Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Odkryj w sobie boginię...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Odkryj w sobie boginię...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 98


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2007-11-28 18:12:26

Temat: Re: Odkryj w sobie boginie...
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
news:fijo8f$fun$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Haaa Panowie.
> Czasy sie zmieniaja, wiec jedno co wam pozostalo to gadanie.

Ja tam tematu nie zacząłem ale pewna "pani"... ;P

> Ps. znam chamskie babska, ale znam tez chamskich facetow..... Coz, ludzie sa
> po prostu ludzmi.

chamskimi ludźmi...
...?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2007-11-28 18:12:39

Temat: Re: Odkryj w sobie boginie...
Od: Ikselka <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Flyer napisał(a):
> Ikselka; <fik579$17c$1@atlantis.news.tpi.pl> :
>
>
>>Flyer napisał(a):
>>
>>
>>>Chciałbym tylko naprostować Mistrza, że uświadomienie sobie gry jest też
>>>grą, a przynajmniej wstępem do gry pt. "leczenie się z gry", skoro
>>>wszystko jest grą - zdecydowanie wolę punkt widzenia filozofii zen,
>>>która zakłada, że żeby przestać grać, trzeba przestać myśleć i zacząć
>>>odczuwać.
>>
>>
>>Tylko gdzie ten "guziczek", to filozofia zen nie bardzo tłumaczy - a
>>chyba najłatwiej znaleźć go w... łóżku?
>
>
> Poszukiwanie "guziczka" mz. wynika z chęci posiadania kontroli nad
> procesem, asekurowaniu się w temacie "jak przestanie mi odpowiadać to
> wyjdę", ew. chęci podporządkowania całego procesu swoim dotychczasowym
> cechom osobowości - czyli "chcę się zmienić, ale tak żebym był takim jak
> dotychczas/miał to samo co dotychczas/był tak samo oceniany".

Wydaje mi się, że każdy chciałby przynajmniej spróbować takiej zmiany i
oczywiście masz rację z tym asekurowaniem się - każdy marzy o
"guziczku", ale bardziej boi się jego zgubienia po przemianie i braku
możliwości powrotu do poprzedniego stanu w razie rozczarowania, zupełnie
tak jak to się zdarzyło Mateuszowi zamienionemu w szpaka ("Akademia Pana
Kleksa").

Trzeba wielkiej determinacji i kosekwencji, aby na tyle siebie zmienić,
tyle rzeczy przewartościować, aby stać się zupełnie innym, naprawdę
innym, nie pozując ani trochę na... "filozofa".

Jest jedno małe "ale".
Drzemie we mnie wielka podejrzliwość, bo się już tyle razy natknęłam na
ludzi, którzy swoją odmiennością mnie fascynowali (och, tylko nie bierz
tego do siebie, Ciebie na tyle jeszcze nie poznałam), którzy wydawałoby
się pokazywali mi świat od nieznanej strony - a potem czar pryskał, bo
oto wszystko okazywało sie gumową dekoracją, z której powietrze samo
nagle zeszło przez nową dziurkę w starej, kiepskiej powłoce, pośród
setek gumowych łatek, umiejętnie maskowanych...

Dlatego może należałoby cenić sobie najbardziej ludzi może czasem mało
ciekawych, u których jednak nie musimy się obawiać gejzerów ani
migotania osobowości czy nastawienia do świata. Z takim człowiekiem jest
po prostu bezpiecznie - jego przyjmujemy od początku takim, jakim jest,
wszystko od początku jest znane, akceptowane, jemu można zaufać, że nie
zburzy także i naszego porządku świata swoją nagłą przemianą.

A jeśli to my sami skłonni jesteśmy w pewnym momencie do wolty, to
należy brać pod uwagę jej konsekwencje już nie tyle dla samego siebie,
co dla ludzi i zjawisk życia bezpośrednio z nami powiązanych, od nas
uzależnionych.

No i tym samym wracam do punktu wyjścia - czyli chęci odpowiedzi na
pytanie, skąd się bierze w nas chęć asekuracji w momencie impulsu
popychającego nas do zmiany siebie. Czy tylko z obawy o własny komfort?
Zmieniając siebie wpływamy na życie wszystkich wokół, niezależnie od
tego, czy oni sami tego chcą i czy uznają nas "zmienionych" za "swoich".
Nie zawsze tak się dzieje, dlatego czasem warto pozostać takim, jak
dotychczas, nawet o wiele mniej atrakcyjnym dla otoczenia, a nawet, o
zgrozo! dla samego siebie, tylko po to, aby nie burzyć/łamać życia bliskim.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Dlatego jeśli ktoś spyta, jak moja rodzina wytrzymuje ze mną, odpowiem:
zawsze byłam taka, jak jestem :-)
Taką mnie wybrał mąż i ja jego, no a dzieci - cóż, wyjścia juz nie miały
innego oprócz tego, aby się zawziąć i po prostu się urodzić :-D
A co do stosunku mnie samej do siebie - to jest Wam wiadomy: totalne
samouwielbienie i zen nie jest mi potrzebne do szczęścia, czego
wszystkim życzę ;-P


--
XL wiosenna

"Ci, którym natura każe się trzymać z dala od wspólnoty ... , nie
potrzebują też obrony, bo brak zrozumienia nie może ich ugodzić, są
bowiem poza kręgiem światła, a miłość znajdzie ich wszędzie. Nie
potrzebują też pokrzepienia, bo jeśli chcą pozostawać prawdziwi, mogą
czerpać tylko z siebie, zatem nie można im pomóc, przedtem
nie zaszkodziwszy." Franz Kafka



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2007-11-28 19:43:22

Temat: Re: Odkryj w sobie boginie...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka; <fikbi7$7vd$1@nemesis.news.tpi.pl> :

> Flyer napisał(a):

> > Poszukiwanie "guziczka" mz. wynika z chęci posiadania kontroli nad
> > procesem, asekurowaniu się w temacie "jak przestanie mi odpowiadać to
> > wyjdę", ew. chęci podporządkowania całego procesu swoim dotychczasowym
> > cechom osobowości - czyli "chcę się zmienić, ale tak żebym był takim jak
> > dotychczas/miał to samo co dotychczas/był tak samo oceniany".
>
> Wydaje mi się, że każdy chciałby przynajmniej spróbować takiej zmiany i
> oczywiście masz rację z tym asekurowaniem się - każdy marzy o
> "guziczku", ale bardziej boi się jego zgubienia po przemianie i braku
> możliwości powrotu do poprzedniego stanu w razie rozczarowania, zupełnie
> tak jak to się zdarzyło Mateuszowi zamienionemu w szpaka ("Akademia Pana
> Kleksa").

Przy zmianach osobowości, które wchodzą na stałe do repertuaru takiej
osoby, nie dostrzega się potrzeby powrotu - i nie ma znaczenia czy
zmiany poszły w kierunku satanizmu czy np. bycia Świadkiem Jehowy. To
pragnienie "guziczka" to obrona obecnego ego przed własną śmiercią.

> Trzeba wielkiej determinacji i kosekwencji, aby na tyle siebie zmienić,
> tyle rzeczy przewartościować, aby stać się zupełnie innym, naprawdę
> innym, nie pozując ani trochę na... "filozofa".

Zależy czym chcesz się stać - satanistą czy np. wyznawcą zen [nb. ja nim
nie jestem i nie będę]. Ale upartym na pewno trzeba być. ;)

> Jest jedno małe "ale".
> Drzemie we mnie wielka podejrzliwość, bo się już tyle razy natknęłam na
> ludzi, którzy swoją odmiennością mnie fascynowali (och, tylko nie bierz
> tego do siebie, Ciebie na tyle jeszcze nie poznałam)

Nie biorę. ;p

> , którzy wydawałoby
> się pokazywali mi świat od nieznanej strony - a potem czar pryskał, bo
> oto wszystko okazywało sie gumową dekoracją, z której powietrze samo
> nagle zeszło przez nową dziurkę w starej, kiepskiej powłoce, pośród
> setek gumowych łatek, umiejętnie maskowanych...

