| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-07-12 19:18:20
Temat: Re: Odnowa w Duchu Sw.- kto mial zle doswiadczenia biorac w tym udzial?
Użytkownik "PowerBox" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9in6bj$m9v$1@news.tpi.pl...
> > Szukam pomocy!
> > Bliska mi osoba doświadczyła niepokojących wizji podczas spotkania.
> > Zaangażowała się niedawno... Cierpi teraz z powodu czegos co nazwałbym
> > stanami lękowymi! Nie chce przebywać sama, jest wewnetrznie rozbita, nie
> > chce o tym rozmawiać... Szukam pomocy- ta osoba nie chce rozmawiac z
> > psychologiem - nie podzielajacym jej religijnych przekonań. Do kogo mam
> się
> > zwrócić o pomoc!
>
> . Myslę, ze rasowy
> terapeuta NLP zacząłby od dokładnego zbadania terenu, od kotwiczenia
> pozytywnych emocji a później wykorzystałby to w pracy w podwójnej
dysocjacji
> na głębokim poziomie.
Źle myślisz. Rasowy psychoterapeuta odesłałby najpierw pacjenta do do
psychiatry i psychologa w celu postawienia dokładnej diagnozy przyczyn jego
dolegliwości. To, że Ty, lub chory widzicie przyczynowy związek między jego
zaburzeniami psychicznymi a uczestnictwem w jakiejś formie praktyk
religijnych nie znaczy, że taki związek obiektywnie istnieje. Praktyki
religijne mogą równie dobrze być predykatorem np. rozpoczynającej się
schizofrenii bądź psychozy endogennej. Psychoterapeuta o diagnostyce
psychologicznej psychiatrycznej ma zaś takie pojecie, jak wół o gwiazdach.
Dobry psycholog też nie pozwoli sobie na zadufanie w swoje umiejetności
diagnostyczne, ponieważ somatyczne podłoże zaburzeń psychicznych jest w
stanie wykryć tylko psychiatra i to kierując pacjenta na badania dodatkowe
typu krew mocz, EEG itp wskaźniki laboratoryjne. Dopiero wykluczenie
somatyczno-biochemicznego podłoża pozwala zająć się psychologicznymi
przyczynami zaburzeń a psychoterapeucie umozliwic ich leczenie metodami
psychoterapeutycznymi. Przy czym bardzo często zdarza się, że potrzebne jest
wspomaganie psychoterapii farmakoterapią. To co zaś Ty proponujesz, to tylko
szarlataneria a nie leczenie. Pchanie pacjenta z jednej traumy w drugą.
Przypomina to trochę bezpośrednie ręczne rozbrajanie bomby nieznanej
konstrukcji.
O to, to właśnie a nie tereapię!
Sam jak kiedyś eksperymentowałem z
> zaawansowanymi technikami
A znasz wierszyk o Zosi-samosi?
. To było w telewizji o jakiejs sławnej kobiecie, ale nie wiem
> o kim. Terapeuta poprosił, zeby pacjentka pokazała jak się czuje. Z
> normalnego spokojnego zachowania w ciągu 30 sekund przeszła w szał i
> zupełnie nieludzkie zachowanie, z którego ciężko było ją wyciągnąć samym
> krzyczeniem "przestań". Po tej "terapii" wszystko się pogorszyło a po
kilku
> tygodniach popełniła samobójstwo.
Jedyna pociecha, że zarówno pacjentka jak i psychoterapeuta byli postaciami
telewizyjnymi :)). W życiu jak trup padnie, to już nie wstanie.
. . Także jak się idzie do
> psychiatry to moim zdaniem pierwsza rzecz jaką można rozróżnić jego
kompetencje jest jego zachowanie w stosunku do rozklejającego się pacjenta.
Jak nic nie robi, by na nowo nie przeżywac depresji, gwałtu, strachu i
wszystko co może zrobić to przepisac kolejne leki uspokajajace -to radzę
> najszybciej jak można odparować z takiego gabinetu, połykać tabletki i
szukać dalej.
Czego szukać? Wczorajszego dnia? A żeby rozróżnić kompetencje psychiatry
musiałbyć sam być w tej branży kompetentny. Przypominasz mi mamusie,
czekające z dziećmi w poradni pediatrycznej i ich głupkowate ocenianie,
która lekarka "lepsza" a która "gorsza". Przy czym w swoich ocenach kobiety
te kieruja się czynnikami całkowicie subiektywnymi i przypadkowymi typu "bo
ta taka mila", "ta od razu wyleczyła, a tamta 3x zmieniała Kasi antybiotyk a
tamta wogóle się nie wyznała i skierowała do neurologa dziecięcego a dziecko
sąsiadki to aż 6 tygodni leczyła"
. Po wstępnym
> zmiękczeniu gruntu przełomem może sie okazać wypowiedź niezależnego
księdza
> (najlepiej ewidentnie ubranego jak ksiądz a najsilniej zadziała "wyższy
> rangą"), że sprawy w zgrupowaniu poszły za daleko i że Bóg wcale nie chce
> niczyjego nieszczęścia. Takie różne rzeczy. Jak ksiądz jeszcze powie, ze
> biskup już zna problem Odnowy w Duchu i papież i w ogóle, to w końcu
dojdzie
> się do pacjenta i rozpocznie sie wspólna praca.
Pacjent kupi nieetyczną maskaradę? Wybacz, ale tak postępuje oszust a nie
lekarz. Osobliwą terapię proponujesz.
