Data: 2010-11-05 19:12:58
Temat: Re: Nienawiść
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea pisze:
> W dniu 2010-11-05 10:43, zażółcony pisze:
>
>> jak idą przez wieś na obcym terenie - też w dziouchach nie przebierają.
>> A u nastolatków pod wpływem hormonów wiele barier jest obniżonych.
>> Znasz określenie "zamoczyć" ? Znasz powiedzenie: "są kobiety, które
>> się kocha i kobiety, które się pieprzy" ? Znasz popularność ston
>> internetowych
>> z tzw. twardąpornografią, którą trudno uznać za estetyczną ?
>
> Widzę, że ta historia zaczyna niebezpiecznie nabrzmiewać, a w istocie
> ona nie była taka zwulgaryzowana. Tamci chłopacy nie opowiadali na prawo
> i na lewo o swoich wyczynach z koleżanką, a wręcz miałam wrażenie, że z
> niejaką nawet nieśmiałością przyznają się do tych kontaktów, kiedy w
> jakiś sposób wychodziły na jaw. Natomiast brzydota tej dziewczyny była w
> tamtych kręgach niemal przysłowiowa i to nie tylko wśród chłopaków. Sama
> koleżanka zresztą była poza swoją "anty-urodą" nietuzinkowa. Na pewno
> nie czuła się wykorzystywana, nie robiła tego wbrew swojej woli, po
> prostu miała taką ochotę i już. Nie była typem chorągiewki miotającej
> się na wietrze, miała wbrew pozorom (i może to dla niektórych wyda się
> dziwne) swoją wewnętrzną dumę.
I wraca to, o czym pisałam. Swojego ciała się nie rozdaje bez powodu na
prawo i lewo. Zawsze jest jakieś drugie dno.
> BTW Przez ten wątek cały dzień dzisiaj o
> niej myślę, cholerka, pewnie ją uszy pieką ;) Znałam ją bardzo dobrze. W
> podstawówce od 5 klasy przyjaźniłyśmy się. Miałyśmy swój tajny
> szyfr-pismo, które ona wymyśliła, i którym porozumiewałyśmy się na
> lekcjach. Nikt nas nie rozgryzł, chociaż wystarczyłaby odrobina
> wyobraźni, żeby go odkryć. W kropki (nie wiem, czy zpamiętacie taką
> grę?) ogrywała mnie regularnie, czym doprowadzała mnie nieraz do łez
> bezsilności, ale byłam po niej zaraz na drugim miejscu taką mi dała
> szkołę. ;) Poza tym była prawdziwym matematycznym talentem i gdyby
> znalazł się jakiś sensowny i wrażliwy nauczyciel, który potrafiłby pomóc
> jej to wykorzystać (taka na przykład XL), to mogłaby coś sensownego w
> życiu osiągnąć (pewnie mogłaby być informatykiem, chociaż w tamtych
> czasach o tym się nie śniło nawet). Matematyczkę miałyśmy niestety
> beznadziejną.
> Ja ją ciągnęłam do liceum, ale ona się nie dała. Poszła do jakiejś
> zawodówki. Tak jakby nie wierzyła, że w życiu może coś osiągnąć, że coś
> się może udać.
Może próbowała się w ten sposób dowartościować, pokazać, że jest atrakcyjna?
--
Paulinka
|