Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: Obraz psychopaty

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Obraz psychopaty

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 115


« poprzedni wątek następny wątek »

51. Data: 2010-06-17 13:59:27

Temat: Re: Obraz psychopaty
Od: koleszka <k...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

On 17 Cze, 14:55, Ikselka <i...@g...pl> wrote:

> Dnia Wed, 16 Jun 2010 13:30:00 -0700 (PDT), koleszka napisał(a):
>
> > Nie uwierzę, że nie zdarzały się Wam czasem sytuacje gdy mieliście w
> > jakiejś sprawie odmienne zdania czy plany i jedno musiało ustąpić
> > drugiemu.
>
> Musiało? - nigdy żadne niczego nie musiało. Nie rozumiem.
>
Nie no, luzik. Nie zrozum mnie źle, ja absolutnie nie mam zamiaru ani
tym bardziej jakiegokolwiek prawa aby tu próbować analizować Twoje
małżeństwo. Nie chodzi tu oczywiście o żaden przymus zewnętrzny a o
naszą dobrą wolę - jeżeli chcemy uszczęśliwić naszego partnera
ustępując mu w jakiejs sprawie, musimy w tym ceku zrezygnować z
jakichś naszych planów, celów czy zamierzeń. Nie ustępujemy dlatego
że on tak nam każe a dlatego że chcemy jego szczęścia, więc w imię
tego jego szczęścia i dla jego dobra musimy ustąpić.

Odnośnie reszty Twojej wypowiedzi ja naprawdę rozumiem że świetnie się
dobraliście jako partnerzy i jest to naprawdę bardzo, bardzo fajna
sprawa. Mieliście to szczęście że udało Wam się tak na siebie trafić i
potrafiliście razem przejść przez życie w zgodzie i miłości, a teraz
możecie na sto procent powiedzieć że jednak jesteście tymi prawdziwymi
połówkami. ;)

k.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


52. Data: 2010-06-17 14:31:09

Temat: Re: Obraz psychopaty
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 17 Jun 2010 06:59:27 -0700 (PDT), koleszka napisał(a):

> On 17 Cze, 14:55, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
>
>> Dnia Wed, 16 Jun 2010 13:30:00 -0700 (PDT), koleszka napisał(a):
>>
>>> Nie uwierzę, że nie zdarzały się Wam czasem sytuacje gdy mieliście w
>>> jakiejś sprawie odmienne zdania czy plany i jedno musiało ustąpić
>>> drugiemu.
>>
>> Musiało? - nigdy żadne niczego nie musiało. Nie rozumiem.
>>
> Nie no, luzik. Nie zrozum mnie źle, ja absolutnie nie mam zamiaru ani
> tym bardziej jakiegokolwiek prawa aby tu próbować analizować Twoje
> małżeństwo. Nie chodzi tu oczywiście o żaden przymus zewnętrzny a o
> naszą dobrą wolę - jeżeli chcemy uszczęśliwić naszego partnera
> ustępując mu w jakiejs sprawie, musimy w tym ceku zrezygnować z
> jakichś naszych planów, celów czy zamierzeń. Nie ustępujemy dlatego
> że on tak nam każe a dlatego że chcemy jego szczęścia, więc w imię
> tego jego szczęścia i dla jego dobra musimy ustąpić.

Rozumiem, ale - nadal nie rozumiem. Tzn nie było takiej sytuacji, no
uwierz. Poza jednym wyjątkiem, na początku małżeństwa, kiedy mój mąż
przekonał mnie, żebyśmy nie "budowali się" u moich rodziców.
Boże, po raz tysięczny dzięki Ci za mądrego męża!
:-)
W rodzinie nasza zgodność jest znana - jedni (uważam, że z zawiści) szydzą,
inni podziwiają, ale ona jest. Sami znamy inne takie małżeństwa - jest ich
zupełnie sporo, a może sami takie sobie "wyszukujemy" czy co...

>
> Odnośnie reszty Twojej wypowiedzi ja naprawdę rozumiem że świetnie się
> dobraliście jako partnerzy i jest to naprawdę bardzo, bardzo fajna
> sprawa.