Najlepszy psychiatra nie
> jest w stanie nic zrobić zanim sam pacjent nie zechce (najlepsi mają dobre
> sposoby by zechciał, ale nie zmienia to faktu, ze musi chcieć).
Nie, nie musi. Pacjenci psychiatryczni, zwłaszcza w tak ciężkim stanie jak
ci, o których mówimy, nie mają poczucia choroby i dobrowolnie leczyć się nie
zechcą, szkodząc tym samym wyłącznie sobie, a nie autorytetowi zawodowemu
psychiatry.
Dorrit
.
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-07-13 12:52:57
Temat: Odnowa w Duchu Sw.- kto mial zle doswiadczenia biorac w tym udzial?Szukam pomocy!
Bliska mi osoba doświadczyła niepokojących wizji podczas spotkania.
Zaangażowała się niedawno... Cierpi teraz z powodu czegos co nazwałbym
stanami lękowymi! Nie chce przebywać sama, jest wewnetrznie rozbita, nie
chce o tym rozmawiać... Szukam pomocy- ta osoba nie chce rozmawiac z
psychologiem - nie podzielajacym jej religijnych przekonań. Do kogo mam się
zwrócić o pomoc!
enriq
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-13 14:38:58
Temat: Odp: Odnowa w Duchu Sw.- kto mial zle doswiadczenia biorac w tym udzial?
Użytkownik "hubertka" <h...@p...onet.pl>
> Szukam pomocy!
> Bliska mi osoba doświadczyła niepokojących wizji podczas spotkania.
> Zaangażowała się niedawno... Cierpi teraz z powodu czegos co nazwałbym
> stanami lękowymi! Nie chce przebywać sama, jest wewnetrznie rozbita,
nie
> chce o tym rozmawiać... Szukam pomocy- ta osoba nie chce rozmawiac z
> psychologiem - nie podzielajacym jej religijnych przekonań. Do kogo
mam się
> zwrócić o pomoc!
> enriq
Do proboszcza? Na moim osiedlu w parafii byl taki przypadek, ze
proboszcz po prostu rozwiazal wspolnote (to chyba byla Oaza), ktora
troszke za bardzo ewoluowala w strone sekty.
Poza tym sa ponoc poradnie katolickie (przynajmniej w Wwie - nie wiem,
jak
jest w Poznaniu), w ktorych pracuja psycholodzy zwiazani z Kosciolem.
Moze tam szukac pomocy? Pytanie tylko, co ona uznaje za swoje poglady
religijne. WIelu czlonkow takich wspolnot uwaza sie za lepszych od
przecietnych "tradycyjnych" katolikow.
pozdr
krzysztof(ek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-13 16:08:28
Temat: Re: Odnowa w Duchu Sw.- kto mial zle doswiadczenia biorac w tym udzial?> Szukam pomocy!
> Bliska mi osoba doświadczyła niepokojących wizji podczas spotkania.
> Zaangażowała się niedawno... Cierpi teraz z powodu czegos co nazwałbym
> stanami lękowymi! Nie chce przebywać sama, jest wewnetrznie rozbita, nie
> chce o tym rozmawiać... Szukam pomocy- ta osoba nie chce rozmawiac z
> psychologiem - nie podzielajacym jej religijnych przekonań. Do kogo mam
się
> zwrócić o pomoc!
Cholera, to jest bardzo poważna sprawa z tymi pieprzonymi sektami. W dodatku
wszystko sie komplikuje, bo to jest pod patronatem kościoła, ofiary mają
totalnie sprany mózg i często nie ma punktu zaczepienia do normalnej rozmowy
o problemie nawet. Kiedyś poznałem jedną osobę, która opwiedziała
nieprawdopodobne rzeczy na temat działania takiej sekty. Wszystko opiera się
na głeboko zakorzenionym strachu. To jest doskonały sposób na uzyskanie
panowania nad masą ludzi, jednak strach urasta do niewyobrażalnych rozmiarów
i opanowuje całe życie i każdy aspekt zachowania. Dzięki tej poznanej osobie
przelotnie poznałem może jeszcze ze 2-3 ex-uczestników z tego kręgu. Znam
teraz dwie osoby "uratowane" i mimo, że starają się byc normalne, to cały
czas po latach bardzo silne przeżycia z tamtego okresu gdzieś są wyparte i
rozmaicie dochodzą do głosu. Ciekawe, ze oni niechętnie rozmawiaja o tym
wszystkim, bo od razu przypominają sobie straszne rzeczy i na nowo to bardzo
silnie negatywnie przeżywają-to skutek "terapii" zwanej wyparciem albo
zapomnieniem. Podejrzewam, że jednym z powodów tak silnie zakorzenionych
lęków jest nabycie ich w momencie modlitwy-czyli stanu głębokiego
zrelaksowanego skupienia. Na przykład podczas "egzorcyzmów" wszyscy osiągają
stan modlitwy podsycony całościowo nawiedzonym podejściem do życia. W takim
stanie wewnętrznej świadomości ktos nagle staje się świadkeim "działania
szatana"- "opętana" osoba rzuca się nieludzko, ryczy, wyje jak dzikie
stworzenie obdzierane ze skóry, napina się i ogólnie jest to totalnie
zatrważajacy niecodzienny widok. Jeżeli umiejętnie się skojarzy, że
słuchanie Rolling Stonesów(wszyscy musieli wyrzucić wszystkie swoje
nagrania), noszenie spódniczek i rozmowa z "niezrzeszonymi" to przejaw
działania szatana - to smiertelnie zatrwożona ofiara pod wpływem takiego
totalitarnego systemu zaczyna miec poważny problem. Nie można do niej
dotrzec, bo przecież wszystko mówi szatan, którego się panicznie boi. W
takich warunkach sekciarskich silne emocje mają ogromny wpływ na psychikę.
Powszechnie od dawna wiadomo, że taki stan "medytacyjny" w czasie "modlitwy"
sprzyja powstawaniu trwałych zmian w umyśle-wykorzystuje się to w
superlearningu czyli przy szybkim uczeniu się języków, nawyków, albo w
bardzo nowoczesnej psychoterapii, która nie odnalazła jeszcze podatnego
gruntu w umysłach krajowych terapeutów. Także znalezienie dobrego fachowca
bedzie trudne, ale mam nadzieję możliwe. Jeżeli ktos nabawił się lęku w
pewnych okolicznościach- to najpewniejszy sposób odwrócenia sprawy polega na
nauczeniu się w tych samych warunkach czegoś nowego. Myslę, ze rasowy
terapeuta NLP zacząłby od dokładnego zbadania terenu, od kotwiczenia
pozytywnych emocji a później wykorzystałby to w pracy w podwójnej dysocjacji
na głębokim poziomie. Przypomina to trochę bezpośrednie ręczne rozbrajanie
bomby nieznanej konstrukcji. Sam jak kiedyś eksperymentowałem z
zaawansowanymi technikami to początkowo tylko znacznie pogłębiłem swój
problem-(bomba wybuchła mi w rękach w czasie próby rozbrojenia). Jednak
wiedziałem, że mam już odpowiednie narzędzie, tylko trzeba go odpowiednio
użyć. Gdybym pracował z doświadczonym przewodnikiem to mógłby zaobserwować z
zewnątrz, że coś poszło źle( a widać bardzo wyraźnie gdy idzie źle) i
drastycznie zmienic kierunek sesji. Jako, ze sam byłem dla siebie pionierem
to odkręcenie całej sprawy zajęło mi dłuższy czas. Takie przypadki są bardzo
delikatne a dobór terapeuty jest kluczowy. Ostatnio widziałem stary
amerykański film jak pracowano z jedną osobą o silnych zaburzeniach
emocjonalnych. To było w telewizji o jakiejs sławnej kobiecie, ale nie wiem
o kim. Terapeuta poprosił, zeby pacjentka pokazała jak się czuje. Z
normalnego spokojnego zachowania w ciągu 30 sekund przeszła w szał i
zupełnie nieludzkie zachowanie, z którego ciężko było ją wyciągnąć samym
krzyczeniem "przestań". Po tej "terapii" wszystko się pogorszyło a po kilku
tygodniach popełniła samobójstwo. Mnie to zupełnie nie dziwi. Jak sie w
czasie terapii wzmaga zachowanie, to tak musi się skończyć. Niby dziwne, a
jak wielu "fachowców" zaczyna rozmowę od wysłuchania pacjenta, odtworzenia
emocji i zupełnie nie zapobiega gdy on zaczyna intensywnie przeżywać
wszystko od początku wzmagając na nowo problem. Ciągłe rozdrapywanie ran
znalazło nawet na krótko miejsce w oficjalnej terapii. Dziś wiadomo, że jest
to długotrwała metoda powodujaca w wielu wypadkach wiecej szkód niż efektów,
porównywalna do stosowania pijawek w średniowieczu. Także jak się idzie do
psychiatry to moim zdaniem pierwsza rzecz jaką można rozróżnić jego
kompetencje jest jego zachowanie w stosunku do rozklejającego się pacjenta.
Jak nic nie robi, by na nowo nie przeżywac depresji, gwałtu, strachu i
wszystko co może zrobić to przepisac kolejne leki uspokajajace -to radzę
najszybciej jak można odparować z takiego gabinetu, połykać tabletki i
szukać dalej.
W przypadku nawiedzonych sekciarzy mogą być kłopoty z dojściem do
psychologa, wiec moim zdaniem trzeba walczyć bronią najeźdźcy. Osobiście bym
zaczął od pokazywania ofierze, że coś tutaj jakby nie gra. Wszystko się
posuneło za daleko -z tymi nagraniami na przykład. Nie ma nic złego w
słuchaniu "Chłopców z Placu Broni" a nawet są festiwale muzyki
chrześciańskiej. Generalnie zabawa w wiarę w Boga jest OK, ale jak tak dalej
pójdzie to bedą same kłopoty-trzeba je stopniowo uzmysłowić. Trzeba znaleźć
jakieś słabe punkty i trochę osłabić bezwzględny reżim sekty. Po wstępnym
zmiękczeniu gruntu przełomem może sie okazać wypowiedź niezależnego księdza
(najlepiej ewidentnie ubranego jak ksiądz a najsilniej zadziała "wyższy
rangą"), że sprawy w zgrupowaniu poszły za daleko i że Bóg wcale nie chce
niczyjego nieszczęścia. Takie różne rzeczy. Jak ksiądz jeszcze powie, ze
biskup już zna problem Odnowy w Duchu i papież i w ogóle, to w końcu dojdzie
się do pacjenta i rozpocznie sie wspólna praca. Najlepszy psychiatra nie
jest w stanie nic zrobić zanim sam pacjent nie zechce (najlepsi mają dobre
sposoby by zechciał, ale nie zmienia to faktu, ze musi chcieć). Znalezienie
mądrego księdza powinno być łatwiejsze niż znalezienie dobrego psychiatry,
tym bardziej, że powszechnie wiadomo jak ta sekta przegina pod ochronnym
płaszczem kościaoła (tym straszniejsza to szatańska pułapka). Jak już ofiara
zrozumie, że jest w pułapce, to wtedy wchodzi psycholog. Wcześniej nie może
wejść, bo to nie psycholog, tylko szatan w najczystrzej postaci.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-13 22:23:22
Temat: Re: Odnowa w Duchu Sw.- kto mial zle doswiadczenia biorac w tym udzial?> Źle myślisz. Rasowy psychoterapeuta odesłałby najpierw pacjenta do do
> psychiatry i psychologa w celu postawienia dokładnej diagnozy przyczyn
jego
> dolegliwości. To, że Ty, lub chory widzicie przyczynowy związek między
jego
> zaburzeniami psychicznymi a uczestnictwem w jakiejś formie praktyk
> religijnych nie znaczy, że taki związek obiektywnie istnieje.
Masz rację Dorrit, na pewno najpierw trzeba wykluczyc wiele ciężkich
przypadków chorób endogennych, których leczenie odbywa się zupełnie inaczej.
> To co zaś Ty proponujesz, to tylko
> szarlataneria a nie leczenie.
Naprawde nie słyszałaś o NLP? To i pokrewne metody robią ogromną karierę
dzięki ogromnej skuteczności i szybkiemu dziłaniu. Dzięki podównej
dysocjacji pacjent może swobodnie rozmawiać o rzeczach, które do tej pory go
całkowicie paraliżowały. Dzięki takim i podobnym metodom można pozbyc się
lęków i innych nawykowych emocji w ciągu kilku sesji(dla pacjentów z
nieuszkodzonym mózgiem) To jest zupełna szarlataneria. Całkowicie sie z tym
zgadzam.
> > Terapeuta poprosił, zeby pacjentka pokazała jak się czuje. Z
> > normalnego spokojnego zachowania w ciągu 30 sekund przeszła w szał i
> > zupełnie nieludzkie zachowanie, z którego ciężko było ją wyciągnąć samym
> > krzyczeniem "przestań". Po tej "terapii" wszystko się pogorszyło a po
> kilku
> > tygodniach popełniła samobójstwo.
>
> Jedyna pociecha, że zarówno pacjentka jak i psychoterapeuta byli
postaciami
> telewizyjnymi :)). W życiu jak trup padnie, to już nie wstanie.
-To był film dokumentalny o znanej osobie.
> A żeby rozróżnić kompetencje psychiatry
> musiałbyć sam być w tej branży kompetentny. Przypominasz mi mamusie,
> czekające z dziećmi w poradni pediatrycznej i ich głupkowate ocenianie,
- a ja swojej niezależnej postawie sporo zawdzięczam. To nie jest głupkowate
ocenianie. Pacjent przychodzi, zeby zmienic to, co czuje i nie ma potrzeby
przeżywania jeszcze raz traumatycznych wydarzeń, bo to tylko potęguje
istniejące neuroasocjacje a właśnie to chcemy zmienić. Gdyby przyszedł ktos
z silnym nawykiem drapania głowy(bez świerzbu somatycznego) to pozwolenie mu
na drapanie się dalej bez ograniczeń nie zmienłoby tego nawyku, tylko go
jeszcze pogłębiło a zupełnie nie o to chodzi. To jest oczywiste dla
większości ludzi ale zdumiewające jest jak wielu "fachowców" lekceważy ten
oczywisty fakt kiedy idzie o wyuczone, nawykowe schematy zachowań a właśnie
z takim mamy do czynienia a nie (zakładam) z ciężkim przypadkiem na gruncie
uszkodzeń tkanek.
> . Po wstępnym
> > zmiękczeniu gruntu przełomem może sie okazać wypowiedź niezależnego
> księdza
> > (najlepiej ewidentnie ubranego jak ksiądz a najsilniej zadziała "wyższy
> > rangą"), że sprawy w zgrupowaniu poszły za daleko i że Bóg wcale nie
chce
> > niczyjego nieszczęścia. Takie różne rzeczy. Jak ksiądz jeszcze powie,
ze
> > biskup już zna problem Odnowy w Duchu i papież i w ogóle, to w końcu
> dojdzie
> > się do pacjenta i rozpocznie sie wspólna praca.
>
>
> Pacjent kupi nieetyczną maskaradę? Wybacz, ale tak postępuje oszust a nie
> lekarz. Osobliwą terapię proponujesz.
To nie jest nieetyczna maskarada, tylko wsparcie się autorytetem, który może
mieć wpływ na przełamanie impasu. Mówię o tej konkretnej sekcie. W moim
mieście zrobiła pod płaszczem kościoła spore spustoszenie, nadal robi i
niezależni księża, biskupi i ci wyżej dobrze wiedzą o problemie. Sprawa jest
znana od lat. Nic nie zmyślam. Strach ofiary jest ogromny. Znam studentkę,
która dopiero gdy poszła do kościoła akademickiego, pogadała z niezależnym
księdzem nabrała wiary, że jest w błędzie razem z całą sektą. Od jakiegoś
czasu to gdzieś w głębi podejrzewała, ale bała się na poważnie myśleć o tym
w ten sposób. (Tak było- sam przecież bym na to nie wpadł).
