Data: 2001-07-13 16:08:28
Temat: Re: Odnowa w Duchu Sw.- kto mial zle doswiadczenia biorac w tym udzial?
Od: "PowerBox" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Szukam pomocy!
> Bliska mi osoba doświadczyła niepokojących wizji podczas spotkania.
> Zaangażowała się niedawno... Cierpi teraz z powodu czegos co nazwałbym
> stanami lękowymi! Nie chce przebywać sama, jest wewnetrznie rozbita, nie
> chce o tym rozmawiać... Szukam pomocy- ta osoba nie chce rozmawiac z
> psychologiem - nie podzielajacym jej religijnych przekonań. Do kogo mam
się
> zwrócić o pomoc!
Cholera, to jest bardzo poważna sprawa z tymi pieprzonymi sektami. W dodatku
wszystko sie komplikuje, bo to jest pod patronatem kościoła, ofiary mają
totalnie sprany mózg i często nie ma punktu zaczepienia do normalnej rozmowy
o problemie nawet. Kiedyś poznałem jedną osobę, która opwiedziała
nieprawdopodobne rzeczy na temat działania takiej sekty. Wszystko opiera się
na głeboko zakorzenionym strachu. To jest doskonały sposób na uzyskanie
panowania nad masą ludzi, jednak strach urasta do niewyobrażalnych rozmiarów
i opanowuje całe życie i każdy aspekt zachowania. Dzięki tej poznanej osobie
przelotnie poznałem może jeszcze ze 2-3 ex-uczestników z tego kręgu. Znam
teraz dwie osoby "uratowane" i mimo, że starają się byc normalne, to cały
czas po latach bardzo silne przeżycia z tamtego okresu gdzieś są wyparte i
rozmaicie dochodzą do głosu. Ciekawe, ze oni niechętnie rozmawiaja o tym
wszystkim, bo od razu przypominają sobie straszne rzeczy i na nowo to bardzo
silnie negatywnie przeżywają-to skutek "terapii" zwanej wyparciem albo
zapomnieniem. Podejrzewam, że jednym z powodów tak silnie zakorzenionych
lęków jest nabycie ich w momencie modlitwy-czyli stanu głębokiego
zrelaksowanego skupienia. Na przykład podczas "egzorcyzmów" wszyscy osiągają
stan modlitwy podsycony całościowo nawiedzonym podejściem do życia. W takim
stanie wewnętrznej świadomości ktos nagle staje się świadkeim "działania
szatana"- "opętana" osoba rzuca się nieludzko, ryczy, wyje jak dzikie
stworzenie obdzierane ze skóry, napina się i ogólnie jest to totalnie
zatrważajacy niecodzienny widok. Jeżeli umiejętnie się skojarzy, że
słuchanie Rolling Stonesów(wszyscy musieli wyrzucić wszystkie swoje
nagrania), noszenie spódniczek i rozmowa z "niezrzeszonymi" to przejaw
działania szatana - to smiertelnie zatrwożona ofiara pod wpływem takiego
totalitarnego systemu zaczyna miec poważny problem. Nie można do niej
dotrzec, bo przecież wszystko mówi szatan, którego się panicznie boi. W
takich warunkach sekciarskich silne emocje mają ogromny wpływ na psychikę.
Powszechnie od dawna wiadomo, że taki stan "medytacyjny" w czasie "modlitwy"
sprzyja powstawaniu trwałych zmian w umyśle-wykorzystuje się to w
superlearningu czyli przy szybkim uczeniu się języków, nawyków, albo w
bardzo nowoczesnej psychoterapii, która nie odnalazła jeszcze podatnego
gruntu w umysłach krajowych terapeutów. Także znalezienie dobrego fachowca
bedzie trudne, ale mam nadzieję możliwe. Jeżeli ktos nabawił się lęku w
pewnych okolicznościach- to najpewniejszy sposób odwrócenia sprawy polega na
nauczeniu się w tych samych warunkach czegoś nowego. Myslę, ze rasowy
terapeuta NLP zacząłby od dokładnego zbadania terenu, od kotwiczenia
pozytywnych emocji a później wykorzystałby to w pracy w podwójnej dysocjacji
na głębokim poziomie. Przypomina to trochę bezpośrednie ręczne rozbrajanie
bomby nieznanej konstrukcji. Sam jak kiedyś eksperymentowałem z
zaawansowanymi technikami to początkowo tylko znacznie pogłębiłem swój
problem-(bomba wybuchła mi w rękach w czasie próby rozbrojenia). Jednak
wiedziałem, że mam już odpowiednie narzędzie, tylko trzeba go odpowiednio
użyć. Gdybym pracował z doświadczonym przewodnikiem to mógłby zaobserwować z
zewnątrz, że coś poszło źle( a widać bardzo wyraźnie gdy idzie źle) i
drastycznie zmienic kierunek sesji. Jako, ze sam byłem dla siebie pionierem
to odkręcenie całej sprawy zajęło mi dłuższy czas. Takie przypadki są bardzo
delikatne a dobór terapeuty jest kluczowy. Ostatnio widziałem stary
amerykański film jak pracowano z jedną osobą o silnych zaburzeniach
emocjonalnych. To było w telewizji o jakiejs sławnej kobiecie, ale nie wiem
o kim. Terapeuta poprosił, zeby pacjentka pokazała jak się czuje. Z
normalnego spokojnego zachowania w ciągu 30 sekund przeszła w szał i
zupełnie nieludzkie zachowanie, z którego ciężko było ją wyciągnąć samym
krzyczeniem "przestań". Po tej "terapii" wszystko się pogorszyło a po kilku
tygodniach popełniła samobójstwo. Mnie to zupełnie nie dziwi. Jak sie w
czasie terapii wzmaga zachowanie, to tak musi się skończyć. Niby dziwne, a
jak wielu "fachowców" zaczyna rozmowę od wysłuchania pacjenta, odtworzenia
emocji i zupełnie nie zapobiega gdy on zaczyna intensywnie przeżywać
wszystko od początku wzmagając na nowo problem. Ciągłe rozdrapywanie ran
znalazło nawet na krótko miejsce w oficjalnej terapii. Dziś wiadomo, że jest
to długotrwała metoda powodujaca w wielu wypadkach wiecej szkód niż efektów,
porównywalna do stosowania pijawek w średniowieczu. Także jak się idzie do
psychiatry to moim zdaniem pierwsza rzecz jaką można rozróżnić jego
kompetencje jest jego zachowanie w stosunku do rozklejającego się pacjenta.
Jak nic nie robi, by na nowo nie przeżywac depresji, gwałtu, strachu i
wszystko co może zrobić to przepisac kolejne leki uspokajajace -to radzę
najszybciej jak można odparować z takiego gabinetu, połykać tabletki i
szukać dalej.
W przypadku nawiedzonych sekciarzy mogą być kłopoty z dojściem do
psychologa, wiec moim zdaniem trzeba walczyć bronią najeźdźcy. Osobiście bym
zaczął od pokazywania ofierze, że coś tutaj jakby nie gra. Wszystko się
posuneło za daleko -z tymi nagraniami na przykład. Nie ma nic złego w
słuchaniu "Chłopców z Placu Broni" a nawet są festiwale muzyki
chrześciańskiej. Generalnie zabawa w wiarę w Boga jest OK, ale jak tak dalej
pójdzie to bedą same kłopoty-trzeba je stopniowo uzmysłowić. Trzeba znaleźć
jakieś słabe punkty i trochę osłabić bezwzględny reżim sekty. Po wstępnym
zmiękczeniu gruntu przełomem może sie okazać wypowiedź niezależnego księdza
(najlepiej ewidentnie ubranego jak ksiądz a najsilniej zadziała "wyższy
rangą"), że sprawy w zgrupowaniu poszły za daleko i że Bóg wcale nie chce
niczyjego nieszczęścia. Takie różne rzeczy. Jak ksiądz jeszcze powie, ze
biskup już zna problem Odnowy w Duchu i papież i w ogóle, to w końcu dojdzie
się do pacjenta i rozpocznie sie wspólna praca. Najlepszy psychiatra nie
jest w stanie nic zrobić zanim sam pacjent nie zechce (najlepsi mają dobre
sposoby by zechciał, ale nie zmienia to faktu, ze musi chcieć). Znalezienie
mądrego księdza powinno być łatwiejsze niż znalezienie dobrego psychiatry,
tym bardziej, że powszechnie wiadomo jak ta sekta przegina pod ochronnym
płaszczem kościaoła (tym straszniejsza to szatańska pułapka). Jak już ofiara
zrozumie, że jest w pułapce, to wtedy wchodzi psycholog. Wcześniej nie może
wejść, bo to nie psycholog, tylko szatan w najczystrzej postaci.
|