Data: 2006-06-07 10:01:00
Temat: Re: Oddanie krwi - pytanie
Od: "sq4ty" <a...@W...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Monika" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
> W sumie niewiele bym sobie z tego zrobiła (poza rozczarowaniem, bo tak
> chciałąm pomagać), ale pielęgniarka, która miała wykonać zabieg była
> wyjątkowo opryskliwa. Wyglądało to tak, jakby chciała się mnie jak
> najszybciej pozbyć. Nawet nie spróbowała.
Naprawdę? Mi się wydaje, że te panie (może oprócz jednej pani z rejestracji,
za którą nie przepadam) są naprawdę miłe. Jak kiedyś jedna uczyła się na
mojej ręce wkłuwać igłę i przebiła mi się na wylot przez żyłę i zrobił mi
się wielki siniak potem na ręce i naprawdę bolało, to pod koniec oddawania
krwi zrobiło mi się nieco słabo (chyba z bólu trochę, bo pierwszy raz mi się
to zdarzyło). Te panie inne bardzo fajnie się mną zajęły, mimo że nie
zemdlałam, kazały mi sobie posiedzieć, jedna przyniosła mi osłodzoną
herbatę, porozmawiałam sobie z nimi, potem kazały się przejść po sali, to
sobie poglądałam różne rzeczy... Naprawdę, było bardzo miło zawsze.
Wyszłam stamtąd, pojechałam do
> domu i obiecałam sobie, że nie pojadę tam już nigdy więcej.
> Nie rozumiem dlaczego mój przypadek nie został nigdzie odnotowany. Teraz
> odbieram telefony nawet 2 razy w tygodniu z prośbą o przybycie i za każdym
> razem muszę się tłumaczyć...
A ciekawe, gdybyś pojechała teraz, może się skład zmienił i znajdzie się
jedna zdolna co bez problemu znajdzie Twoje żyły? Słyszałam, że są panie,
które potrafią "wymacać" żyły. Twoja krew jest BARDZO potrzebna (szkoda
tylko, że masz minus, musisz teraz szukać faceta z minusem :) ). Może jak
zadzwonią następnym razem to zapytaj, czy znajdzie się ktoś, kto znajdzie
Twoje żyły, a jak nie to niech wyrzucą Cię z bazy danych i nie zawracają
głowy :).
Pozdrawiam!
Maja (co się wybiera na Hanki Sawickiej niebawem)
|