Data: 2005-04-19 09:51:37
Temat: Re: O co mu chodzi?
Od: "kolorowa" <v...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Eulalka" wrote
> Też bym nie wierzyła.
A ja wiem na ten temat tyle samo, co przed przeczytaniem postu. Wprawdzie
nie jestem mężczyzną, ale na kłopoty reaguję podobnie: zamykam się, nie chcę
o nich rozmawiać, chcę sobie z nimi poradzić. Nauczyłam się o takich
rzeczach mówić przy moim mężu. Tylko dlatego, że on się nie rozkleja, nie
panikuje, nie rozpacza, nie jęczy "omójbożecozanieszczęście", nie bierze
moich zmartwień na siebie. Gdyby zachowywał się w ten sposób, też bym się od
niego odsuwała w przypadku kłopotów. Właściwie to w ogóle nie byłby moim
mężem;)
Chciałabym też zwrócić uwagę, że Incognito wprawdzie zarzuca facetowi, że on
decyduje, co dla nich dobre, ale równocześnie chciałaby, żeby to ona
decydowała, jak ma wyglądać jego zachowanie.
Na podstawie tego, co napisała Incognito, nie jestem w stanie stwierdzić,
czy ten "ktoś" kocha czy nie.
Małgosia
|