Data: 2006-06-07 11:49:16
Temat: Re: Oddanie krwi - pytanie
Od: "sq4ty" <a...@W...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sabina" <sa-re.wyrzuc.to.co.uwazasz:)@epf.pl> napisał w
wiadomości
> Wydaje mi się, że nie o to Kamilowi chodziło.
> Mam znajomego, który wcześniej regularnie oddawal krew. I twierdzi, że
> jeśli przychodził termin oddania krwi a on z jakiegoś powodu nie mógł jej
> oddać - czuł się źle - bóle głowy i cośtam jeszcze. Szedł wtedy do
> pielęgniarki, która mu tą krew pobierała i wylewała i to pomagało. Tak
> przynajmniej twierdzi ten człowiek. Wydaje mi się że może tak być -
> organizm przystosowuje się do nadmiarowej "produkcji" krwi, której robi
się
> po prostu za dużo. Może nie każdy tak reaguje.
Na pewno jest to kwestia indywidualna. Zastanawiam się tylko, czy to nie
jest bardziej psychiczne (tak jak omdlenia przy nawet pobieraniu krwi,
przecież to z emocji a nie z ubytku krwi). Mi się wydaje, że po oddaniu krwi
organizm produkuje tyle wszystkiego, ile jest mu potrzebne, a nawet jeśli
produkowałby coś "na zapas", to chyba zużyłoby się wcześniej niż akurat
właśnie _równo_ w momencie, kiedy teoretycznie powinniśmy oddać krew. Jest
to oczywiście moje zdanie wyłącznie, kompletnego laika w sprawach
medycznych.
Mąż znajomej oddawał całe życie krew, potem uległ wypadkowi i już nie
oddawał, a nie miał jakichś problemów ze zdrowiem, ale był taki jakiś zły,
że nie może już oddawać. Domyślam się, że może być coś takiego jak...
uzależnienie się. Dla mnie oddanie krwi to bardzo przyjemne uczucie. Mam
świadomość, że mogę komuś pomóc, kto tego potrzebuje, pieniędzy za wiele nie
mam, to dam chociaż to, czego mam dużo i mogę się podzielić bez większej
szkody. Myślę, że jak ktoś ma jakieś predyspozycje do nadciśnienia to i tak
je będzie miał, i można to błędnie wiązać z oddawaniem krwi.
A i tak najfajniej jest opowiadać o oddawaniu, o tej wielkiej igle i
przekroju wkładu do długopisu. Na twarzach słuchających widać mieszaninę
podziwu i obrzydzenia :).
Maja
|