Chcesz porozmawiać z jedną z byłych partnerek, która zaoferowała się
publicznie, że będzie ostrzegała innych przede mną? ;> Służę uprzejmie
jakby co - dziewczyna jest słowna, więc przynajmniej w moim temacie
nabędziesz pewności, że wszystko co widzisz jest tylko grą maskującą
moją psychopatię. :) Nawet mojej psycholożki chyba nie udało mi się
nabrać i coraz bliżej jestem zdemaskowania mojej wyrachowanej i
wyrafinowanej [to nie to samo :)] gry.

> Dlatego może należałoby cenić sobie najbardziej ludzi może czasem mało
> ciekawych, u których jednak nie musimy się obawiać gejzerów ani
> migotania osobowości czy nastawienia do świata. Z takim człowiekiem jest
> po prostu bezpiecznie - jego przyjmujemy od początku takim, jakim jest,
> wszystko od początku jest znane, akceptowane, jemu można zaufać, że nie
> zburzy także i naszego porządku świata swoją nagłą przemianą.

Podobał mi się pewien cytat z filozofii zen, który mówił, że jeżeli o
kimś możesz powiedzieć, że jest święty, to znaczy że swięty nie jest, bo
o człowieku świętym nic nie da się powiedzieć. Oczywiście w zen pojęcie
"świętości" jest zapewne trochę inaczej rozumiane niż w
chrześcijaństwie, ale morał wynika z tego taki, że masz rację. :)

> A jeśli to my sami skłonni jesteśmy w pewnym momencie do wolty, to
> należy brać pod uwagę jej konsekwencje już nie tyle dla samego siebie,
> co dla ludzi i zjawisk życia bezpośrednio z nami powiązanych, od nas
> uzależnionych.
>
> No i tym samym wracam do punktu wyjścia - czyli chęci odpowiedzi na
> pytanie, skąd się bierze w nas chęć asekuracji w momencie impulsu
> popychającego nas do zmiany siebie. Czy tylko z obawy o własny komfort?

;) Najpierw musisz odpowiedzieć na pytanie skąd się bierze chęć zmiany.
Przeważnie wynika z "cierpienia ego", które nie chce cierpieć, ale też
nie chce zginąć.
Jeżeli zmiana ma mieć sens, to nie może ona wynikać z niczego, powinna
być zupełnie alogiczna, nieprzewidziana i bez określenia ostatecznego
celu, coś w stylu - "zdrowy człowiek pewnego dnia wpada na pomysł
pójścia na psychoterapię, nie dlatego że mu coś dolega, źle mu się żyje,
ale dlatego, że wpadł na taki pomysł".

[...]
> Dlatego jeśli ktoś spyta, jak moja rodzina wytrzymuje ze mną, odpowiem:
> zawsze byłam taka, jak jestem :-)
> Taką mnie wybrał mąż i ja jego, no a dzieci - cóż, wyjścia juz nie miały
> innego oprócz tego, aby się zawziąć i po prostu się urodzić :-D
> A co do stosunku mnie samej do siebie - to jest Wam wiadomy: totalne
> samouwielbienie i zen nie jest mi potrzebne do szczęścia, czego
> wszystkim życzę ;-P

Zen nie służy do osiągnięcia szczęścia, wywodzi się z buddyzmu, który
główny nacisk kładzie na cierpienie towarzyszące życiu - zen ma pomóc w
osiągnięciu stanu "bez cierpienia wynikającego z życia", a nie w
"osiągnięciu szczęścia".

Ps. Jakby co, to nie jestem "łapaczem dusz". :)

Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; skype:flyer36
http://www.flyer36.republika.pl/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2007-11-28 19:44:28

Temat: Re: Odkryj w sobie boginie...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Fragile; <0...@t...go
oglegroups.com> :

> On 28 Lis, 17:28, Flyer <f...@p...gazeta.pl> wrote:

> > Hmmm, 16 Stara Papiernia? A to nie jest przypadkiem aż w Konstancinie?
> >
> Ano, az w Konstancinie, ale moze sie wybiore (jak dam rade) :)

A masz link do jakiejś informacji o tym koncercie?

Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; skype:flyer36
http://www.flyer36.republika.pl/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2007-11-28 20:02:40

Temat: Re: Odkryj w sobie boginie...
Od: Fragile <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 28 Lis, 20:44, Flyer <f...@p...gazeta.pl> wrote:
> Fragile; <0...@t...go
oglegroups.com> :
>
> > On 28 Lis, 17:28, Flyer <f...@p...gazeta.pl> wrote:
> > > Hmmm, 16 Stara Papiernia? A to nie jest przypadkiem aż w Konstancinie?
>
> > Ano, az w Konstancinie, ale moze sie wybiore (jak dam rade) :)
>
> A masz link do jakiejś informacji o tym koncercie?
>
Jedynym 'linkiem' moze byc Tren R :)

--
Fragile

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2007-11-28 20:57:48

Temat: Re: Odkryj w sobie boginie...
Od: Ikselka <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Flyer napisał(a):
> Ikselka; <fikbi7$7vd$1@nemesis.news.tpi.pl> :
>
>
>>Flyer napisał(a):

> Przy zmianach osobowości, które wchodzą na stałe do repertuaru takiej
> osoby, nie dostrzega się potrzeby powrotu - i nie ma znaczenia czy
> zmiany poszły w kierunku satanizmu czy np. bycia Świadkiem Jehowy. To
> pragnienie "guziczka" to obrona obecnego ego przed własną śmiercią.

Fakt. Nie pomyślalam o tym w kategorii śmierci ego :-O

>>Trzeba wielkiej determinacji i kosekwencji, aby na tyle siebie zmienić,
>>tyle rzeczy przewartościować, aby stać się zupełnie innym, naprawdę
>>innym, nie pozując ani trochę na... "filozofa".


> Zależy czym chcesz się stać - satanistą czy np. wyznawcą zen [nb. ja nim
> nie jestem i nie będę]. Ale upartym na pewno trzeba być. ;)

Żeby nie zwiać, zanim stare ego umrze ;-)

>>Jest jedno małe "ale".
>>Drzemie we mnie wielka podejrzliwość, bo się już tyle razy natknęłam na
>>ludzi, którzy swoją odmiennością mnie fascynowali (och, tylko nie bierz
>>tego do siebie, Ciebie na tyle jeszcze nie poznałam)
>
>
> Nie biorę. ;p

:-)

>>, którzy wydawałoby
>>się pokazywali mi świat od nieznanej strony - a potem czar pryskał, bo
>>oto wszystko okazywało sie gumową dekoracją, z której powietrze samo
>>nagle zeszło przez nową dziurkę w starej, kiepskiej powłoce, pośród
>>setek gumowych łatek, umiejętnie maskowanych...
>
>
> Chcesz porozmawiać z jedną z byłych partnerek, która zaoferowała się
> publicznie, że będzie ostrzegała innych przede mną? ;> Służę uprzejmie
> jakby co - dziewczyna jest słowna, więc przynajmniej w moim temacie
> nabędziesz pewności, że wszystko co widzisz jest tylko grą maskującą
> moją psychopatię. :)

A tam, co dla jednego jest psychopatią, dla innego może być świętością -
o zgrozo ;-)
Nie chcę z nią porozmawiać, bo nikt nigdy nie wpływał na moje opinie o
ludziach prócz mnie samej i wolę nie mieć opinii w ogóle, a przynajmniej
dopóki człowieka dostatecznie nie poznam :;-)

> Nawet mojej psycholożki chyba nie udało mi się
> nabrać i coraz bliżej jestem zdemaskowania mojej wyrachowanej i
> wyrafinowanej [to nie to samo :)] gry.

Baba nigdy nie jest obiektywna (wiem to po sobie, bo najbardziej mi
zawsze własna opinia pasuje ;-P ).

>>Dlatego może należałoby cenić sobie najbardziej ludzi może czasem mało
>>ciekawych, u których jednak nie musimy się obawiać gejzerów ani
>>migotania osobowości czy nastawienia do świata. Z takim człowiekiem jest
>>po prostu bezpiecznie - jego przyjmujemy od początku takim, jakim jest,
>>wszystko od początku jest znane, akceptowane, jemu można zaufać, że nie
>>zburzy także i naszego porządku świata swoją nagłą przemianą.
>
>
> Podobał mi się pewien cytat z filozofii zen, który mówił, że jeżeli o
> kimś możesz powiedzieć, że jest święty, to znaczy że swięty nie jest, bo
> o człowieku świętym nic nie da się powiedzieć. Oczywiście w zen pojęcie
> "świętości" jest zapewne trochę inaczej rozumiane niż w
> chrześcijaństwie, ale morał wynika z tego taki, że masz rację. :)

A, to mi się widocznie tylko tak przypadkiem udało :-P //Oooo, wpadłam
na pomysł, żeby spróbować coś powiedzieć o JPII - i niczego o Nim nie
mogę powiedzieć!!! Nie żartuję...


