Data: 2011-12-08 10:33:15
Temat: Re: O co biega z kara smierci ?
Od: "Nixe" <n...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"medea" <x...@p...fm> napisał
> Dążenie do zachowania życia jest podstawową siłą kierującą człowiekiem, .
Owszem, zgadzam się, w standardowych warunkach jak najbardziej tak to
właśnie wygląda.
Jednakże nie mówimy o standardowych warunkach.
Nie dalej jak kilka dni temu czytałam informację nt człowieka skazanego na
kś przez białoruski sąd.
Matka tego człowieka zwróciła się z prośbą o wykonanie tej kary na niej i
ocalenie jej syna. Oczywiście jest to tylko płonna nadzieja z jej strony, bo
nikt nie potraktuje tego poważnie, ale chodzi mi o pokazanie, że człowiek
jest w skrajnych przypadkach skłonny nawet do takiego aktu desperacji. I nie
ma to nic wspólnego ze skłonnościami samobójczymi, jak usiłowano tutaj
przekonywać.
Życie za ojczyznę poświęcali nasi przodkowie walcząc o odzyskanie
niepodległości. Gdyby ich dążenie do zachowania życia było silniejsze, niż
chęć wywalczenia wolności dla własnego kraju i reszty społeczeństwa, to
olaliby sprawę i biernie poddali losowi nadal żyjąc pod zaborami. To też
przecież był jakiś wybór. Ale to też nie były standardowe warunki.
Reasumując - jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, to każdy z nas chce żyć.
Jeśli plan zostaje w jakiś sposób zakłócony (tu: perspektywa dożywocia,
często w piekle), to nie może to pozostać bez żadnego wpływu na nasze, nawet
najgłębiej ukryte instynty.
> Oczywiście pewnie mogą się zdarzyć przypadki ceniące sobie wolność ponad
> wszystko, i były przypadki ludzi gotowych oddać życie w obronie np.
> ideałów, ale - umówmy się (lub załóżmy się) - nie było wśród nich chyba
> zwyrodniałych psychopatycznych morderców, czyli tych, których miałaby
> dotyczyć ewentualna kara śmierci.
Nie wiem, dyskutuję jedynie czysto akademicko i po prostu nie ma dla mnie
niczego niezrozumiałego w stwierdzeniu, że ktoś wybrałby śmierć zamiast
(tutaj) dożywocia. Ktoś inny powiedziałby, że wybrałby śmierć, zamiast życia
po utracie całej najbliższej rodziny. I też bym to zrozumiała. Znane są
bardzo częste przypadki, że człowiek tak skrajnie poddaje się po śmierci
współmałżonka, z którym przeżył kilkadziesiąt szczęśliwych lat, że umiera
krótko po nim, choć samemu będąc w pełni sił fizycznych i psychicznych. Po
prostu wola życia zanika w nim totalnie. Czy to jest typ samobójcy? Chyba
nie bardzo.
> A co więcej - nawet Flyer tego nie wie.
Ale na pewno wie lepiej, niż sam Ghost :)
N.
|