Data: 2005-03-22 07:03:07
Temat: Re: O wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami B ożego Narodzenia - słowo o mniemanologii stosowanej
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"patix" w news:d1n2n1$heh$1@nemesis.news.tpi.pl...
/.../
Cześć patix!:)
Fajnie że jesteś:).
Dziś w nocy poczułem gorącą płytę gdzieś pod sobą -
nie nie, nie zrobiłem pod siebie ;)))) To jeszcze nie ten czas.
Dobrze mówi wujek Misiek - All myśli ...;))
A najlepiej o czwartej nad ranem, no i oczywiście gdy już
baba z wozu - luuudzie!! to inny świat.
> >Miałem taki pomysł - nie wiem jeszcze czy go skrystalizuję, ale gdybym miał
> >od Ciebie odpowiedź pozytywną, być moze ktoś jeszcze by zechciał...
> zalezy co :)))
>
> ale jak cos ciekwego ??
>
> moze troche doprecyzuj
Albert - mam nadzieję, że nie uciekł (niech się ett odczepi od Alberta!!;))
z tą zmianą ksywki), i dzięki patix za podparcie.
Pomysł - miałem oczywiścire. A Ty wiesz jak to jest z pomysłami,
gdy coraz goręcej pod stopami. W dobrym tego słowa znaczeniu.
Galopują. Nie ma końca.
Najpierw, gdzieś tam głębocko jest jakiś błysk intencji, a potem,
ni stąd ni z owąd jest kawałek konkretu i, jeśli tylko coś innego się
nie wtranżoli (inny, równie dobry pomysł i w dobrym znaczeniu),
to jest nadzieja, ze po pewnym czasie pomysł wraca echem już jako
bardziej obudowany w słowa.
Poprosiłem Alberta, ale - no nie wiem - może się jednak czegoś przestraszył
(choć nie powinien), a może po prostu coś mu wypadło. Kiedyś publicznie
wymieniliśmy jakąś fotkę i było fajnie, więc pomyśłałem o Albercie.
Ale równie dobrze w tym wypadku myślę o HS, Aśce, bazzancie, Bluzgaczu,
etacie, Pauli, ewak, i wielu wielu... o patixie też :).
Wygląda mi na to, że po napisaniu wczoraj wieczorem postu "do bazzanta",
przez noc, ten sam pomysł się przeklarował na nieco inny, który w zasadzie
nie wymaga już takiej, jak myślałem poprzednio współpracy, a więc neutralny.
I bardzo dobrze. Muszę jeszcze nad nim pomyśłeć, ale być może będę już
działał w lepszym tempie.
Może nawet tu, przy Twoim wsparciu, a napewno w tym watku, gdyż
założyłem go przecież nie bez intencji, choć wówczas nie maałem pojęcia,
jak się sprawy potoczą - te które każdy widzi tu na pspolanie i te których tu
nie widać w kazdym przypadku z osobna.
Toczą się wg moich oczekiwań wprost cudownie.
Emulsja pęcznieje jak cholerka.
No i dziś od czwartej do 5:30 zapisałem sobie dużo rzeczy - kilka dni temu
nazwałem to przewrotnie "metodologią w szlifierni".
No ale z natury jestem hydraulik, więc ...;)
OK. patix. Dzięki jeszcze raz za wsparcie. Napiszę tu coś później.
A zdjęcia, które chciałem dać Albertowi, podam wszystkim w Alei psphome,
bo innego miejsca nie mam. Mam nadzieję, że Piotr się odezwie i się szybko
dogadamy.
Mała dygresja...
Budowanie czegokolwiek jest o rzędy wielkości bardziej sprawne
gdy posiada się wiedzę "o wszystkim" - szczególnie tę, która wydaje się
kompletnie ukryta przed świadomością.
Przykład z dobrą żoną (DŻ).
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A więc mamy DŻ, która lubi wytrzepać serwetkę przez okno. Na serwetce,
oprócz okruszków leży ważna śrubka, którą poprzedniego dnia pozostawił
niedobry mąż (NM) w swym szkaradnym roztargnieniu. DŻ, oczywiście
śrubki nie zauważa, bo tez jest roztargniona po swojemu. Bierze serwetkę
podchodzi do okna i trzask... Potem wygładza serwetkę na miejscu i jest ok.
Zadowolona.
NM (niedobry mąż), po pół godzinie szuka śrubki, która "gdzieś tu" powina być...
I wtedy głośno kojarzy ...
- Trzepałaś serwetke za okno?!! - szeroko otwarte oczy DŻ wszystko wyjaśniają...
- No to nie mamy ważnej śrubki - mówi dalej NM i gorączkowo usiłuje uzmysłowić
_sobie_ katastrofalne następstwa braku śrubki, jak też (a może przede wszystkim)
zredukować nagły przypływ stresu/emocji, gdyż nie ma w zwyczaju płakać nad
rozlanym mlekiem. Zrezygnowany podchodzi jednak do okna i wygląda na zewnątrz.
Ku swej radości i zaskoczeniu widzi, że śrubka zatrzymała się na antenie piętro
niżej.
Mówi o tym głośno.
- Jest piętro niżej, zawiesiła się na antenie; trzeba ją szybko zdjąć, bo jak spadnie
niżej to klops. A poza tym Dobra Sąsiadka też - jak zobaczy, że coś jej dynda
za oknem, to zabierze i nie odda!! A jeszcze awanturę zrobi.
W oczach DŻ widać niepokój i absolutną bezradność.
- Ale tego się przecież nie da zrobić!! - woła zrozpaczona, z naciskiem na "nie da".
NM jednak już jej nie słucha. Nie wiadomo w jaki sposób, w ułamku sekundy
kojarzy kilka ważnych rzeczy ze zbioru "o wszystkim". W ciagu następnych
kilkudziesięciu sekund - problem jest rozwiązany.
Zza szafy wyciąga rurkę z pcv, która się była ostała po remoncie - zapomniana
przez kilka lat. Z pudła wyciąga wiertarkę, uzbraja ją w kilka sekund we właściwe
wiertło i przewierca końcówkę rurki prostopadle do jej osi. Nastepnie bierze
drewniany
wieszak DŻ (narażając sie na niebezpieczeństwo protestu), wykręca z niego haczyk
w kształcie znaku zapytania i wkręca go w wywiercony otwór.
Wystawia ją prze okno - do srubki brakuje 10 cm.
Zgina więc hak pod kątem prostym - wydłużając całe narzędzie.
Wychyla się ostrożnie aby nie wypaść z dwudziestego piętra i łapie zgubę na haczyk.
Zamyka okno, demontuje przyrząd, naprawia wieszak...
Wszystko trwa minutę, dwie - a DŻ jak stała, tak stoi z przerażeniem w oczach.
NM uśmiecha się do siebie, zadowolony, że odzyskał ważną śrubkę...
No tak - wszystko jest względne.
[zamiast śrubki można wstawić skarpetę, albo studolarówkę - jeden czort]
> pozdrawiam
> patix
>
pozdrawiam
All
|