Data: 2010-10-30 20:21:55
Temat: Re: Obłęd innym jest pisany?
Od: Paweł <z...@...ll>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Vicky" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:iahu1o$2kvs$1@newsread1.aster.pl...
>>> Że jesteś stary i nie rozumiesz szalonej miłości? ;-P
>>
>> To prawda, nie rozumiem narażania ewentualnych jadących w imię dowolnie
>> szalonej milości.
>
> Tańczyliśmy na pasie zieleni/wtedy śniegu więc nikt nie był narażony.
> Samochód też stał na pasie zieleni bo muzyka musiała być słyszalna. A w
> czasie kiedy to trwało nie przejechał ani jeden pojazd....
> Wiesz jak to musiało być dawno temu? ;)
> Hmm... chyba z 20 lat....
>
Ach, czyli to było nie na środku tylko pomiędzy :).
To mi się też coś przypomniało a propos autostrady.
18 lat temu mieliśmy pojechać w parę osób w Tatry, umówiliśmy się w Krakowie
na dworcu o takiej-a-takiej godzinie.
Cóż, przyjechała tylko pewna dziewczyna i ja. Od słowa do słowa
wymyśliliśmy, że pojedziemy razem, ale... w Pireneje. Jak wymyśliliśmy, tak
zrobiliśmy, a przynajmniej robiliśmy :) (Po drodze jeszcze wzięliśmy kąpiel
w schronisku prowadzonym przez siostry zakonne w Krakowie - oczywiście nie
będąc gośćmi :). Na początek pojechaliśmy pociągiem przez Pragę, Pilzno, do
granicy niemieckiej. Od granicy wyłącznie stopem :). Pierwszy nocleg po
niemieckiej stronie urządziliśmy sobie w namiocie w wysepce drzew i krzewów
utworzonej przez zjazd z autostrady. Było bajecznie. Innej nocy na nocleg
wybraliśmy też teren obok, prawie pod autostradą, do którego można było się
dostać tylko przeskakując przez tory kolejowe biegnące dwumetrowym nasypem.
Daliśmy radę z plecakami. Serce waliło :). Traktorem, potem z szalonym
tirowcem, bosym posthipisem dotarliśmy nad Jezioro Bodeńskie, gdzie dziewczę
zgubiło pieniądze i zdecydowaliśmy, że w tej sytuacji wracamy :) Wracając
wstąpiliśmy jeszcze na Krywań i następnego dnia wróciliśmy do Polski przez
zieloną granicę przez Tomanową Przełęcz.
To były czasy.
P.
|