Data: 2009-03-06 04:43:56
Temat: Re: Obiektyw a trwałość małżeństwa
Od: Hanka <c...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 5 Mar, 22:16, tren R <t...@n...sieciowy> wrote:
> Hanka pisze:
> >>> Moze oczekiwala tu jakiejs rozmowy, pomocy, ale po otrzymaniu scierka
> >>> po nogach, uciekla?
> >> a rozmawiałaś z nią
> > Nie, poniewaz mam swiadomosc, ze nie moglabym obecnie pomoc w zaden
> > konkretny sposob.
> nie do końca rozumiem.
> czy wykonanie telefonu do jakiejś instytucji lub zasugerowanie tego
> kamie, nie jest już pomocą?
> imho, twoja świadomość braku możliwości to tylko wygodny parawan dla nic
> nie robienia.
Ok.
Tak to widac z Twojej strony i, poki co, tak to zostawmy.
> >>>> nikt mi nie będzie wygodnicko wmawiał, że jestem przeczulony na punkcie
> >>>> "rzekomego" atakowania krk.
> >>> Odnosze wrazenie. Niczego Ci nie wmawiam, a juz tym bardziej
> >>> wygodnicko.
> >>> Dlaczego tak sie jezysz na ten temat?
> >>> Jakies watpliwosci, pilnie skrywane nawet przed samym soba?
> >> nie na ten temat.
> >> jeżę się, jak słusznie zauważyłaś, ale na zupełnie inny temat.
> > Na jaki?
> na posługiwanie sie moja osobą do legitymizowania stwierdzeń w rodzaju
> "zakonnica - musi być święta".
Mozemy miec klopoty ze znalezieniem wspolnej plaszczyzny rozmowy,
poniewaz ja wedruje po rejonach ogolnych i nie jest moim zamierzeniem
imienne wskazywanie osob, ktore cos tam cos tam. Rowniez, wchodzac w
ten watek, zaczelam od sprawy mocno ogolnej, zdaniem: Niezbadane sa
wzajemne uwiklania Kobiety i Mezczyzny.
W ciekawy sposob skrecilismy temat na zadymke z postem Kamy.
> >> ciekawe, że musiałaś mi imputować powyższe:
> >> "Fakt przyodziania szat zakonnych czy sutanny kaplanskiej nie zmienia
> >> automatycznie CZLOWIEKA w jakaś swieta maszyne o wylacznie anielskich
> >> cechach".
> >> bo tak to zrozumiałem - skoro rozmawiasz ze mną i o mojej interpretacji,
> >> to chyba jasne jest, że powyższe wziąłem do siebie.
> > Nie, moim zamiarem nie bylo imputowanie Ci czegokolwiek, a tylko
> > ewentualne poddanie dyskusji mozliwosci zachowan jak najbardziej
> > ludzkich, w wykonaniu osob, ktorym przypisuje sie niekiedy,
> > zdecydowanie blednie, MZ, cechy anielskie wlasnie.
> ok, kto przypisuje?
> bo właśnie, ja wole tak trochę konkretniej.
> po czyjej wypowiedzi powstały twoje wrażenia?
I znowu: tutaj rowniez poruszam sie po rejonach jak najbardziej
ogolnych.
I dlatego jestem swiadoma, ze nasze rozmowy, czy argumenty, moga sie
rozmijac, gdyz Ty preferujesz konkretne wskazania, prosisz o konkretne
dane, ktorych ja nie moge Ci podac, bo ich nie znam, i nie mam. Bo
przetwarzam SYGNALY na WNIOSKI OGOLNE. Od razu po otrzymaniu sygnalu.
Bez przypisywania poszczegolnych slow konkretnym osobom.
Konkretami posluguje sie, z wyboru, w pracy, gdzie abstrakcyjne
pomysly przetwarzam, za pomoca matematyki, na pakiety czytelne dla
odbiorcow.
> jestem zdania, że generalnie rozmowa w necie będzie zawsze bardzo
> nieprecyzyjna - ze względu choćby na zasadniczą różnicę między
> formułowaniem myśli słowem pisanym a mówionym. piszemy o wiele mniej niż
> byśmy powiedzieli.
Tak. Jednak taka rozmowa, jesli wchodzi na poziomy inne niz ping-pong
czy magielek, zdecydowanie prowokuje do myslenia, przynajmniej mnie.
Pojedyncze slowa czy zwroty, stanowia bodziec do otwierania sciezek
myslowych, czy tez do weryfikacji wczesniej zanotowanych informacji.
