Data: 2002-06-28 02:16:26
Temat: Re: O ja biedna... (dlugie)
Od: "Ilona" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik asik (A. Sikora) <a...@s...net.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:afcbo6$bgp$...@n...onet.pl...
> Hmmm... Jak by tu powiedziec... Co by nikogo nie urazic...
> Moze tak: Moim najwiekszym dzielem jest obraz 98x87 cm, caly
zakrzyzykowany,
> nie byl bardzo trudny, bo to sa kolorowe kwadraty i prostokaty, wiec
> latwizna. Ale wyszywalam go prawie rok. Drugi rok lezal sobie w pufie (jak
> wiekszosc moich dzielek). Ale zanioslam go do oprawy i pewien pan, obecny
> tam rowniez, zaproponowal mi, ze to ode mnie kupi. Zapytalam, ile mi
> zaplaci, wymienil cene, moja reakcja - klasyczny opad szczeny :)!
Zgodzilam
> sie na pniu, umowilam sie z panem na drugi dzien (wcale nie wierzylam, ze
> transakcja dojdzie do skutku), pan pojawil sie na umowionym miejscu z
> umowiona suma. Ja nie zarabiam malo, no tak srednio, ale to byly prawie 3
> moje pensje. Wierzcie mi, poczulam sie wtedy jak prawdziwy tworca. :)))
> Obraz wyszylam dla siebie jeszcze raz, trwalo to jakos krocej i wyszedl
> ladniejszy. :))) Od tego czasu cos czasem sprzedam, choc rzadko. I nie mam
> wyrzutow sumienia!
> Prezentow daje mnostwo - wszystkie dzieci moich znajomych dostaly
urodzinowe
> obrazki (wysle schematy na serwer), moj facet juz nie bardzo ma gdzie
> wieszac jachty i jachciki. I na zamowienie tez robie.
> Dziewczyny! Jezeli cos umiemy dobrze, wkladamy do godziny pracy i wysilek,
> nawet jezeli dla nas to czysta przyjemnosc, to jezeli nadaza sie okazja,
> nalezy sie cenic. Moze ja jestem materialistka... Nie wiem, nie jestem w
> stosunku do siebie obiektywna.
> To tyle - rozpisalam sie strasznie, choc normalnie tego nie czynie.
>
> Pozdrawiam cieplutko - Anka
Ja mysle, ze sprzedawanie jest indywidualbna sprawa:
1) za ile (no bo wlasnie chodzi o to, by sprzedac arcydzielo za 3 pensje, a
nie bylejakosc za mniejsza sume)
2) kwestia uczuc - jak po sprzedaniu bedziesz sie czula, jakbys wlasne
dziecko sprzedala i na nastepny dzien jest tak samo, to chyba rzeczywiscie
nie ma to sensu
Czesto podajecie argument, ze ta praca to wlozone uczucia, a tego sie nie da
wycenic. Powiem Wam, ze moim zdaniem w kazda prace powinno sie wkladac
uczucia i robic jak najlepiej - w przeciwnym wypadku nie warto sie trudzic,
bo to nie da satysfakcji i szczescia. Wiwec tak, czy siak sprzedajemy za
bezcen zaangazowanie i uczucia, bo trzeba miec za co kupic chleb
pozdrawiam (z uczuciem)
Ilona
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|