Data: 2004-08-05 12:19:59
Temat: Re: O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "jagusia" <j...@p...com> napisał w wiadomości
news:cet5hk$c0i$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Wszystkie te przymioty, ktore najczesciej nam sie podobaja na poczatku znajomosci,
po
> pewnym czasie nudza sie i powszednieja.
> Dobry partner NIE ma robic wszystkiego najlepiej, nei ma czytac w naszych myslach
czego
> potrzebujemy, nei ma nam uslugiwac, przytulac, calowac i opowiadac bajki na
dobranoc.
> To wszystko predzej czy pozniej obrzydnie.
> I to powinnas wiedziec jesli z kims bylas dluzej niz rok.
>
> Mowimy o dobrych partnerach, tak?
> Pomijam chemie, ktora musi byc pomiedzy dwojgiem i seks, bo jesli tam nie zagra to
i nie
> bedzie gralo takze w innych kwestiach.
> Sztuka dobrego partnerstwa tkwi w umiarze i normalnosci.
> Jest cos takiego jak rodzina. Wiesz, rodziny sie nei wybiera, ona jest, jedyne co
mozna
> zrobic to stawac na zdjeciach najbardziej z boku, zeby mozna sie bylo wyciac.
> Ale przewaznie jakos z rodzina sie zyje. Roznie, raz lepiej raz gorzej. Mam to
szczescie,
> ze z drobnymi wyjatkami z moja rodzina zyje sie dobrze.
> I tak bym chciala zyc z dobrym partnerem.
> Jesli jestem chora, nikt nie bierze urlopu zeby ze mna zostac i gotowac rosolki.
> Nikt wieczorem nie szuka ciekawych tematow do rozmow, zeby mi poprawic humor.
> Jesli jest potrzeba, albo wynika to z wydarzen, przezyc, rozmawia sie. Jelsi nie,
kazde
> idzie w swoja strone, czyta ksiazke, rozwiazuje rebusy, gapi sie w tv, albo
masturbuje.
> Jesli wszystko padnie i mysle, ze juz koniec, nei trzeba mi zeby oni wszyscy mowili
mi, ze
> jeszcze bedzie przepieknie jeszcze bedzie normalnie. Wystarczy mi wiedziec, ze
cokolwiek
> sie wydarzy, oni sa po mojej stronie.
> Do poglaskania mam psa, ale i tutaj - jak juz wczesniej pisalam - nalezy zachowac
umiar.
> W stresowych sytuacjach staram sie polegac na sobie, a do rozladowana stresu mam
sen, a
> jesli jest ktos sprawdzony pod reka - dobre rzniecie jest dobre na wszystko (no i
raczej
> zaden facet nie odmowi).
>
> Dobry partner nie bedzie mi sie wpieprzal kiedy ja gotuje, nie bedzie mi chcial
pomagac
> zmywac i prasowac.
> Ale z checia zjem cos jego roboty kiedy jemu przyjdzie ochota na gotowanie, a jesli
bedzie
> niezjadliwe, dobry partner nie obrazi sie jesli wyrzuce to do kosza i zjem kromke
ze
> smalcem w zamian.
> Dobry partner powie mi, ze go wkurwia kurz na meblach, a ja mu powiem, ze ma zabrac
szmate
> i sam to wyczyscic.
> Dobry partner wyjdzie z psem kiedy mu powiem, ze teraz gadam z kims na GG, a ja
wyjde
> wtedy kiedy on bedzie ogladal jakis ciekawy wywod poslanki Beger.
> Dobry partner bedzie mial swoje zycie, bedzie czasem wychodzil sam w nieznane
miejsca, a
> ja nie bede pytac gdzie byl.
> Dobry partner jesli bedziemy miec dzieci, bedzie chcial i bedzie umial z nimi
rozmawiac.
> I nigdy nie bedzie dewaluowac moich slow i zmienac moich decyzji w kwestii dzieci.
Ale i
> vice versa z mojej strony.
> Dobry partner nei bedzie alfa i omega, nie bedzie wiedzial wszystkiego lepiej i
mial na
> wszystko gotowa odpowiedz.
> Dobry partner bedzie MOWIL jesli bedzie mial mi cos do powiedzenia.
> No i - chociaz byc moze jest to sprzeczne z wczesneijszym - musi umiec podejmowac
decyzje.
> Nie wazne - zle czy dobre. Ale je podejmowac.
>
> Wszystko to moze brzmiec jak normalne zycie nie ZE soba, a OBOK siebie.
> Ale ide o zaklad, ze to bedzie trwalsze niz przeslodzony obraz partnerstwa
polegajacy na
> odgadywaniu zyczen partnera.
> Faza jak on slicznie pluje nigdy nie trwa wiecznie.
>
> Jedyne czego bede wymagac to to zeby dobry partner mial jedna ceche z Mojego
Idealu.
> Nie byl moj i nigdy nie sprawial wrazenia, ze jest moj.
> Jego umysl ma dla mnei byc niedostepny.
> Najbardziej rajcuje nas mozg i to co w nim.
> Jesli tam nei zobaczysz niczego ciekawego, zadne rosolki tego nei naprawia.
>
> Jesli wiesz o czym mowie.
Dobry post !
Naprawdę !
Fakt, że napisała to kobieta (bo wiecie - kobiety są takie uczuciowe, "zycie nie ZE
soba, a OBOK siebie ?"
- łzy w oczach ...) zaskakuje mnie tym bardziej.
A najśmieszniejsze jest właśnie to, że ilekroć próbuję porozmawiać z żoną na temat
partnerstwa
i coś zmienić - ona uderza w ten właśnie ton: "to by było jak życie obok siebie i dla
mnie nie ma sensu".
Tak jakbyśmy w tej chwili żyli w pełnej szczęśliwości i bliskości, a ja niby staram
się tę idyllę rozwalić ...
|