| « poprzedni wątek | następny wątek » |
211. Data: 2004-10-29 13:19:29
Temat: [OT] Re: Dziecko a rodzina
UlaD wrote:
> Ale nie kazdy musi realzowac sie pisaniem do czasopism?
A czym ? (Przypominam, ze mowa o naukowcach)
Jesli opisanie wynikow wlasnych badan jest dla kogos zadaniem ponad
sily, to istnieje tyle pieknych zawodow, w ktorych nie jest to konieczne.
Prace doktorska tez trzeba napisac, prawda ?
> Widomo, ze jesli ktos chce cos opublikowac dla wiekszej lub mniejszej grupy
> czytelników, to pisac powinien z polotem. Ale chyba nie dotyczy to kazdego
> naukowca powiedzmy sredniego szczebla?
A co to jest 'naukowiec sredniego szczebla' ?
> Nie znam sie na tym, przyznaje,
Widac.
> obilo mi sie o uszy, ze trzeba miec jakies
> publikacje, ale moze niekoniecznie w bardzo popularnym pismie?
Tak bylo za glebokiej komuny, kiedy doktorat robilo sie 10 lat, i z
miejsca dostawalo sie asystenture, ktora polegala glownie na piciu kawki
z sekretarkami i przepisywaniu ksiazek profesora.
Te czasy (na szczescie) minely.
> Mysle, ze w pracach naukowych nie robi bledów, ale tez nie pisze tak jak
> pisarz.
Bo i nie chodzi o pisanie kwiecistym jezykiem, ale o umiejetnosc
przekazania tego, co sie ma do powiedzenia. Naprawde, belkotliwa praca
usiana ortami nie przechodzi nawet jako magisterka na zadnej szanujacej
sie uczelni. Mnie recenzent nawet przecinki poprawial, a studiowalam
astrofizyke, a nie polonistyke.
D., juz bardzo offtopicznie
--
http://de.geocities.com/dunia77de/magic_moments_pl.h
tml
http://de.geocities.com/dunia77de/jeziora.html
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
212. Data: 2004-10-29 13:36:08
Temat: Re: Dziecko a rodzina [długie]Karolina \duszołap\ Matuszewska <g...@i...wytnij.pl> napisał(a):
> > Które moje słowa świadczą o tym, że mnie to obrusza?
>
> Dziwne, że o to pytasz, skoro dalej piszesz, jakie to żałosne i jak to
> Ci ich żal.
Obruszanie się nie ma nic wspólnego z żałowaniem.
>
> > To oszczędzanie latami, składanie grosza do grosza ("no to podstawówkę
mamy
> > z głowy, teraz bierzemy się za gimnazjum"), aby skonstatować koło
> > sześćdziesiątki, że może ostatecznie, jakby na studiach udało się
załatwić
> > stypendium to właściwie może byśmy się wyrobili.
>
> Grunt to dyskutować ze swoimi wyobrażeniami.
Fakt, zapomniałam, że można jeszcze czekać na spadek po bogatej cioci.
Wracając do głównego wątku - niezależnie od posiadanych zasobów pieniężnych,
dziecko ZAWSZE wymaga czegoś w rodzaju nabrania oddechu i skoku na głęboką
wodę. W nieznane. I nie chodzi tu o pieniądze, ale gotowość do
przewartościowania całego życia. A w kwestii, ile dziecko kosztuje, jest
podobnie jak z budową domu: wszystko co masz i jeszcze będziesz musiał
pożyczyć.
ER
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
213. Data: 2004-10-29 13:52:53
Temat: Re: Dziecko a rodzina [długie]Ewa Ressel wrote:
(...)
Wiesz, całą tę rozmowę możnaby wpakować w formalinę i wystawić w słoiku
jako modelowy wręcz przykład tego, co się dzieje, gdy ktoś, kto decyduje
się nie mieć dziecka usiłuje przedstawić swoje racje. Najpierw zaczyna
się doradzanie zdrowego rozsądku, wielkoduszności, potem dochodzi
jeszcze współczucie dla tych biednych głupków, stwierdzenia "To
żałosne!" i w dodatku jeszcze próba analizowania ich, jakże
frustrującego przecież, życia seksualnego. Nie dziw się więc, że pójdę
za sugestią JoP i powiem Ci krótko: "Odwal się."
Pozdrawiam,
Karola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
214. Data: 2004-10-29 14:06:48
Temat: Re: Dziecko a rodzina [długie]"Ewa Ressel" <r...@W...gazeta.pl> wrote in message
news:clth07$16o$1@inews.gazeta.pl...
> Wracając do głównego wątku - niezależnie od posiadanych zasobów pieniężnych,
> dziecko ZAWSZE wymaga czegoś w rodzaju nabrania oddechu i skoku na głęboką
> wodę. W nieznane. I nie chodzi tu o pieniądze, ale gotowość do
> przewartościowania całego życia. A w kwestii, ile dziecko kosztuje, jest
> podobnie jak z budową domu: wszystko co masz i jeszcze będziesz musiał
> pożyczyć.
pieknie to napisalas.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
215. Data: 2004-10-29 14:23:44
Temat: Re: Dziecko a rodzina. Pewne spostrzeżenia
Użytkownik "Dunia" <d...@n...o2.pl> napisał w wiadomości
news:41811822.60103@nielubiespamu.o2.pl...
>
> A odpowiedzi takie, jakie pytanie - juz w samej propozycji dyskusji
> wartosciujesz postawy: wielodzietnosc to 'wyzwanie' (wydzwiek pozytywny),
> a inne postawy to oportunizm (wydzwiek negatywny)
>
Rzeczywiście, tak można było to odebrać. W przyszłości zastanowię się nad
lepszym
formułowaniem tematów do dyskusji. Dzięki za konstruktywną uwagę.
proxy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
216. Data: 2004-10-29 15:25:14
Temat: Re: Dziecko a rodzina [długie]Karolina \duszołap\ Matuszewska <g...@i...wytnij.pl> napisał(a):
Nie dziw się więc, że pójdę
> za sugestią JoP i powiem Ci krótko: "Odwal się."
Oj, widzę, że nerwy niektórym puszczają...
ER
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
217. Data: 2004-10-29 15:40:47
Temat: Re: [OT] Re: Dziecko a rodzina
Użytkownik "Dunia" :
> Bo i nie chodzi o pisanie kwiecistym jezykiem, ale o umiejetnosc
> przekazania tego, co sie ma do powiedzenia. Naprawde, belkotliwa praca
> usiana ortami nie przechodzi nawet jako magisterka na zadnej szanujacej
> sie uczelni. Mnie recenzent nawet przecinki poprawial, a studiowalam
> astrofizyke, a nie polonistyke.
>
Jak to wszystko czytam to mi wstyd, bo właśnie dostałam z redakcji część
swojej pracy po korekcie i redakcji z komentarzami redaktora , ze w
niektórych miejscach to w ogóle nie wiadomo o co chodzi. ;-)
A to są tylko opisy szlaków turystycznych, chociaż prawda ze czasem trudno
przedstawić w opisie treść, którą łatwo trzema kreskami narysować na mapie.
Błędów ortograficznych raczej nie robię, literówki poprawia mi Word. gdyby
nie to byłoby ich w każdym zdaniu po 3 - 4.
A z wypracowań w liceum zawsze miałam piątki ;-)
Na szczęście od tego jest redakcja aby takie sprawy wyprostować.
Z wykształcenia jestem matematykiem, z zawodu informatykiem, ale czasem
robię różne dziwne rzeczy ;-)
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
218. Data: 2004-10-29 15:51:30
Temat: Re: Dziecko a rodzinaJolanta Pers wrote:
> Oasy <u...@p...onet.pl> napisał(a):
>
>> To może powiedz jaki, będę uważał jak jasna cholera.
>
> Biorąc pod uwagę, czym jeżdżę _teraz_, to od paru lat powinieneś
> uważać jak jasna cholera. I mam zamiar kupić taki sam tylko nowszy.
Nie wiem, czy dobrze kojarze: Dodge Neon?
K.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
219. Data: 2004-10-29 15:55:40
Temat: Re: [OT] Re: Dziecko a rodzinaNie umiem się podpiąć sama do siebie(pewnie wątek jest już za bardzo
"głęboki") więc się podpinam tutaj:
O właśnie taką próbkę swojej "tfurczości" znalazłam:
Szlak niebieski, razem z żółtym, który będzie służył do zejścia rozpoczynają
się przy przystanku kolejowym, który jest nieco oddalony od miejscowości i
prowadzi początkowo główną szosą a potem w lewo w kierunku centrum
miejscowości.
Ale ja już przepracowana jestem :-(
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
220. Data: 2004-10-29 16:08:58
Temat: Re: Dziecko a rodzina
Użytkownik "FeLicja" <I...@-...-c-o
-m>
napisał w wiadomości news:cltoss$5bd$1@news.onet.pl...
> Nie wiem, czy dobrze kojarze: Dodge Neon?
Tak.
Z kupieniem nowego niestety jest problem, bo w wygląda na to, że go w Polsce
już ich nie sprzedają. No, nie dziwię się, sprzedawali 4 sztuki rocznie bo
też kosztował 1,5 raza tyle co w Stanach.
A używane bywają głównie stare (1995).
A nowsze są, jak to ładnie mawiają, "bite".
A ja nie chcę innego samochodu. Jest mały, pokraczny, bardzo szybki i z
charakterem. I za to go kocham.
Weź kup jakiegoś i wyślij mi w paczuszce... ;->>
JoP
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |