Data: 2007-10-30 21:38:13
Temat: Re: Od realu do wirtuala.
Od: "Sky" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:fg86mg$8mu$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Sky pisze:
>
> XL:
> >> Wolę
> >> wybaczać śmiesznostki niż mieć świadomość bezradności wobec czyjejś
> >> tragedii - to oczywiste.
> >
> > Najwiekszą tragedią jest uważanie czegoś w życiu za tragedię...
> > Świadczy o braku umiejetności doceniania daru życia jako takiego
> > i wszystkiego co nas spotyka w życiu za dar -szansę na Pełne Życie
> > i to właśnie jest największa tragedia -widać tak Fra jak i innych...
>
> Najwiekszą izolacją jest odrzucanie czegoś w życiu poprzez izolację...
> Świadczy o braku umiejetności doceniania daru życia jako takiego
> i wszystkiego co nas spotyka w życiu za dar -szansę na Pełne Życie
Nie jest możliwa całkowita izolacja -za życia.
Naturalne -i zdrowe- jest dozowanie sobie strumienia "wrażeń"
zgodznie z posiadaną w danym momencie umiejętnością
komponowania sobie warunków do poczucia komfortu.
Natomiast pełnią życia jest miejetność przyjmowania
za dobrą monetę wszystkiego co nas w życiu spotyka,
acz nie jest równoznaczne z potrzebą dodatkowego
generowania sobie jakichś "pobudzających"bodźców
co wskazywałoby na nieumiejętność zaspokajania
"głodu życia" tym co się aktualnie dysponuje... ;)
> Piszesz same tautologie - można wstawić cokolwiek :-)
"Banały" powiedz ;P
he he...jak widać tylko dla niewprawnego oka... ;)
> >> Przy zetknięciu w realu ludzie przeważnie
> >> zyskują - tak się stało i tym razem, i to zadziałało w obie strony. Ty
> >> nie masz takiej szansy (w całej ogólności, bo nie o mnie tu chodzi -
> >> moje wybaczenie czy zdanie o Tobie oczywiście zwisa Ci równo), sam/a
> >> sobie ja odbierając pre factum swoją postawą...
> >> :-/
> >
> > Rozumiem że odmawiasz mi z góry decyzji bezwarunkowego pozytywnego
odbioru
> > mojej osoby
>
> Pozytywny odbiór nigdy nie jest bezwarunkowy, a raczej taki może być
> tylko na początku - kredyt punktów, jakaś początkowa "fał zero", którą
> korygują w dół warunki (jeśli ciało bezwładne - oczekujące biernie) lub
> w górę dodatkowy napęd (jeśli ciało ma silnik i chce mu sie postarać).
>
> > warunkując swoją akceptację moimi zabiegami o nią [okazaniem że
> > mi na niej zależy...]
>
> Warunkując? Zastanów się. Miałeś tę akceptację "na wejściu". Co będzie
> "na wyjściu" - zależy, bo to już tam, w trybach wirtualnej (tylko na
> Twoje własne życzenie) maszyny, dane są przetwarzane. I to tylko te,
> które sam udostępniasz o sobie... wirtualnie. Nie szkoda Ci?
> Rozszerz moje rozważania na ogół ludzi - nie skupiaj się na mojej,
> jednostkowej, akceptacji Ciebie, a będziesz miał obraz nie całkiem
> optymistyczny.
ble ble ble...
> > Nie widzisz że sama sobie niniejszym odbierasz szansę
> > na bezwarunkową
> > akceptację innych więc i samej siebie?
>
> Nie widzę. Ja się staram - mam mocny silnik. Zdobywam punkty u ludzi, u
> Ciebie. Zdążyłeś już na to ponarzekać zresztą, prawda? A wiesz, czemu? -
> bo nie możesz dostarczyć realnych danych na dalsze swoje punkty u mnie.
> A oczekujesz akceptacji.
Raczej ty oczekujesz że sobie na nią zapracuję...skoro ty niby tak cięzko
pracujesz na moją [tak jak innych]. Mogę cię uwolnic od zaraz od tego
ciężaru:
Nie masz nic co mogłabyś mi dać żeby dostać coś czego sobie odemnie życzysz.
Więc albo uznasz że wszystko co dostajesz zmojej strony jest wyrazem tylko
mojej dobrej woli [niezasłużonym darem] albo będziesz wciąż gonić swój
własny ixelasty
ogon, w czym akurat nie uważam za sensowne uczestniczyć...tak wirtualnie jak
i
w realu...
Więc jak? Decyzja należy do ciebie tu i teraz:
Uważasz że zasługujesz na coś dobrego z mojej strony czy nie?
Jeśli uważasz że sobie zsłużyłaś-zasługujesz
nie ma sensu żebym do ciebie pisał.
> > No widać nie widzisz...czyżby cię Fra
> > zaraziła?
> > Być może...ot co znaczy się zaangażować w kogoś "realnie"... ;)))
>
> Nie podlegam wpływom - nawet tak sympatycznych i uroczych osób, jaka
> okazała się w realu (!!!) Fra.
Hie hie a chcesz żebym ja podlegała twoim [punktując u cię jak ty ponoć u
mię]?!? ;P
> > Zastanów się więc czy rozważanie naszego spotkania w realu w ogole ma
sens
>
> A czy Ty rozważasz je w ogóle, aby mogło mieć ten sens? Przecież aby coś
> miało sens, to należy przynajmniej brać pod uwagę ewentualność, a to
> wcale nie wynika ani z Twego postępowania, ani z Twoich postów.
Skoro twierdzisz że z moich nie wynika
-rozumiem że sama nie bierzesz
pod uwagę ewentualności spotkania...
> > [ale się niektórzy będą cieszyć! że hej...! Taki Blu na ten
> > przykład...wreszcie
> > przestanie na cię bluzgać...gratulacje! ;) ]
>
> To ma być dla mnie jakikolwiek argument, że to "cóś" mnie nie zbluzga? -
> sobie nie żartuj, please. Piszesz bez sensu, jak zazdrośnik - w ogóle i
> w szczególe. Czy "to cóś" mnie zbluzga, czy nie, jest dla mnie mniej
> istotne, niż to, czy mnie błoto spod kół samochodu opluszcze... Da się
> do pralni - są ludzie od tego, by oczyszczać (specjalnie użyłam tego
> akurat słowa - zauważ).
Ozyszczania potrzebuja tylko nieczyści "od wewnątrz"...
"Nic co wchodzi z zewnątrz do człowieka nie czyni go nieczystym
ale co pochodzi z jego serca...to właśnie czyni go..."
|