Kiedy tu nie można powiedzieć właściwie o jakimś przemyślanym pre-wyborze,
procesie kwalifikacyjnym. Raczej odbieramy nasze życie jako potwierdzenie
tego, co tylko czuliśmy na początku, jednak wkraczaliśmy w nie zespokojem i
pewnością, ze się nie zawiedziemy.

> Mieliście to szczęście że udało Wam się tak na siebie trafić i
> potrafiliście razem przejść przez życie w zgodzie i miłości, a teraz
> możecie na sto procent powiedzieć że jednak jesteście tymi prawdziwymi
> połówkami. ;)
>

Oczywiście, teraz też, ale już od tak dawna możemy to powiedzieć, ze już
sami nie pamiętamy, odkąd. :-D


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


53. Data: 2010-06-17 17:21:13

Temat: Re: Obraz psychopaty
Od: J <w...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

glob wrote:


>> To nie chodzi o wmawianie i dziesi�t� z kolei panienk�. Chodzi o
>> TWOJE odczucie, �e wiesz, �e "to jest osoba, z kt�ra spedze
>> reszt� �ycia".
>>
>> --
>> J. z drug� po��wk� jab�ka, kt�ra r�wnie� WIEDZIA�A,
>> �e to ja:-)
>
> Każdy wmawia myśląc, że jego uczucie jest prawdziwe, zmienia kobietę i
> myśli jedna jedyna,

Przeżyłam kilka związków, zanim poznałam swoja połówkę. Różnica była
piorunująca, ale nie podejma się tego udowadniać - to trzeba po prostu
przeżyć.

J.









› Pokaż wiadomość z nagłówkami


54. Data: 2010-06-17 17:28:20

Temat: Re: Obraz psychopaty
Od: de Renal <f...@g...com> szukaj wiadomości tego autora



J napisał(a):
> glob wrote:
>
>
> >> To nie chodzi o wmawianie i dziesi�t� z kolei panienk�. Chodzi o
> >> TWOJE odczucie, �e wiesz, �e "to jest osoba, z kt�ra spedze
> >> reszt� �ycia".
> >>
> >> --
> >> J. z drug� po��wk� jab�ka, kt�ra r�wnie� WIEDZIA�A,
> >> �e to ja:-)
> >
> > Ka�dy wmawia my�l�c, �e jego uczucie jest prawdziwe, zmienia kobiet� i
> > my�li jedna jedyna,
>
> Prze�y�am kilka zwi�zk�w, zanim pozna�am swoja po��wk�. R�nica
by�a
> piorunuj�ca, ale nie podejma si� tego udowadnia� - to trzeba po prostu
> prze�y�.
>
> J.

To że polaczki są 300 lat do tyłu to widać. Od jakiś tych lat
zaobserwowano jak kultura wpływa na człowieka fałszując mu obraz
rzeczywistości, więc ludzie zmieniają się jak rękawiczki i cały czas
memetyka kultury zafałszowuje im obraz wcielając
przeświadczenie______idealizm ___że to jedna jedyna. Dokładnie
Wokulski jest obrazem tego, że widział Łęcką idealistycznie, a nie
naprawdę.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


55. Data: 2010-06-17 17:34:45

Temat: Re: Obraz psychopaty
Od: J <w...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

de Renal wrote:

>
>
> J napisał(a):
>> glob wrote:
>>
>>
>> >> To nie chodzi o wmawianie i dziesi�t� z kolei panienk�. Chodzi o
>> >> TWOJE odczucie, �e wiesz, �e "to jest osoba, z kt�ra spedze
>> >> reszt� �ycia".
>> >>
>> >> --
>> >> J. z drug� po��wk� jab�ka, kt�ra r�wnie� WIEDZIA�A,
>> >> �e to ja:-)
>> >
>> > Ka�dy wmawia my�l�c, �e jego uczucie jest prawdziwe, zmienia
>> > kobiet� i my�li jedna jedyna,
>>
>> Prze�y�am kilka zwi�zk�w, zanim pozna�am swoja po��wk�.
>> R�nica by�a piorunuj�ca, ale nie podejma si� tego udowadnia� -
>> to trzeba po prostu prze�y�.
>>
>> J.
>
> To że polaczki są 300 lat do tyłu to widać.