>>A jeśli to my sami skłonni jesteśmy w pewnym momencie do wolty, to
>>należy brać pod uwagę jej konsekwencje już nie tyle dla samego siebie,
>>co dla ludzi i zjawisk życia bezpośrednio z nami powiązanych, od nas
>>uzależnionych.
>>
>>No i tym samym wracam do punktu wyjścia - czyli chęci odpowiedzi na
>>pytanie, skąd się bierze w nas chęć asekuracji w momencie impulsu
>>popychającego nas do zmiany siebie. Czy tylko z obawy o własny komfort?
>
>
> ;) Najpierw musisz odpowiedzieć na pytanie skąd się bierze chęć zmiany.
> Przeważnie wynika z "cierpienia ego", które nie chce cierpieć, ale też
> nie chce zginąć.

No pewnie! Ono chce mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko :-)

> Jeżeli zmiana ma mieć sens, to nie może ona wynikać z niczego, powinna
> być zupełnie alogiczna, nieprzewidziana i bez określenia ostatecznego
> celu, coś w stylu - "zdrowy człowiek pewnego dnia wpada na pomysł
> pójścia na psychoterapię, nie dlatego że mu coś dolega, źle mu się żyje,
> ale dlatego, że wpadł na taki pomysł".


"Wpadanie na taki pomysł" bym tu bardziej doceniła - ono wg mnie jest
zawsze(!) wynikiem dziejących się od dłuższego czasu w podświadomości
symulacji lub analiz "transakcji", jakie zaszły/zachodzą/mogą zajść w
naszych rzeczywistych relacjach ze światem.
Tak jak piszesz, bez uświadomionego(!) powodu i celu, ale jednak w
wyniku ż.t.p. tajnej dla nas samych pracy naszego "ja" nad sobą - oooo,
tu już chyba wchodzę w inny temat, kiedyś tu już próbnie omawiany -
samopoznania mózgu, poczucia jego odrębnej "tożsamości".
Czy nie masz czasem odczucia, że Twój własny mózg Cię zaskakuje? - skądś
pojawiają się myśli, wnioski, ba, czasem całe teorie, nad którymi
świadomie nigdy nie pracowałeś, a które nagle sie pojawiają nie wiadomo,
skąd?

Ha, zaraz mnie tu ktoś storpeduje stwierdzeniem, że na pewno mam
rozdwojenie jaźni. A tak, mam: już to pisałam, że czasem czuję sie we
własnym ciele (a raczej mózgu???) jak Mr Hyde z Dr Jekyllem na zmianę, a
czasem gorzej, bo pospołu ;-P


> Zen nie służy do osiągnięcia szczęścia, wywodzi się z buddyzmu, który
> główny nacisk kładzie na cierpienie towarzyszące życiu - zen ma pomóc w
> osiągnięciu stanu "bez cierpienia wynikającego z życia"


Nie jestem w tym mocna, ale nie bardzo sobie wyobrażam pozbawienie życia
takiego cierpienia...
Chyba tylko poprzez wyrzeczenie się wszystkich rzeczy i izolowanie od
zjawisk, które sprawiają, że cierpimy.
Jak się tak dłużej zastanawiam, to nie wiem, czy aby nagle w tej chwili
wszystkie one nie stały się dla mnie bardziej cenne, niż bym
przypuszczała na codzień ;-P

> a nie w
> "osiągnięciu szczęścia".

No to miałam rację, że to dobre tylko dla upartych. Tylko nie bardzo
sobie wyobrażam, aby upór tych, co im sie udalo, nie wynikał z
konkretnej przyczyny. Kto ich tam zresztą wie? Przecież jeśli nawet, to
i tak żaden się jeszcze nie przyznał, bo filozofia by im się rozjechała ;-)


> Ps. Jakby co, to nie jestem "łapaczem dusz". :)

Jak to dobrze. Mam na "łapaczy" uczulenie od niedawna. Ale "gadacz" z
Ciebie niezły - jak ja to lubię w ludziach :-)

--
XL wiosenna

"Ci, którym natura każe się trzymać z dala od wspólnoty ... , nie
potrzebują też obrony, bo brak zrozumienia nie może ich ugodzić, są
bowiem poza kręgiem światła, a miłość znajdzie ich wszędzie. Nie
potrzebują też pokrzepienia, bo jeśli chcą pozostawać prawdziwi, mogą
czerpać tylko z siebie, zatem nie można im pomóc, przedtem
nie zaszkodziwszy." Franz Kafka



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2007-11-28 23:16:02

Temat: Re: Odkryj w sobie boginie...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka; <fikl7a$3df$1@nemesis.news.tpi.pl> :

> Flyer napisał(a):

> > Nawet mojej psycholożki chyba nie udało mi się
> > nabrać i coraz bliżej jestem zdemaskowania mojej wyrachowanej i
> > wyrafinowanej [to nie to samo :)] gry.
>
> Baba nigdy nie jest obiektywna (wiem to po sobie, bo najbardziej mi
> zawsze własna opinia pasuje ;-P ).

Nie no - żartuję trochę - miła kobieta, aczkolwiek małomówna i
zachowująca psychologiczny profesjonalizm.

> > Zen nie służy do osiągnięcia szczęścia, wywodzi się z buddyzmu, który
> > główny nacisk kładzie na cierpienie towarzyszące życiu - zen ma pomóc w
> > osiągnięciu stanu "bez cierpienia wynikającego z życia"
>
>
> Nie jestem w tym mocna, ale nie bardzo sobie wyobrażam pozbawienie życia
> takiego cierpienia...
> Chyba tylko poprzez wyrzeczenie się wszystkich rzeczy i izolowanie od
> zjawisk, które sprawiają, że cierpimy.
> Jak się tak dłużej zastanawiam, to nie wiem, czy aby nagle w tej chwili
> wszystkie one nie stały się dla mnie bardziej cenne, niż bym
> przypuszczała na codzień ;-P

Też miałem takie wrażenie, ale jednak nie - bardzo dużo czasu i energii
człowiek traci na niepotrzebne walki, dostosowywanie się lub zwalczanie
określonych schematów narzuconych przez otoczenie, albo które zdają mu
się narzucone przez otoczenie. Kiedy wyraża jedynie siebie, to okazuje
się, że nie dość że nadal jest "istotą społeczną", to jeszcze nie trafia
w w/w pułapki.

Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; skype:flyer36
http://www.flyer36.republika.pl/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2007-11-28 23:16:51

Temat: Re: Odkryj w sobie boginie...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Fragile; <8...@y...go
oglegroups.com> :

> On 28 Lis, 20:44, Flyer <f...@p...gazeta.pl> wrote:

> > A masz link do jakiejś informacji o tym koncercie?
> >
> Jedynym 'linkiem' moze byc Tren R :)

Znaczy będę musiał zagadać. :)

Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; skype:flyer36
http://www.flyer36.republika.pl/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2007-11-28 23:24:24

Temat: Re: Odkryj w sobie boginie...
Od: "sukin.kot" <t...@d...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Wed, 28 Nov 2007 11:02:35 +0100, Sky napisał(a):

> Bingo!

bigno to ja mowię jak trafiam na dziwicę. :)

--
przytule i obrzygam# 5793410
WWW.SUKINKOT.BLOX.PL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2007-11-28 23:25:06

Temat: Re: Odkryj w sobie boginie...
Od: "sukin.kot" <t...@d...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Wed, 28 Nov 2007 11:35:32 +0100, Ikselka napisał(a):

> [...]

duzo w chuj ty ściero tego napisalaś.. za duzo żebym to przełknał na raz,
jest mi przykro może przypadkiem z tego powodu?

--
przytule i obrzygam# 5793410
WWW.SUKINKOT.BLOX.PL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 10


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Piotruś Pan na pokładzie!
Re: piekna Polska?
Re: Prawo Godwina
kto ma konto na gmailu? :)
syn Tuska

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »