Data: 2010-10-23 16:35:43
Temat: Re: Nienawiść
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "vonBraun" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:i9uarr$1m0$...@i...gazeta.pl...
Chiron wrote:
> Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
> news:4cc1e89e$0$27041$65785112@news.neostrada.pl...
>
>> W dniu 2010-10-22 19:38, vonBraun pisze:
>>
>>> Pisałaś o pięknych oczach a nie o lęku po diagnozie. Odniosłem się do
>>> tego co było explicite.
>>
>>
>> Hm, chodziło mi o pokazanie, jak skrajnie różny może być odbiór tego
>> samego obrazu. I że niekoniecznie "osoba doświadczona, która wiele
>> widziała" musi mieć ten odbiór bardziej zgodny z rzeczywistością. A
>> dumna, cóż, pewnie byłam (jestem), ale podejrzenie lekarki bynajmniej nie
>> zachwianie dumy wywołało, co zwyczajny matczyny lęk. Ale przecież nie o
>> to było tematem, więc nie pisałam o tym.
>>
>>> I dobrze, bo nie należało lekceważyć zdania osoby, która widziała więcej
>>> niż inni.
>>
>>
>> Jasne. Na tej zasadzie mogła pewnie setkę chorób zasugerować. ;)
>
>
> Mam bardzo podobne doświadczenia. To nie zależy od wykształcenia: są
> ludzie, którzy coś powiedzą- i uważają, że nie mogą się mylić. Próbę
> zmiany ich osądu traktują jak osobisty atak. Kolejna rzecz: władza. Ja,
> LEKARZ jestem BOGIEM. Masz mnie słuchać- bo ja mam zawsze rację, a jak
> nie- to pożałujesz. Tyle mógłbym opowiedzieć o takich sytuacjach z moim
> starszym, ciężko chorym synem...
>
>
Coś w tym jest, ale wydaje mi się że nie wynika to ze szczególnej
sytuacji eksperta "w ogóli" (co jeszcze za postu Trenera tu napisano)
ale ze specyficznej sytuacji właśnie - lekarza. Jeśli udajesz sie do
szpitala w stanie zagrażającym życiu, to w zasadzie od sensowności
decyzji lekarza zależy Twoje życie. Kreuje to w otoczeniu lekarza -
zwłaszcza takiego - z pierwszej linii frontu specyficzną zupełnie aurę.
Jeśli bowiem codziennie otaczają cię ludzie którzy czują że masz władzę
NAD ICH ŻYCIEM i ŚMIERCIĄ, to w zasadzie jesteś wobec nich w roli BOGA.
Jeśli dodatkowo masz władzę na oddziale (jesteś ordynatorem) to masz też
władzę nad przyszłościa kilku pomniejszych "BÓSTW". Nie wszyscy lekarze
na tym świecie interesuja się jedynie wiedzą, medycyną, istotą choroby,
pomaganiem. Niektórzy kończą medycynę dlatego, że jest to zawód
"Zaufania publicznego", zaś ukończenie studiów i każdego z kolejnych
progów kariery jest u nich raczej elementem czegoś przypominającego
raczej adlerowskie "dążenie do mocy" niż "dążenie do wiedzy". Kombinacja
wieloletniego pozostawania BOGIEM i naturalnej dla niektórych potrzeby
"wywyższenia sie ponad maluczkich" jest pewnie tym co obserwowałeś.
Dodatkowo, jeśli dziecko jest chore nieuleczalnie, będziesz dodatkowo
"kopany" nieco mocniej - na wypadek gdybyś chciał kogoś z nich obarczyć
odpowiedzialnościa za WYLECZENIE syna.
====================================================
=============
Masz rację. Zauważ proszę, że piszesz o czymś, co jest złem. To jest
aberracja psychiczna- a Ty ją- tak to odebrałem- próbujesz usprawiedliwić.
Wielu takich "bogów" skończyło źle (syndrom boga)- staczając się. Żeby nie
doszło do tragedii, żeby lekarz był naprawdę dobry w tym, co robi- oprócz
empatii potrzebuje też wiele POKORY.
Trafiliśmy na kogoś takiego- obdarzonego ponadto ogromną wiedzą fachową-
i...mój syn ma dziś 26 lat:-). Kiedy niedawno szukałem specjalisty w pewnej
dziedzinie- i wrzuciłem imię i nazwisko tej pani doktor- ukazały się (chyba
jako jedyna) same superlatywy
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
|