Wiesz co, mi tam zwisa, czy jestem 300 lat do przodu, czy do tyłu. Wiem, co
się wokół mnie dzieje, jestem szczęśliwa i naprawdę jest mi obojetne, czy w
to wierzysz, czy nie. Ja tam WIEM, tak jak Ikselka, że takie cuda jak
znalezienie swojej połówki jabłka się zdarzają. A Ty wierz i wiedz, jak ci
wygodnie.
J.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


56. Data: 2010-06-17 18:40:01

Temat: Re: Obraz psychopaty
Od: de Renal <f...@g...com> szukaj wiadomości tego autora



J napisał(a):
> de Renal wrote:
>
> >
> >
> > J napisaďż˝(a):
> >> glob wrote:
> >>
> >>
> >> >> To nie chodzi o wmawianie i dziesi�t� z kolei panienk�. Chodzi o
> >> >> TWOJE odczucie, �e wiesz, �e "to jest osoba, z kt�ra spedze
> >> >> reszt� �ycia".
> >> >>
> >> >> --
> >> >> J. z drug� po��wk� jab�ka, kt�ra r�wnie� WIEDZIA�A,
> >> >> �e to ja:-)
> >> >
> >> > Ka�dy wmawia my�l�c, �e jego uczucie jest prawdziwe, zmienia
> >> > kobiet� i my�li jedna jedyna,
> >>
> >> Prze�y�am kilka zwi�zk�w, zanim pozna�am swoja po��wk�.
> >> R�nica by�a piorunuj�ca, ale nie podejma si� tego udowadnia� -
> >> to trzeba po prostu prze�y�.
> >>
> >> J.
> >
> > To �e polaczki s� 300 lat do ty�u to wida�.
>
> Wiesz co, mi tam zwisa, czy jestem 300 lat do przodu, czy do ty�u. Wiem, co
> si� wok� mnie dzieje, jestem szcz�liwa i naprawd� jest mi obojetne, czy w
> to wierzysz, czy nie. Ja tam WIEM, tak jak Ikselka, �e takie cuda jak
> znalezienie swojej po��wki jab�ka si� zdarzaj�. A Ty wierz i wiedz, jak
ci
> wygodnie.
> J.

No właśnie o głupocie piszę bo już dawno się odróżnia idealizm od
realizmu.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


57. Data: 2010-06-17 22:57:21

Temat: Re: Obraz psychopaty
Od: koleszka <k...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

On 17 Cze, 19:34, J <w...@n...pl> wrote:

> de Renal wrote:
>
> > To że polaczki są 300 lat do tyłu to widać.
>
> Wiesz co, mi tam zwisa, czy jestem 300 lat do przodu, czy do tyłu. Wiem, co
> się wokół mnie dzieje, jestem szczęśliwa i naprawdę jest mi obojetne, czy w
> to wierzysz, czy nie. Ja tam WIEM, tak jak Ikselka, że takie cuda jak
> znalezienie swojej połówki jabłka się zdarzają. A Ty wierz i wiedz, jak ci
> wygodnie.
>
Ehh... Wszystko OK, tylko zarówno Ty jak i Ixi bronicie się przed
jedną myślą. Aby trafić na tą swoją połówkę i w konsekwencji móc
przeżyć ów "jabłczany" związek trzeba mieć albo bardzo dużo szczęścia
tak jak XL żeby trafić połówkę już za pierwszym razem, albo przeżyć
kilka mniej lub bardziej nie-udanych związków tak jak Ty, o czym
pisałaś chwilę wcześniej, by pozostać w tym właściwym. O tym
przynajmniej ja w tej kwestii piszę i sądzę, że glob / de Renal
również.

Żebym nie był gołosłowny, czy zanim trafiłaś na tę właściwą osobę i
poczułaś różnicę pomiędzy poprzednimi związkami, nie miałaś początkowo
wrażenia że każdy z tych Twoich poprzednich związków był tym
właściwym? Jeżeli nie, to dlaczego w nie brnęłaś? Jeżeli tak, dlaczego
nie przetrwały?

A ja cały czas swoje - właściwy dobór partnera jest możliwy i jak
najbardziej realny. Nie wszystkim jest on jednak dany, wielu nie od
razu. Niestety. Choć tak często nam się zdaje, że to już jest "TO...".

k.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


58. Data: 2010-06-17 23:10:46

Temat: Re: Obraz psychopaty
Od: Fragile <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Wed, 16 Jun 2010 03:54:04 -0700 (PDT), koleszka napisał(a):

> On 16 Cze, 01:34, Fragile <s...@o...pl> wrote:
>>
>>> Rzecz w tym że na
>>> początku tak naprawdę nie wiesz że to jest właśnie ta "połówka".
>>
>> Kto nie wie? :)
>> Być może Ty nie wiedziałeś.
>
> A kto to wie, skąd to wie?
>
:)
Ja jedynie mogę napisać to, co wiem, czego doświadczyłam i czego
doświadczam. Jeśli ktoś ma problem z uwierzeniem, czy pojęciem, to
trudno :) Wiem, że związki dwóch połówek jabłek nie każdemu są pisane, i
rozumiem, że ktoś, kto tego nie doświadczył, może mieć trudności ze
zrozumieniem pewnych kwestii. Proponuję więc - nie brać na rozum :)
>
> Już na początku, zanim jeszcze lepiej się
> poznają że to poczucie, to przeświadczenie odnalezienia drugiej
> połówki nie jest kulą chybioną w płot? No przecież nikt nie może tego
> wiedzieć już ma starcie, bo i skąd? Jasnowidz? ;)
>
Mężczyzna :) One of a kind :) Mój Mąż. On wiedział, zanim mnie zobaczył.
Ja wiedziałam już na samym początku naszej znajomości... Tego się nie da
opisać - jak, skąd. To Światło.
>
>>> Nie
>>> wiesz tego od razu, wiesz to dopiero później po czasie.
>>> Natomiast z
>>> perspektywy przeżytych wspólnie lat spoglądając wstecz praktycznie
>>> każdy związek który przetrwał w zgodzie i jako takim szczęściu
>>
>> Gdyby uznać, że Szczęście to np. Miłość,
>> czymże jest związek zadowalający się "jako taką miłością"...?
>> Chyba nie jest to związek "dwóch połówek jabłek"? ;)
>> No, ale całe szczęście, jest ono dla każdego czymś innym ;)  
>> Zaciekawiło mnie to użyte przez Ciebie wyrażenie "w jako takim szczęsciu".
>> Co masz konkretnie na myśli? I czym w takim razie byłoby wg. Ciebie "pełne
>> szczęście", a czym np. jego brak?
>
> Określenie "w zgodzie i jako takim szczęściu" którego użyłem oznacza
> dla mnie tyle, że w każdym związku są również i te gorsze dni.
>
Chyba każdy człowiek miewa w swoim życiu gorsze dni, trudne chwile.
Rozumiem, że wg. Ciebie, te "gorsze dni" przekreślają pełnię szcześcia w
związku? Pojawia się problem finansowy, zawodowy, zdrowotny, rodzinny, i
już pełnia szczęścia (którą są dla siebie małżonkowie) pryska jak bańka
mydlana? To o jakim związku, o jakim uczuciu my tu rozmawiamy, heh? :) Nie
o połówkach jabłka, i nie o ich miłości...
>
> Są bo
> muszą być, nikt nie chodzi przecież uśmiechnięty 24 godziny na dobę.
>
Oczywiście. Wspomniałam przecież o tym w poprzednim poscie. Jednak
podkreślę ponownie, moim zdaniem, pełnia szczęścia w związku/małżeństwie
nie ma związku z czynnikami zewnętrznymi, z których przecież również składa
się życie. Gorsze dni (problemy, chorobyitp. itd.), o których wspomiasz,
nie przekreślają pełni szczęścia. Nie są w stanie zburzyć czy osłabić
uczucia miłości i jedności. Przynajmniej nie w przypadku dwóch połówek. I
nie piszę tu sloganów. Piszę to, co wiem. Mnie i mojego Męża życie nie
oszczędza. Przeżyliśmy, i nadal przeżywamy wiele dramatów, dylematów
życiowych i niezwykle trudnych chwil. Czy żyjemy w "jako takim szczęściu"?
Ano nie. Doświadczamy pełni szczęscia, jakim dla siebie jesteśmy. Jesteśmy
najszczęśliwsi na świecie, ponieważ mamy siebie, ponieważ jesteśmy razem, i
nie wyobrażamy sobie, by mogło być inaczej. Mój Mąż jest moją pierwszą i
jedyną Miłością. Ja jestem pierwszą i jedyną Miłością mojego Męża.
>
> Chodzi jednak o całokształt i o takie właśnie, całościowe poczucie
> szczęścia
>
Moim zdaniem związki dwóch połówek jabłek chrakteryzuje właśnie całościowe
poczucie szczęścia.
>
> badź jego brak. Samo natomiast odczucie szczęscia bądź jego
> braku jest bardzo indywidualne.
>
Oczywiście.
Rozmawiamy jednak nie o szczęściu jako takim, a o związkach :)
O pełni szczęścia w związku dwóch połówek jabłek. I właśnie ta _PEŁNIA_
charakteryzuje _TE_ związki.
>
> Dla jednego brakiem szczęścia będzie
> to, że żona mu utyje i zbrzydnie, a dla drugiego że nie okazuje mu
> należytej uwagi czy zainteresowania - w jego indywidualnym odczuciu.
>
> k.
>
Odnoszę wrażenie, że niezwykle powierzchownie podchodzisz do samego
pojęcia, jakim jest szczęście (lub być może to ja rozpatruję je na znacznie
głębszym poziomie :)).
Wszystkie te powierzchowne i zewnętrzne czynniki nie są w stanie w
jakikolwiek sposób przekreślić czy wpłynąć na poczucie pełni szczęścia w
związku, o którym tutaj mowa.
Żona/mąż może utyć, pomarszczyć się jak rodzynka, zachorować,
zniedołężnieć, stracić pracę, dom może zostać spalony czy zalany przez
powódź etc. Mimo trudności, dramatów i problemów - dwie połówki jabłka będą
nadal doświadczać tej pełni szczęścia, którym dla siebie są. I ani
problemy, ani smutki, ani łzy nie są w stanie zburzyć miłości czy
przekreślić poczucia pełni szczęścia "jabłczanego" małżeństwa. Śmiem
twierdzić, że być może niektórym wręcz pozwalają i pomagają w uzmysłowieniu
sobie (i docenieniu), czym ono jest. "Dusza nie znałaby tęczy, gdyby oczy
nie znały łez" :)