Zreszta, taka weryfikacja ma miejsce non stop, bo kazda kolejna chwila
naszego tu i teraz ustawia nas NA NOWO wobec spraw juz zaistnialych,
lub tych, w ktore wlasnie, na biezaco, wchodzimy.
> > Niezawodnie natomiast spisuje sie zachowywanie wobec rozmowcow
> > odrobiny dystansu, z ewentualnym dopytaniem szczegolow, a nie z
> > automatycznymi ocenami, ZAWSZE subiektywnymi.
> subiektywne spojrzenie - uczciwie przyznane ma swoją wartość.
> dlatego ja doceniam np pospieszalskiego. za to, że wiem, czego się po
> nim spodziewać. jest uczciwy w swoim subiektywnym widzeniu świata.
> ale to tak btw, bo może akurat ty go nie lubisz, więc z chęcią wkładam
> taki utrudniacz do dialogu :)
Nie poutrudniasz mi Pospieszalskim. Ja naprawde nie ogladam tivi.
Pospieszalskich znam z najdoskonalszej ich strony, mianowicie z
fantastycznych nagran muzycznych. I niech tak pozostanie :)
> > Stad w moich wypowiedziach slowa typu: odnosze wrazenie.
> > Bo to ZAWSZE bedzie tylko MOJE wrazenie, nigdy zas: pewnosc.
>
> a to już imho asekuranctwo posunięte za granicę przejrzystości.
Nie istnieje cos takiego jak PRZEJRZYSTOSC z nadania.
Z kimkolwiek i o czymkolwiek chcesz rozmawiać, lub cokolwiek tworzyc,
czy to bedzie piosenka, czy trwaly zwiazek zwany rodzina, najpierw
nalezy cos ponazywac i pouzgadniac.
Przyjac takie a nie ine prawa.
Wybrac takie a nie inne kierunki.
Po prostu: ustalic pryncypia.
Dopiero potem mozna mowic o przejrzystosci lub jej granicy.
Jezeli wrzucisz w dane srodowisko Aliena, skadkolwiek pochodzacego,
lecz nie znajacego owych srodowiskowych pryncypiow, z poczatku bedzie
sie przygladal, nie bedzie wchodzil w relacje, a jesli juz, to
niezwykle ostroznie. Bo on NIE WIE, co mu Wolno, jak cos tam Powinien,
a czego Nie Tykac wcale.
Uzgodnienia.
Ustalenia zasad.
Aby moc ZOBACZYC wiecej i szerzej, nalezy pozbyc sie narzuconych przez
Uzgodnienia i Ustalenia, wdrukowanych w umysl, elementow. Bo te
POSZCZEGOLNE elementy ograniczaja WIDOKI OGOLNE. Nie pozwalaja
dostrzegac mechanizmow. Zaciemniaja owe wspomniane przez Ciebie
przejrzystosci. Ja wiem, ze to brzmi niewiarygodnie. Lecz opowiadam o
swoich wrazeniach i doznaniach, ktore niekoniecznie musza zadzialac u
kogos innego.
No to jeszcze raz:
> > Stad w moich wypowiedziach slowa typu: odnosze wrazenie.
> > Bo to ZAWSZE bedzie tylko MOJE wrazenie, nigdy zas: pewnosc.
> a to już imho asekuranctwo posunięte za granicę przejrzystości.
Jedyna pewnosc, jaka moge miec, dotyczy mnie samej; moich wrazen,
odczuc i swiadomosci. Nie mam podstaw, by twierdzic, ze JESTEM PEWNA,
co czuje, rozumie, przezywa, drugi czlowiek. Znam tylko przyblizone
mechanizmy dzialania maszynki zwanej homo sapiens. I nie jest to
empatia, lecz rozumienie regul.
Nie:regulek z podrecznikow, lecz regul zawiadujacych czlowiekiem, w
powiazaniu z Natura i jej odwiecznymi, niewzruszonymi zasadami.
Wiesz, dlaczego pisze te slowa o tak niecodziennej dla mnie porze?
Bo o godzinie 3:42, teoretycznie w srodku nocy, zaczal swoje spiewy
kos.
A ze czynil to tuz za moim oknem, obudzil mnie skuteczniej niz
wszelkie maszynki budzikowe.
I tu masz jedno z potwierdzen na Niewzruszonosc Natury.
Inne, spia w lozeczkach za sciana.
A czlowiekowi niech sie nadal zdaje, hehe, ze to on rzadzi swiatem ;)
|