.


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2005-08-27 02:19:00

Temat: Re: Nienawidze wlasnych rodzicow
Od: Jesus <n...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Hania napisał(a):
> Cie moge epatnac jakims elaboratem, ale nawet nie w tym rzecz. GENERALNIE jak
> pozbyc sie takiego postrzegania ludzi?


Ja postrzegam ludzi bardzo subiektywnie, nieudolnie. Czasem widzę, że
to co wytakam komuś jest pokryte moim odbiorem rzeczywistości.

Oglądałem dziś Taki film "The Island" (Wyspa). Film jak film, ale
pokazuje jak można patrzeć na człowieka. To może duże słowo, czasem małe
po prostu jak na człowieka. Dziewczynę, chłopaka.
Fajne słowo tam się pojawiło "skażenie", może świat tam pokazany jest
skażony?
Jakoś tak mi się odrazu skojarzył wątek i to co dziewczyna tutaj pisała.

> p.s. i tak zdziwilo mnie, ze nie odpowiedziales "spierdalaj " ;-)

to słowo bywa zabawne

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2005-08-27 07:47:33

Temat: Re: Nienawidze wlasnych rodzicow
Od: "Hania " <v...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jesus <n...@p...onet.pl> napisał(a):

> Hania napisał(a):
> > Cie moge epatnac jakims elaboratem, ale nawet nie w tym rzecz. GENERALNIE
jak
>
> > pozbyc sie takiego postrzegania ludzi?
>
>
> Ja postrzegam ludzi bardzo subiektywnie, nieudolnie. Czasem widzę, że
> to co wytakam komuś jest pokryte moim odbiorem rzeczywistości.

ale tez dzieki temu mi jest latwiej radzic komus niz sobie ;-))

> Oglądałem dziś Taki film "The Island" (Wyspa). Film jak film, ale
> pokazuje jak można patrzeć na człowieka. To może duże słowo, czasem małe
> po prostu jak na człowieka. Dziewczynę, chłopaka.
> Fajne słowo tam się pojawiło "skażenie", może świat tam pokazany jest
> skażony?
> Jakoś tak mi się odrazu skojarzył wątek i to co dziewczyna tutaj pisała.

pewnie tak jest, przeciez wiekszosc czasu spedzamy (a przynajmniej ci, ktorym
na tym zalezy) na tym, zeby wyrwac sie w wlasnego ogladu rzeczywistosci.

> > p.s. i tak zdziwilo mnie, ze nie odpowiedziales "spierdalaj " ;-)
> to słowo bywa zabawne

bywa, generalnie mi nie przeszkadza kwiecistosc wypowiedzi, stokroc bardziej -
morderstwo w bialych rekawiczkach ;-)))

zdrowki
hania

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2005-09-01 00:42:10

Temat: Re: Nienawidze wlasnych rodzicow
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

driada leśna:
> ... Zresztą nie wiem po czym poznajesz, że jestem
> rozpuszczonym dzieckiem.

No kurcze, ja takze "poznaje", ze jestes rozpuszczonym
bachorem. :)

> A jakie miałam wyjście?

Przede wszystkim masz dosc duzo powaznych wad, ktorych
jakims cudem nie dostrzegasz, choc bez problemu dostrzegasz
wady np swoich rodzicow.
Watek ten jednak jest malo interesujacy jak mniemam dla ciebie,
wiec napisze o czyms innym.

Masz dwa wyjscia: albo 1) odejsc i uniezaleznic sie od rodzicow,
albo 2) zostac...

Opcja 2 jest znacznie bardziej interesujaca dla twoich rodzicow,
a takze i dla ciebie, wiec powinnas zastanowic sie z czym sie
wiaze.

Kilka slow ode mnie na ten temat.
Z tego co napisalas twoi rodzice potencjalnie wcale nie musza
byc oboje "do konca" beznadziejni.
Prawdopodobnie tez co najmniej jednemu z nich (lub nawet obojgu)
jestes w bardzo istotny i konkretny sposob potrzebna... choc
jawnie pewnie sie do tego jak na razie nie przyzna/nie przyznaja.

Idac dalej: jesli prawda jest twoja pewna "odmiennosc" od
rodzicow i rodzenstwa, to pewnie wlasnie to musi decydowac
o twojej nieuswiadomionej ~atrakcyjnosci dla rodzicow/ktoregos
z rodzicow.

Tak wiec wiele wskazuje na to, ze twoja misja to "zawalczenie"
o normalnosc ktoregos z rodzicow (lub obojga).

Jesli zastanowisz sie co do tej pory zrobilas aby "zawalczyc"
o te normalnosc ktoregos z twoich rodzicow (lub obojga), to
odpowiedz jaka uzyskasz nie powinna byc inna niz "NIC".

A zatem zostajac (opcja 2) masz okazje, aby postarac sie to
zmienic...

a wlasciwie to nawet nie masz za bardzo wyjscia...
i bardzo dobrze, bo gdybys miala, to mentalnosc rozpuszczonego
bachora jaka radosnie pielegnujesz doprowadzila by cie pewnie
do niezbyt ciekawego "finalu", a tak wciaz jeszcze mozesz sie
prawdziwie przydac z ta twoja "odmiennoscia", o ile naturalnie
rzeczywiscie jest "cos" warta.

Oczywiscie ostatecznie sama decydujesz. :)
Tyle.

PS: jak cos skapowalas, to napisz, a jak nie, to lepiej nie. ;)

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2005-09-01 08:08:25

Temat: Re: Nienawidze wlasnych rodzicow
Od: "driada leśna" <d...@o...pl.WYTNIJ.TO> szukaj wiadomości tego autora

Witam...

> > ... Zresztą nie wiem po czym poznajesz, że jestem
> > rozpuszczonym dzieckiem.
>
> No kurcze, ja takze "poznaje", ze jestes rozpuszczonym
> bachorem. :)

No właśnie, ale po czym? Nie twierdzę, że nie jestem rozpuszczonym bachorem
(albo bachorką raczej:)), bo może nie potrafię spojrzeć na siebie
obiektywnie. Nikt jednak nigdy wcześniej mi czegoś takiego nie zarzucił,
wręcz przeciwnie, znajomi twierdzą, że za bardzo staram się dogodzić innym,
a za mało myślę o własnych potrzebach. Nawet rodzice w przypływie miłości
twierdzą, że jako ich jedyne dziecko jestem skromna. To chyba nie są cechy
rozpuszczonego bachora?

> Przede wszystkim masz dosc duzo powaznych wad, ktorych
> jakims cudem nie dostrzegasz, choc bez problemu dostrzegasz
> wady np swoich rodzicow.

Wady doskonale w sobie dostrzegam, inaczej nie byłabym taka zakompleksiona.
Ale może nie dostrzegam jakichś konkretnych? Na razie dowiedziałam się, że
jestem rozpuszczonym bachorem, ale co dalej? Gdybyś wymienił mi moje wady,
to przynajmniej miałabym szansę, aby je wyeliminować, skoro sama ich
dostrzec nie potrafię. Umiem być samokrytyczna wobec siebie i gdybyś mi o
nich napisał, to może pierw zirytowałabym się, ale potem zastanowiłabym się
poważnie i przemyślała. Moje życie to i tak odwieczna praca nad sobą, dzięki
której wciąż zmieniam się jak w kalejdoskopie, wyzbywam się zakodowanych w
głowie złych wzorców zachowań, więc gdyby doszła mi do tego jeszcze praca
nad dodatkowymi wadami, to nie miałabym nic przeciwko :).

> Masz dwa wyjscia: albo 1) odejsc i uniezaleznic sie od rodzicow,
> albo 2) zostac...
>
> Opcja 2 jest znacznie bardziej interesujaca dla twoich rodzicow,
> a takze i dla ciebie, wiec powinnas zastanowic sie z czym sie
> wiaze.

Bardziej interesująca być może jest. Ale czy bardziej rozsądna?

> Kilka slow ode mnie na ten temat.
> Z tego co napisalas twoi rodzice potencjalnie wcale nie musza
> byc oboje "do konca" beznadziejni.

Matka do końca beznadziejna nie jest. Na nią bardzo łatwo można wpłynąć, z
łatwością nią manipulować, co wykorzystuje jej mąż. Przez długi czas dobrze
mi się z nią żyło, ponieważ ją wychowywałam, tłumacząc jak dziecku, co
wolno, a czego nie wolno. Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale nie będę bardziej
zagłębiać się w ten temat. Moja matka to bardzo nietypowa osoba. Jest
nadpobudliwa, biega, krzyczy, wyklina, lubi być w centrum uwagi, w dodatku
jest strasznie infantylna przez co stać ją na bardzo głupie rzeczy. Ja przez
jej głupawe gadanie, że jak moje dziecko będzie podobne do mojego męża
rodziny to będzie wołać na nie gnojek, jak będzie chłopcem to będzie
brzydkie i durne, bo wszyscy chłopcy tacy są i przez wyklinanie na psa
(które było decydujące): "znowu jesteś z tą kurwą", miałam ją serdecznie
dość i przestałam się odzywać. Ten moment wykorzystał jej mąż, aby
nabuntować ją na mnie. A jej mąż jaki jest? Zawsze najgorsze dziecko w
rodzinie, to najbrzydsze, najgorsze i najgłupsze w mniemaniu jego matki.
Zapewne zakompleksiony, więc szuka ofiary nad którą można byłoby się
psychicznie poznęcać. Szuka jej w domu i w pracy. Zawsze chciałam wierzyć,
że jest biedny, miał złe dzieciństwo, że ma coś z człowieczeństwa, że choć
trochę poczucia winy, ale jego życie uczyniło go złym człowiekiem. Jest
gorszy od niezrównoważonej, wyklinającej wiecznie mamy, bo, w
przeciwieństwie do niej, jest bezwzględny i _nigdy_ nie ma wyrzutów
sumienia.

> Prawdopodobnie tez co najmniej jednemu z nich (lub nawet obojgu)
> jestes w bardzo istotny i konkretny sposob potrzebna... choc
> jawnie pewnie sie do tego jak na razie nie przyzna/nie przyznaja.

Jestem im potrzebna. Mój brat prosto z mostu mówi im: "wy jesteście
nienormalni" i śmieje się z nich, kiedy zaczynają swoje "jazdy". Kochają go
bardziej niż mnie (może tylko pozornie), bardziej szanują, ale myślę, że oni
potrzebują poczucia akceptacji, której od niego nie otrzymują. Co zaś tyczy
się siostry, to ludzie mówią na nią "omen" i choć również to jest to lepsze
dziecko, to ciężko jest z nią wytrzymać. Jest rozkapryszona, wyzywa ludzi od
najgorszych bez żadnego poczucia wstydu i potrafi nawet rozbić szybę w
sklepie, gdy nie dostanie upragnionej zabawki. Zwykle i matkę i siostrę
muszę wychowywać, poświęcając wiele czasu na rozmowę z nimi. Kiedy obie
przebywają ze mną, to są grzeczniejsze. Moja mama siedzi teraz wiecznie ze
skwaszoną miną na dworze, wyklina na wszystko co się rusza, a siostra biega
po podwórku i ciągle coś dewastuje. Myślę, że naprawdę jestem im potrzebna i
pora znowu się do czegoś przydać. Denerwuje mnie to, że jestem za mało
doceniana, ale chyba powinnam się w końcu sama docenić, zamiast marudzić.

> Idac dalej: jesli prawda jest twoja pewna "odmiennosc" od
> rodzicow i rodzenstwa, to pewnie wlasnie to musi decydowac
> o twojej nieuswiadomionej ~atrakcyjnosci dla rodzicow/ktoregos
> z rodzicow.

Pewnie tak.

> Tak wiec wiele wskazuje na to, ze twoja misja to "zawalczenie"
> o normalnosc ktoregos z rodzicow (lub obojga).

Tak, masz rację, to jest własnie moja misja. Na tym powinnam skupić swoje
siły.

> Jesli zastanowisz sie co do tej pory zrobilas aby "zawalczyc"
> o te normalnosc ktoregos z twoich rodzicow (lub obojga), to
> odpowiedz jaka uzyskasz nie powinna byc inna niz "NIC".

A skąd ta pewność, panie mądraliński? :))
Ale fakt, że może za mało było w tym mojego wysiłku. Myślę, że pora zakopać
topór wojenny i wziąć się z powrotem za rodzinę.

> a wlasciwie to nawet nie masz za bardzo wyjscia...
> i bardzo dobrze, bo gdybys miala, to mentalnosc rozpuszczonego
> bachora jaka radosnie pielegnujesz doprowadzila by cie pewnie
> do niezbyt ciekawego "finalu"

Ciekawe jakiego?

> Oczywiscie ostatecznie sama decydujesz. :)
> Tyle.

No ostatecznie to tak. I już podjęłam decyzję. Tyle już osiągnęłam, że
szkoda byłoby przestać to kontynuować.

> PS: jak cos skapowalas, to napisz, a jak nie, to lepiej nie. ;)

To czy skapowałam pozostawię Twojej ocenie.

> --
> Czarek

Ania


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2005-09-01 09:16:39

Temat: Re: Nienawidze wlasnych rodzicow
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

driada leśna:
> A skąd ta pewność, panie mądraliński? :))

Wystarczy przeczytac z jako takim ~zrozumieniem twoje opisy.

Wniosek: nigdy nic nie robilas w tym kierunku.
Malo tego: wiele zrobilas aby nic takiego nie robic.

Moze wlasnie m.in. (glownie?) o to rodzice maja do ciebie
_nieuswiadomiona_ pretensje.

Po czym widac ze jestes rozkapryszonym bachorem?
Po bardzo wielu twoich reakcjach, ktore sama opisalas.

Dominuje w nich wysoki poziom nieliczenia sie z opinia/wola
otoczenia.

Przyklad: twoja mama zmienila zdanie w sprawie psa i
zazyczyla sobie, aby nie czynil spustoszenia w jej ogrodku,
zas "w dopowiedzi" ty zanegowalas jej zyczenie oraz ja sama
stawiajac psa wyzej od niej.
Zwroc uwage, ze twoja mama postawila ogrodek wyzej od
psa, wiec jesli ona jest nienormalna, to ty stawiajac psa wyzej
od niej musisz byc jakas hiper-nienormalna.
Idac dalej: gdyby twoi rodzic byli tak nienormalni jak ty, to
pewnie wypedziliby cie do psiej budy, zamiast oddac ci dom.

Dziesiatki innych detali swiadczacych o twojej bezmyslnej
nieodpowiedzialnosci oraz radosnej niedojrzalosci pomine,
bo to nie jest tu najwazniejsze.

Wazniejsze jest, ze masz szanse byc pozyteczna i dzieki
temu ew. rozwijac sie _wspolnie_ z rodzicami.
Wlasciwie caly twoj problem sprowadza sie do tego, ze jestes
zdeterminowana aby nie dzialac w tym kierunku.

Tak mi sie wydaje. ;)

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2005-09-01 14:22:30

Temat: Re: Nienawidze wlasnych rodzicow
Od: "driada leśna" <d...@o...pl.WYTNIJ.TO> szukaj wiadomości tego autora

Witaj, Czarku :))

> Po czym widac ze jestes rozkapryszonym bachorem?
> Po bardzo wielu twoich reakcjach, ktore sama opisalas.

W takim razie "zamieniam się w słuch" :).

> Dominuje w nich wysoki poziom nieliczenia sie z opinia/wola
> otoczenia.
>
> Przyklad: twoja mama zmienila zdanie w sprawie psa i
> zazyczyla sobie, aby nie czynil spustoszenia w jej ogrodku,
> zas "w dopowiedzi" ty zanegowalas jej zyczenie oraz ja sama
> stawiajac psa wyzej od niej.

Faktycznie zareagowałam może zbyt nerwowo, co wynikało z tego, że pies
dokonał spustoszenia w czasie, kiedy ona zajmowała się nim. Dogadałam się
jednak później z mamą, że z mężem zrobimy dla psa zagrodę, w której będzie
mógł hasać do woli pod naszą nieobecność. Do czasu, kiedy jednak ta zagroda
nie powstała niosłam psa na rękach na dwór i wynosiłam jak najdalej od
ogrodu, w miejsce, gdzie mógł bawić się do woli na naszej posiadłości, lub
szłam z nim na spacer do lasu. Mimo tego wciąż słyszałam, żebym pozbyła się
tego gówna. Moja matka nienawidzi zwierząt, stąd taka jej reakcja na psa.
Jej złość do labradora z dnia na dzień eskalowała, wręcz stawała się nie do
zniesienia. Mój mąż twierdzi, że była zazdrosna o to, że zamiast z nią,
niemal całe dnie przesiaduję z psem.
Pewnie rzeczywiście poczuła się odsunięta na bok, mniej warta od psa. Nie
przewidziałam tego.

> Zwroc uwage, ze twoja mama postawila ogrodek wyzej od
> psa, wiec jesli ona jest nienormalna, to ty stawiajac psa wyzej
> od niej musisz byc jakas hiper-nienormalna.

Tu się zgodzę. Widocznie posiadam zbyt małe umiejętności empatyczne, dlatego
nie zauważyłam, że źle jej z tym, że nie mam czasu, by z nią normalnie
porozmawiać. Pewnie dlatego, choć postępowałam wedle jej oczekiwań,
doszukiwała się byle pretekstów, by przekonać mnie do pozbycia się psa.
Kiedy pozbyłam się go, to tym bardziej ją zlekceważyłam, bo czułam się
strasznie skrzywdzona i myślałam w tym momencie tylko o swojej goryczy.
Spodziewałam się jej pokory, tymczasem zamiast tego widziałam, że coraz
bardziej krzywo się na mnie patrzy i dochodziły mnie wciąż słuchy, jak mi
obrabia tyłek. Nie rozumiałam o co w tym wszystkim chodzi. Ale teraz wiem.
Widocznie ona mnie potrzebuje bardziej niż ja jej. Zbyt nagłe odizolowanie
się od niej źle na nią wpływa.

> Idac dalej: gdyby twoi rodzic byli tak nienormalni jak ty, to
> pewnie wypedziliby cie do psiej budy, zamiast oddac ci dom.

Pewnie tak :).

> Dziesiatki innych detali swiadczacych o twojej bezmyslnej
> nieodpowiedzialnosci oraz radosnej niedojrzalosci pomine,
> bo to nie jest tu najwazniejsze.

Pewnie nawet byś tyle nie znalazł, dlatego chcesz pominąć ;).


Wiesz, Czarku, właściwie to muszę z wielkim zdziwieniem przyznać, że
pomogłeś mi w zrozumieniu kilku kwestii. Może jeszcze będą ze mnie ludzie?
Jak sądzisz? :)

> --
> Czarek

Ania


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2005-09-01 20:29:54

Temat: Re: Nienawidze wlasnych rodzicow
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

driada leśna:
> ... Może jeszcze będą ze mnie ludzie?
> Jak sądzisz? :)

Tzn chodzi ci o ~normalnosc w relacjach z otoczeniem?
Coz, chyba wciaz masz jeszcze na to szanse.

Byc moze pomoze ci w tym nieco urodzenie sie dziecka.
Nie zmarnuj tej szansy. ;)

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2005-09-02 00:35:42

Temat: Re: Nienawidze wlasnych rodzicow
Od: "marlene" <m...@a...co.uk> szukaj wiadomości tego autora


"cbnet" <c...@n...pl> wrote in message news:df6go7$7c9$1@news.onet.pl...

> Po czym widac ze jestes rozkapryszonym bachorem?
> Po bardzo wielu twoich reakcjach, ktore sama opisalas.
>
> Dominuje w nich wysoki poziom nieliczenia sie z opinia/wola
> otoczenia.


hej, Czarku,

wlasnie uswiadomilam sobie, ze jestem rozpieszczonym bachorem!
myslisz, ze mi to minie/ czy to zwykle mija/ wraz z wiekiem?

marlene

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2005-09-02 09:44:51

Temat: Re: Nienawidze wlasnych rodzicow
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

marlene:
> wlasnie uswiadomilam sobie, ze jestem rozpieszczonym bachorem!
> myslisz, ze mi to minie/ czy to zwykle mija/ wraz z wiekiem?

Wymaga to niestety pewnego wysilku i wyobrazni.
W innym razie zwykle wyrasta sie na pretensjonalnego i ograniczonego
emocjonalnie "buraka".

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

jak i gdzie skutecznie poddac sie automotywacyjnemu treningowi psychologicznemu ?
Zabawa w skojarzenia
Nienawidzę własnych rodziców.
Nienawidzę własnych rodziców.
Re: Psychologia naukowa a taplanie się w bagnie humanistyki

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »