Data: 2007-09-28 08:53:42
Temat: Re: Och jak ja lubie, lubię, lubię...
Od: "ostryga" <z...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Bluzgacz" <p...@w...org> napisał w wiadomości
news:fdh8m2$tpn$1@news.albasani.net...
> Z tym szacunkiem to troche fantazja.
Więc lubię fantazjować. :)
> Korporacje rzadza sie wlasnymi prawami i powiem Ci, ze to wszystko to jest
> jedno wielkie udawanie.
Ja idąc do korporacji nic nie udaję. I tak mi lepiej.
> Zacznij grac na gieldzie, tam bedziesz miala emocje.
:))
>> Wprawdzie z ugodowością u mnie kiepsko, ale satysfakcję daje mi nie tyle
>> brnięcie w dyskusje, co wyczucie momentu, kiedy warto cos przemilczeć i
>> ugryźć się w język.
>
> W jakim celu cos przemilczec?
np w takiej sytuacji:. Siedzę sobie grzecznie w jednej z instytucji
zajmujących się wychowaniem i z nudów przeglądam Gazetę Wyborczą.
Nagle podchodzi do mnie pracujący tam ksiądz i mówi: "Co też Pani czyta!
Spowiadać sie trzeba za czytanie tego stronniczego swinstwa nasączonego
jadem!"
Na co ja, (koncząc artykul o planowanej renowacji drog w wawie), ze nie
zauwazylam ani jadu ani stronniczosci w tym co czytam, a o ile wiem, mamy w
Polsce wolność prasy i wypowiedzi.
Na co on, ze zaluje ze nadal jest tylu głupich ludzi ktorzy takie swinstwa
czytają.
Tu poczulam się trochę urazona (i trochę rozbawiona, bo on tak to mówił,
jakbym rozkładówka Playboya wymachiwała przed przedszkolem) ale UGRYZLAM SIE
W JEZYK.
Jest pewna częśc mnie, która w tym momencie wdałaby się w spór. Ale po co?
Co bym osiągnęła? Tylko bym się niepotrzebnie wkurzyła a ksiądz miałby
potwierdzenie, jaka to jestem "głupia" i nic nie rozumiem.
> W takiej sytuacji zawsze przeklne, zdarza mi sie na rzecz martwa
> powiedziec "ty kurwo jebana" pod nosem.
> Inaczej jest jak sie oparze czy uderze a bol jest spory - wtedy zaciskam
> zeby i polglosem albo w mysli powtarzam: "nic mnie nie boli, nic nie
> czuje" itp - taki rodzaj autosugestii, pomaga.
:) Oj, bywało, że też puszczałam wiązki. Teraz nie mam takiej potrzeby.
> Spontana mam nadzieje utrzymac przez cale zycie, pozwala na zupelnie inne
> podejscie, nawet jak jest sie na etapie dni pelnych stresu,
> nieprzyjemnosci itp, co staram sie skutecznie eliminowac i udaje sie. Nie
> wyobrazam sobie za iles lat bez mozliwosci bycia spontanicznym, przeciez
> to jest wlasnie element zadowolenia z tego zycia.
Każdy ceni co innego. Jednemu dobrze ze spontanem, innemu lepiej bez.
pozdr
o.
|