Chyba jednak (co w sumie normalne i ludzkie :)) całkowicie odmiennie
pojmujemy pełnię szczęścia w związku... :)

Pozdrawiam,
F.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


59. Data: 2010-06-17 23:25:01

Temat: Re: Obraz psychopaty
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora



Fragile napisał(a):
> Dnia Wed, 16 Jun 2010 03:54:04 -0700 (PDT), koleszka napisaďż˝(a):
>
> > On 16 Cze, 01:34, Fragile <s...@o...pl> wrote:
> >>
> >>> Rzecz w tym �e na
> >>> pocz�tku tak naprawd� nie wiesz �e to jest w�a�nie ta "po��wka".
> >>
> >> Kto nie wie? :)
> >> By� mo�e Ty nie wiedzia�e�.
> >
> > A kto to wie, sk�d to wie?
> >
> :)
> Ja jedynie mog� napisa� to, co wiem, czego do�wiadczy�am i czego
> do�wiadczam. Je�li kto� ma problem z uwierzeniem, czy poj�ciem, to
> trudno :) Wiem, �e zwi�zki dw�ch po��wek jab�ek nie ka�demu s�
pisane, i
> rozumiem, �e kto�, kto tego nie do�wiadczy�, mo�e mie� trudno�ci ze
> zrozumieniem pewnych kwestii. Proponuj� wi�c - nie bra� na rozum :)
> >
> > Ju� na pocz�tku, zanim jeszcze lepiej si�
> > poznaj� �e to poczucie, to prze�wiadczenie odnalezienia drugiej
> > po��wki nie jest kul� chybion� w p�ot? No przecie� nikt nie mo�e
tego
> > wiedzie� ju� ma starcie, bo i sk�d? Jasnowidz? ;)
> >
> M�czyzna :) One of a kind :) M�j M��. On wiedzia�, zanim mnie zobaczy�.
> Ja wiedzia�am ju� na samym pocz�tku naszej znajomo�ci... Tego si� nie da
> opisa� - jak, sk�d. To �wiat�o.
> >
> >>> Nie
> >>> wiesz tego od razu, wiesz to dopiero p�niej po czasie.
> >>> Natomiast z
> >>> perspektywy prze�ytych wsp�lnie lat spogl�daj�c wstecz praktycznie
> >>> ka�dy zwi�zek kt�ry przetrwa� w zgodzie i jako takim szcz�ciu
> >>
> >> Gdyby uzna�, �e Szcz�cie to np. Mi�o��,
> >> czym�e jest zwi�zek zadowalaj�cy si� "jako tak� mi�o�ci�"...?
> >> Chyba nie jest to zwi�zek "dw�ch po��wek jab�ek"? ;)
> >> No, ale ca�e szcz�cie, jest ono dla ka�dego czym� innym ;) �
> >> Zaciekawi�o mnie to u�yte przez Ciebie wyra�enie "w jako takim
szcz�sciu".
> >> Co masz konkretnie na my�li? I czym w takim razie by�oby wg. Ciebie "pe�ne
> >> szcz�cie", a czym np. jego brak?
> >
> > Okre�lenie "w zgodzie i jako takim szcz�ciu" kt�rego u�y�em oznacza
> > dla mnie tyle, �e w ka�dym zwi�zku s� r�wnie� i te gorsze dni.
> >
> Chyba ka�dy cz�owiek miewa w swoim �yciu gorsze dni, trudne chwile.
> Rozumiem, �e wg. Ciebie, te "gorsze dni" przekre�laj� pe�ni� szcze�cia
w
> zwi�zku? Pojawia si� problem finansowy, zawodowy, zdrowotny, rodzinny, i
> ju� pe�nia szcz�cia (kt�r� s� dla siebie ma��onkowie) pryska jak
ba�ka
> mydlana? To o jakim zwi�zku, o jakim uczuciu my tu rozmawiamy, heh? :) Nie
> o po��wkach jab�ka, i nie o ich mi�o�ci...
> >
> > Sďż˝ bo
> > musz� by�, nikt nie chodzi przecie� u�miechni�ty 24 godziny na dob�.
> >
> Oczywi�cie. Wspomnia�am przecie� o tym w poprzednim poscie. Jednak
> podkre�l� ponownie, moim zdaniem, pe�nia szcz�cia w
zwi�zku/ma��e�stwie
> nie ma zwi�zku z czynnikami zewn�trznymi, z kt�rych przecie� r�wnie�
sk�ada
> si� �ycie. Gorsze dni (problemy, chorobyitp. itd.), o kt�rych wspomiasz,
> nie przekre�laj� pe�ni szcz�cia. Nie s� w stanie zburzy� czy
os�abi�
> uczucia mi�o�ci i jedno�ci. Przynajmniej nie w przypadku dw�ch po��wek.
I
> nie pisz� tu slogan�w. Pisz� to, co wiem. Mnie i mojego M�a �ycie nie
> oszcz�dza. Prze�yli�my, i nadal prze�ywamy wiele dramat�w, dylemat�w
> �yciowych i niezwykle trudnych chwil. Czy �yjemy w "jako takim szcz�ciu"?
> Ano nie. Do�wiadczamy pe�ni szcz�scia, jakim dla siebie jeste�my.
Jeste�my
> najszcz�liwsi na �wiecie, poniewa� mamy siebie, poniewa� jeste�my razem,
i
> nie wyobra�amy sobie, by mog�o by� inaczej. M�j M�� jest moj�
pierwszďż˝ i
> jedyn� Mi�o�ci�. Ja jestem pierwsz� i jedyn� Mi�o�ci� mojego
M�a.
> >
> > Chodzi jednak o ca�okszta�t i o takie w�a�nie, ca�o�ciowe poczucie
> > szcz�cia
> >
> Moim zdaniem zwi�zki dw�ch po��wek jab�ek chrakteryzuje w�a�nie
ca�o�ciowe
> poczucie szcz�cia.
> >
> > bad� jego brak. Samo natomiast odczucie szcz�scia b�d� jego
> > braku jest bardzo indywidualne.
> >
> Oczywi�cie.
> Rozmawiamy jednak nie o szcz�ciu jako takim, a o zwi�zkach :)
> O pe�ni szcz�cia w zwi�zku dw�ch po��wek jab�ek. I w�a�nie ta
_PE�NIA_
> charakteryzuje _TE_ zwi�zki.
> >
> > Dla jednego brakiem szcz�cia b�dzie
> > to, �e �ona mu utyje i zbrzydnie, a dla drugiego �e nie okazuje mu
> > nale�ytej uwagi czy zainteresowania - w jego indywidualnym odczuciu.
> >
> > k.
> >
> Odnosz� wra�enie, �e niezwykle powierzchownie podchodzisz do samego
> poj�cia, jakim jest szcz�cie (lub by� mo�e to ja rozpatruj� je na
znacznie
> g��bszym poziomie :)).
> Wszystkie te powierzchowne i zewn�trzne czynniki nie s� w stanie w
> jakikolwiek spos�b przekre�li� czy wp�yn�� na poczucie pe�ni
szcz�cia w
> zwi�zku, o kt�rym tutaj mowa.
> �ona/m�� mo�e uty�, pomarszczy� si� jak rodzynka, zachorowa�,
> zniedo��nie�, straci� prac�, dom mo�e zosta� spalony czy zalany przez
> pow�d� etc. Mimo trudno�ci, dramat�w i problem�w - dwie po��wki
jab�ka b�d�
> nadal do�wiadcza� tej pe�ni szcz�cia, kt�rym dla siebie s�. I ani
> problemy, ani smutki, ani �zy nie s� w stanie zburzy� mi�o�ci czy
> przekre�li� poczucia pe�ni szcz�cia "jab�czanego" ma��e�stwa.
�miem
> twierdzi�, �e by� mo�e niekt�rym wr�cz pozwalaj� i pomagaj� w
uzmys�owieniu
> sobie (i docenieniu), czym ono jest. "Dusza nie zna�aby t�czy, gdyby oczy
> nie zna�y �ez" :)
>
> Chyba jednak (co w sumie normalne i ludzkie :)) ca�kowicie odmiennie
> pojmujemy pe�ni� szcz�cia w zwi�zku... :)
>
> Pozdrawiam,
> F.

To nie jest kwestia uwierzenia, tak samo jakby Wokulskiego posłuchać
gadacie, czyli łęcka jest wspaniała, ta jedna jedyna ,jakie ja miałem
szczęście, że na nią trafiłem..................a łęcka była zwyczajną
babą, jaką można było spotkać na pęczki, a nawet była tym złym
wyborem, bo były charakterologicznie lepsze od niej np Stawska, ale
Wokulski ją olał, bo mu się ubzurała jedna jedyna. To co wy gdacie
świadczy, że nie widzicie realnie swoich związków, to znaczy jesteście
nieszczęśliwi.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


60. Data: 2010-06-17 23:28:15

Temat: Re: Obraz psychopaty
Od: koleszka <k...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

On 18 Cze, 01:10, Fragile <s...@o...pl> wrote:

[ ciach - co wcale nie znaczy, że kwestionuję... ;) ]
>
> Chyba jednak (co  w sumie normalne i ludzkie :)) całkowicie odmiennie
> pojmujemy pełni szczęścia w związku... :)
>
Przykłady szczęścia czy raczej nieszczęścia podałem banalne celowo,
aby zaznaczyć w ten sposób jak niewiele potrzeba niektórym aby
poczuli się nieszczęśliwi. Nie podałem też przykładów mojego szczęścia
gdyż nie o nie tu szło. Czasem jednak wystarczy że żona jest obok, że
uśmiechamy się do siebie, albo to że ona opowiada przebieg swojego
dnia, itd, itd. Tak jak piszesz - dla każdego coś innego. Może i biorę
trochę na rozum.

Dla mnie jednak trzeba mieć to szczęście, aby mieć szczęście spotkać
tę właściwą osobę. Aby mieć tą pewność i ten dar doświadczenia tego co
naprawdę da nam wzajemne szczęście, a nie tylko przekonanie że
szczęściem jest coś co nim nie było i prysło jak bańka mydlana.

k.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 ... 12


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Z kategorii "zaobserwowane" - dziwne zachowanie klienta wobec sprzedawcy w sklepie
Przeżyłem Hitlera, Stalina i szereg różnych wstrząsów, to przeżyję też "Prawdziwych Polaków".
A TO SZYDY
Mr Freeman
duch michaela jacksona - czyżby koniec świata ?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »