Data: 2010-10-23 13:45:45
Temat: Re: Nienawiść
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2010-10-23 12:46, vonBraun pisze:
> Nie mozna sie nauczyć - tu w zasadzie mozna tylko oczekiwać jakieś
> samoistnej poprawy (wspieranej farmakologicznie), jednak już chyba mija
> powoli czas kiedy jeszcze mozliwa jest zmiana na lepsze. Dodatkowe
> problemy (niemozność zapamiętywania nowych informacji - tzw. zespół
> amnestyczny) - także nieusuwalny - przesądzi o trwałej zalezności od
> innych. W tym stanie nie ma leczenia :-(
A, no chyba że tak. Myślałam, że ten brak kolorów to jej jedyny problem.
>> Ja mogę odpowiedzieć tylko za siebie, że dla mnie typ osobowości (i
>> mój osobisty odbiór danego człowieka-polityka) ma kluczowe znaczenie.
>> Jestem tego świadoma i pewnie dlatego unikam rozmów na temat polityki.
> Czyli liczy się całość Twoich doświadczeń życiowych - a korzystasz z
> tych które masz i żadnych innych. Brzmi znajomo...
Hm, jest jednak tak, że ja z czasem weryfikuję niektóre moje odbiory
oczywiście. Nie wszystkie sympatie i antypatie są oparte na pierwszym
dziewiczym wrażeniu, chociaż jest ono bardzo silnym kryterium,
przyznaję. Bywa i tak, że pod wpływem czegoś zmieniam, a potem
stwierdzam, że jednak pierwsze było trafniejsze (tak np. odbierałam
Rokitę - pierwszy był negatyw, potem pozytyw, potem powrót do negatywu).
A unikam rozmów na te tematy, bo po prostu trudno mi obronić swoją
opinię opartą na "całości doświadczeń życiowych", czyli właściwie niczym. ;)
>> Jeśli zamienimy "nienawiść" na "niechęć" (tak jak powinno to brzmieć
>> bez przejaskrawiania IMO) to powstaje pytanie - po co miałaby zniknąć?
> Czyli "nie było problemu"? ;-)
W tym sensie nie było dla mnie problemu, że ja nie uważam niechęci za
coś zbędnego. IMO to uczucie jest zwyczajnie każdemu potrzebne. Coś, co
należałoby zwalczać moim zdaniem, to eskalacja poczucia niechęci w
kierunku uczucia nienawiści. Rozpalanie własnej niechęci i upajanie się
nią - to jest dopiero niebezpieczne.
> Ale drążąc troche juz "na siłe" - Jakie są źródła tej chęci czy niechęci
> - zwłaszcza teraz - w sytuacji dwu bardzo wyrazistych opcji politycznych
> i jak ma się do tego "test Fotygi"? Mamy do wyboru świat pełen intryg,
> spisków, krzywdy i świat "zielonej wyspy" oraz "polityki miłości".
> Polska oszukana, zakomleksiona, z jednej i "miodem i mlekiem płynąca" z
> drugiej. Ci którzy nie zyskali w niej nic na miarą swoich oczekiwań i ci
> którym sie w niej udało lub liczą że się uda. Niezadowoleni i
> zadowoleni. Macierewicz z jednej i dobroduszny wujaszek Komorowski z
> drugiej. Czy przypadkiem nie jest tak, że jesli nie zauważa się w
> "Fotygach" nic szczególnego to normą jest dla człowieka jest ten
> pierwszy świat i w nim czuje się znajomo, a gdy czuje intuicyjnie, że
> powinnien omijać "to cos" szerokim łukiem to woli się ten drugi?
Problem bardzo złożony, z zaległościami historycznymi w dodatku
(przecież wielu z naczelnych polityków zna się z czasów pierwszej
"Solidarności", jedni na przemianach ugrali więcej inni mniej i mają do
siebie wzajemne pretensje itd), a przede wszystkim jakieś osobowościowe
tarcia.
Jeśli o mnie chodzi, to ja obecnie widzę walkę PiS kontra PO jako walkę
fanatyków z cwaniakami. Dla mnie w zasadzie nie ma wśród nich wyboru,
chyba że na zasadzie mniejszego zła.
Ewa
|