> Najlepszy psychiatra nie
> > jest w stanie nic zrobić zanim sam pacjent nie zechce (najlepsi mają
dobre
> > sposoby by zechciał, ale nie zmienia to faktu, ze musi chcieć).
> Nie, nie musi. Pacjenci psychiatryczni, zwłaszcza w tak ciężkim stanie jak
> ci, o których mówimy, nie mają poczucia choroby i dobrowolnie leczyć się
nie
> zechcą, szkodząc tym samym wyłącznie sobie, a nie autorytetowi zawodowemu
-najlepsi w tej branży nie byliby najlepsi, gdyby nie posiadali technik
wpływu na niechcącego pacjenta. (z normalnym mózgiem-muszę to co chwilę
wtącać, bo mając codziennie do czynienia z "ciężkimi-somatycznymi" zaraz się
znów doczepisz)
Wydaje mi się, ze zawsze z Tobą Dorrit mówimy trochę o innych przypadkach.
Ja staram się pomijac wszystkie przypadki dalekich uszkodzeń i wpływów
somatycznych. Zakładam, że jak wchodzi kilka osób do sekty, to jest małe
prawdopodobieństwo wystąpienia naraz kilku zachorowań na takim somatycznym
podłożu. Właśnie pisałem, że problem powstaje gdy nie można do nich dotrzec
tak jak w lżejszych przypadkach.
> A znasz wierszyk o Zosi-samosi?
-dokładnie niestety nie znam. Gdyby to było coś dla mnie fajnego w tym
kontekście to na pewno nie przytaczałabyś mi tego.
Chce tylko powiedziec, ze swojego komputera wszyscy i tak używają 24 godziny
na dobę -więc poznanie jego zasady działania i świadome poeksperymentowanie
z ogromnymi siłami, nad którymi niewielu panuje, (mimo codziennego kontaktu)
uważam za bardzo pożądane. Dla mnie odkęcenie nawyku albo niechcianych
emocji tym samym sposobem w jaki to powstało -to normalne, ukierunkowane
uzywanie swojego sprzętu. Z zewnątrz to czysta szarlatenaria. Wszyscy od
dzieciństwa uczą się zupełnie bezwiednie swoich nawyków. Jak się znajdzie
metode na ich niwelację- to reszcie się to zwyczajnie w pale nie mieści. Mi
też się to poczatkowo nie mieściło. Strachu w sekcie też ktoś się nauczył.
Nie wystarczy jednak powiedziec -"już się nie będę bać".
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-13 23:48:41
Temat: Odp: Odnowa w Duchu Sw.- kto mial zle doswiadczenia biorac w tym udzial?
Użytkownik "PowerBox" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> Pacjent przychodzi, zeby zmienic to, co czuje i nie ma potrzeby
> przeżywania jeszcze raz traumatycznych wydarzeń, bo to tylko potęguje
> istniejące neuroasocjacje a właśnie to chcemy zmienić.
Wyobraz sobie kobiete, ktora przez kilka lat byla gwalcona i bita przez
meza. Teraz sie z nim rozeszla (wiem, wiem, zbyt optymistyczna wersja),
poznala drugiego mezczyzne, on jest czuly, cierpliwy, delikatny. Ale ona
boi sie z nim kochac, a na kazda probe dotyku reaguje lekiem. I wyobraz
sobie, ze ta kobieta idzie do psychiatry/psychologa i on jej mowi, ze
"Pani nie musi sie bac, wszystko bedzie dobrze, on Pani nie skrzywdzi".
Uwazasz, ze cos takiego jej pomoze? Nie - jedynym sposobem pomocy tej
kobiecie jest przeprowadzenie fachowej terapii polegajacej m.in. na
ponownym odtworzeniu tych traumatycznych przezyc w sposob _kontrolowany_
w obecnosci terapeuty i ze wszsytkimi towarzyszacymi temu negatywnymi
emocjami, zjawiskiem przeniesienia itd. I dopiero potem mozna zaczac
uczyc jej prawidlowych zachowan.
Albo z innej beczki - masz dziecko, ktore wychowywalo sie podczas wojny
i caly czas bylo narazone na niebezpieczenstwa. Jak myslisz, dlaczego
ono bawi sie akurat w wojne, a nie np. w sklep? Dlatego, ze ono chce
przezyc te traumatyczne doswiadczenia raz jeszcze w warunkach
bezpiecznych. I wlasnie dlatego takie dzieci namawia sie do wyrazania
swoich emocji w rysunkach czy zabawie z lalkami.
To wcale nie poteguje wspomnianych przez Ciebie "neuroasocjacji". Wrecz
przeciwnie. Pacjent odtwarza traumatyczne przezycia w warunkach pelnego
bezpieczenstwa. Robi to z wlasnej woli i jest panem sytuacji. Uczy sie
stopniowo jak "odreagowywac" w sposob bezpieczny - agresje kierowac na
lalke, kredki, terapeute (ale w sposob werbalny a nie fizyczny).
Traumatyczne doswiadczenia maja to do siebie, ze wiaza sie z poczuciem
ogromnej bezradnosci i bezsilnosci. Ofiara, np. gwalcona kobieta, nie
panuje nad sytuacja, nie moze sie przeciwstawic napastnikowi. Jak Ciebie
ktos obrazi, to odpowiadasz mu pare niecenzuralnych slow, dajesz mu w
morde albo (najlepiej) reagujesz asertywnie mowiac, ze nie zyczysz sobie
takiego zachowania, bo ono Cie obraza. A wiec od razu "odreagowujesz" i
przekazujesz tej osobie informacje zwrotna. A wspomniana gwalcona
kobieta nie moze tego zrobic. Wiec trzeba dac jej mozliwosc ponownego
przezycia tej sytuacji w warunkach, kiedy bedzie mogla w pelni wyrazic
swoje uczucia wobec gwalciciela.
Nie ma innej mozliwosci.
Gdyby przyszedł ktos
> z silnym nawykiem drapania głowy(bez świerzbu somatycznego) to
pozwolenie mu
> na drapanie się dalej bez ograniczeń nie zmienłoby tego nawyku, tylko
go
> jeszcze pogłębiło a zupełnie nie o to chodzi.
A czy Ty kiedykolwiek miales do czynienia z taka osoba? Uwazasz, ze jak
jej zakazesz drapania sie/liczenia na palcach albo mycia rak po
dotknieciu czegokolwiek to ona faktycznie przestanie?
A jak myslisz, dlaczego niektorzy byli wiezniowie obozow
koncentracyjnych do poznej starosci po zjedzeniu posilku zbieraja
okruchy? Przeciez oni wiedza, ze to nie wypada, rodzina im na to nie
pozwala, a oni mimo to tak postepuja. Ich problem nie polega na tym
zbieraniu okruszkow i jakikolwiek trening zmierzajacy wylacznie do
zmiany tego zachowania nie przyniesie pozytywnych wynikow. Przestana
zbierac te okruchy, to pojawia sie inne zachowania.
To jest oczywiste dla
> większości ludzi ale zdumiewające jest jak wielu "fachowców" lekceważy
ten
> oczywisty fakt kiedy idzie o wyuczone, nawykowe schematy zachowań
Twoje wyobrazenie "fachowca" troche przypomina obraz psychiatry z
oklepanych kawalow.
"Panie Kowalski i jak, slyszy Pan jeszcze glosy?"
"Alez jakie glosy panie doktorze?!". A po wyjsciu lekarza: "Ale go
oszukalismy, Zenek!".
(sorry, nie mam talentu do opowiadania dowcipow :) )
Prawdziwy "fachowiec" za cel nie stawia sobie zlikwidowanie pojedynczych
zachowan kompulsywnych , ale wyleczenie pacjenta. I traktuje go
calosciowo.
a właśnie
> z takim mamy do czynienia a nie (zakładam) z ciężkim przypadkiem na
gruncie
> uszkodzeń tkanek.
Cos Ty sie czepil tego uszkodzenia tkanek? Psychiatria zajmuje sie nie
tylko pacjentami z uszkodzeniami organicznymi.
> -najlepsi w tej branży nie byliby najlepsi, gdyby nie posiadali
technik
> wpływu na niechcącego pacjenta. (z normalnym mózgiem-muszę to co
chwilę
> wtącać, bo mając codziennie do czynienia z "ciężkimi-somatycznymi"
zaraz się
> znów doczepisz)
Mozg nie moze byc "normalny" lub "nie-normalny". Moze byc zdrowy, chory
(choc to tez nie najlepiej brzmi), uszkodzony. Ale nie 'nienormalny'.
pozdr
krzysztof(ek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-14 12:11:13
Temat: Re: Odnowa w Duchu Sw.- kto mial zle doswiadczenia biorac w tym udzial?> > Pacjent przychodzi, zeby zmienic to, co czuje i nie ma potrzeby
> > przeżywania jeszcze raz traumatycznych wydarzeń, bo to tylko potęguje
> > istniejące neuroasocjacje a właśnie to chcemy zmienić.
>
> Wyobraz sobie kobiete, ktora przez kilka lat byla gwalcona i bita przez
> meza. Teraz sie z nim rozeszla (wiem, wiem, zbyt optymistyczna wersja),
> poznala drugiego mezczyzne, on jest czuly, cierpliwy, delikatny. Ale ona
> boi sie z nim kochac, a na kazda probe dotyku reaguje lekiem. I wyobraz
> sobie, ze ta kobieta idzie do psychiatry/psychologa i on jej mowi, ze
> "Pani nie musi sie bac, wszystko bedzie dobrze, on Pani nie skrzywdzi".
Oczywiście, ze to absolutnie nic nie zmieni. Trzeba całościoowo pokazac skąd
sie wziął nawykowy lek i jak go szybko zniwelować i odebrac niszczycielską
moc. Jeżeli chodzi o przeżycie traumatyczne, to cały problem polega na tym,
ze większość ludzi wypiera emocje na całe życie. Są obecnie znane bardzo
efektywne metody integracji traumatycznych wydarzeń. Jak zwykle wykorzystuje
sie w nich naturalne możliwości ludzkiego umysłu.
> Uwazasz, ze cos takiego jej pomoze? Nie - jedynym sposobem pomocy tej
> kobiecie jest przeprowadzenie fachowej terapii polegajacej m.in. na
> ponownym odtworzeniu tych traumatycznych przezyc w sposob _kontrolowany_
> w obecnosci terapeuty i ze wszsytkimi towarzyszacymi temu negatywnymi
> emocjami, zjawiskiem przeniesienia itd. I dopiero potem mozna zaczac
> uczyc jej prawidlowych zachowan.
Właściwie wciąż troche mieszamy wpływ zdarzeń traumatycznych i wyuczone
zachowania w przeżywaniu okreslonych emocji. Nie można tego mieszać w czasie
operowania przykładami-chociaż w życiu to się przeplata. Mój przykład z
krwawą raną dotyczył wyuczonych zachowań a nie wypartej traumy. To ogromna
różnica. Powinno sie pokazać jak efektywnie i czym je zastąpić a nie
pozwalać na dalsze ich umacnianie pod okiem "fachowca". Jeżeli chodzi o
silne przeżycia to przed wypartym uczuciem się nie ucieknie (jesazce chyba
nie było takiego twardziela na Ziemi) i jedyny sensowny znany mi sposób to
wtórna integracja(jak się nie zrobiło tego na bieżąco-bo sie nie wiedziało
jak). Można odtworzyc sytuacje w gabinecie, ale jak sam terapeuta ma nikłe
pojecie o efektywnej integracji uczuc to pacjent może tak wypierac w
nieskończoność, bo nie wie nawet (bo i skad), że można zrobić coś innego niż
wypierać.
> Albo z innej beczki - masz dziecko, ktore wychowywalo sie podczas wojny
> i caly czas bylo narazone na niebezpieczenstwa. Jak myslisz, dlaczego
> ono bawi sie akurat w wojne, a nie np. w sklep? Dlatego, ze ono chce
> przezyc te traumatyczne doswiadczenia raz jeszcze w warunkach
> bezpiecznych. I wlasnie dlatego takie dzieci namawia sie do wyrazania
> swoich emocji w rysunkach czy zabawie z lalkami.
No własnie mówimy jakby o tym samym a nie do końca w ten sam sposób. Samo
przeżycie jeszcze raz traumatycznych wydarzeń nic nie daje jeśli temu wciąż
towarzyszy to samo zjawisko wypierania emocji. Tak można w nieskończoność.
Dlatego tradycyjne leczenie tak długo trwa. Coś gdzieś dzwonilo, ale
niewielu wie gdzie. No, gdzieś tam koło ponownego przeżywania uczyć-brawo.
Blisko. Już od pewnego czasu wiadomo jak takie procesy ogromnie
przyspieszyc. Wiadomo co jest katalizatorem. Ci, którzy wiedzą mówią, że
silne przeżycie można zbuforować na miejscu-najlepiej kiedy powstaje a ci
drudzy, że sie jest ofiarą/trzeba nią być i leczenie trwa latami.
> To wcale nie poteguje wspomnianych przez Ciebie "neuroasocjacji".
Wrecz
> przeciwnie. Pacjent odtwarza traumatyczne przezycia w warunkach pelnego
> bezpieczenstwa. Robi to z wlasnej woli i jest panem sytuacji. Uczy sie
> stopniowo jak "odreagowywac" w sposob bezpieczny - agresje kierowac na
> lalke, kredki, terapeute (ale w sposob werbalny a nie fizyczny).
To jest właśnie tradycyjne małoefektywne podejście.
- o tym mówiłem na przykładzie faceta, który wchodzi do gabinetu a lekarz
pozwala mu na kolejne rozklejenie się. Jest ogromna lecz subtelna różnica
pomiędzy ciągłym wzmacnianiem stanów depresji poprzez kolejne niezliczone
ćwiczenia a ponownym przeżyciem traumy i zintegrowaniu jej. Bałbym się
chodzic do terapeuty, który nie jest nawet świadomy tej różnicy.
> Traumatyczne doswiadczenia maja to do siebie, ze wiaza sie z poczuciem
> ogromnej bezradnosci i bezsilnosci. Ofiara, np. gwalcona kobieta, nie
> panuje nad sytuacja, nie moze sie przeciwstawic napastnikowi. Jak Ciebie
> ktos obrazi, to odpowiadasz mu pare niecenzuralnych slow, dajesz mu w
> morde albo (najlepiej) reagujesz asertywnie mowiac, ze nie zyczysz sobie
> takiego zachowania, bo ono Cie obraza. A wiec od razu "odreagowujesz" i
> przekazujesz tej osobie informacje zwrotna. A wspomniana gwalcona
> kobieta nie moze tego zrobic.
Jak może byc inaczej "w branży" kiedy nawet "fachowcy" twierdzą, ze kobieta
w takim wypadku nie ma innego wyboru. Czy naprawdę gwałcona kobieta nie ma
innej możliwości jak tylko wyprzeć uczucia? Ma jeszcze możliwość
zintegrowania ich na bieżąco. Jeśli nie wie jak to się robi, to faktycznie
stopień bezradności jest przytłaczający. Pocieszające jest to, ze można to
zrobic od razu, dzień poźniej, rok a nawet lata po przeżyciu. Osobiście
robiłem to tyle razy, że jest to moją "pierwszą naturą" i buforuję mniejsze
i większe problemy "on the spot".
Wiec trzeba dac jej mozliwosc ponownego
> przezycia tej sytuacji w warunkach, kiedy bedzie mogla w pelni wyrazic
> swoje uczucia wobec gwalciciela.
> Nie ma innej mozliwosci.
Nie ma innej mozliwosci-trzeba zintegrować uczucia. jak sie tego nie robi od
razu, to potem trzeba to robić mało wydajnymi sposobami z terapeutą starej
daty, albo szybko z nowoczesnym, albo się z tym meczyc do końca i o jeden
dzień dłużej.
>
> Gdyby przyszedł ktos
> > z silnym nawykiem drapania głowy(bez świerzbu somatycznego) to
> pozwolenie mu
> > na drapanie się dalej bez ograniczeń nie zmienłoby tego nawyku, tylko
> go
> > jeszcze pogłębiło a zupełnie nie o to chodzi.
>
> A czy Ty kiedykolwiek miales do czynienia z taka osoba? Uwazasz, ze jak
> jej zakazesz drapania sie/liczenia na palcach albo mycia rak po
> dotknieciu czegokolwiek to ona faktycznie przestanie?
Absolutnie jestem świadomy, ze to droga donikąd. Trzeba koniecznie nawyk
zastąpic innym zachowaniem i ugruntawac zmiany. Widzisz, jak do tej pory
nowe podejście, którego jestem zwolennikiem jest jedynie poszerzeniem
Twojego a nie jego całkowitym zaprzeczeniem. Od czasu, gdy ostatnie odkrycia
naukowe odkryły, ze prawa półkula nie przetwarza negacji bardziej niż
kiedykolwiek przedtem współczesna psychologia jest pewna, że takie podeście
jest w 100% bezowocne.
> A jak myslisz, dlaczego niektorzy byli wiezniowie obozow
> koncentracyjnych do poznej starosci po zjedzeniu posilku zbieraja
> okruchy? Przeciez oni wiedza, ze to nie wypada, rodzina im na to nie
> pozwala, a oni mimo to tak postepuja. Ich problem nie polega na tym
> zbieraniu okruszkow i jakikolwiek trening zmierzajacy wylacznie do
> zmiany tego zachowania nie przyniesie pozytywnych wynikow. Przestana
> zbierac te okruchy, to pojawia sie inne zachowania.
Jak zwylke się całkiem zgadzam. Jesli niezintegrowane przeżycia leżą na dnie
takich wyuczonych nawyków, to najpierw robota musi się skoncentrować na
neutralizacji traumy. Potem nawyk na trwale zmienia się innym nawykiem i
ugruntowuje zmiany. Tym innym nawykiem może byc równie dobrze pomyslenie, ze
"jestem bezpieczny, mam wszystko, czego mi trzeba" Z biegiem czasu
przechodzi to w formę bezsłownej postawy.
> a właśnie
> > z takim mamy do czynienia a nie (zakładam) z ciężkim przypadkiem na
> gruncie
> > uszkodzeń tkanek.
>
> Cos Ty sie czepil tego uszkodzenia tkanek? Psychiatria zajmuje sie nie
> tylko pacjentami z uszkodzeniami organicznymi.
> Mozg nie moze byc "normalny" lub "nie-normalny". Moze byc zdrowy, chory
> (choc to tez nie najlepiej brzmi), uszkodzony. Ale nie 'nienormalny'.
Musze to podkreslać, bo za każdym razem Dorrit sie dopierdala i maniakalnie
zmienia temat na chorych na podłożu somatycznym a to powoduje niepotrzebne
zamieszanie. Wcześniej używałem określenia z nieuszkodzonym mózgiem. Zeby
tego w kółko nie powtarzać jak w poprzednich listach(też mi się znudziło)
powiedziałem "normalny".
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-14 15:01:45
Temat: Odp: Odnowa w Duchu Sw.- kto mial zle doswiadczenia biorac w tym udzial?
Użytkownik "PowerBox" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9ipcqi$qki$1@news.tpi.pl...
> Oczywiście, ze to absolutnie nic nie zmieni. Trzeba całościoowo
pokazac skąd
> sie wziął nawykowy lek i jak go szybko zniwelować i odebrac
niszczycielską
> moc.
Jak? Konkretnie - jak wg Ciebie to sie robi?
Rzucasz sloganami - bo to co napisales jest oczywiste. Ja sie z tym
wszystkim zgadzam i co wiecej na tym wlasnie polega terapia.
Jeżeli chodzi o przeżycie traumatyczne, to cały problem polega na tym,
> ze większość ludzi wypiera emocje na całe życie.
Kolejny banal.
Są obecnie znane bardzo
> efektywne metody integracji traumatycznych wydarzeń. Jak zwykle
wykorzystuje
> sie w nich naturalne możliwości ludzkiego umysłu.
I kolejny. Konkretnie - jakie to metody. Skoro chcesz dyskutowac o
terapii i kwestionujesz sprawdzone metody - to podaj jakas alternatywe.
> Właściwie wciąż troche mieszamy wpływ zdarzeń traumatycznych i
wyuczone
> zachowania w przeżywaniu okreslonych emocji. Nie można tego mieszać w
czasie
> operowania przykładami-chociaż w życiu to się przeplata.
Przepraszam - to Ty pierwszy wspomniales o traumatycznych
doswiadzczeniach. Ja sie wlaczylem dopiero, gdy wspomniales, ze
psychoterapia nie moze polegac na ponownym przezywaniu traumatycznych
doswiadczen. A z tym sie nie zgodze.
Mój przykład z
> krwawą raną dotyczył wyuczonych zachowań a nie wypartej traumy.
Przyklad z rana to inny "podwatek". Tu wspominales o traumie.
To ogromna
> różnica. Powinno sie pokazać jak efektywnie i czym je zastąpić a nie
> pozwalać na dalsze ich umacnianie pod okiem "fachowca".
A ktory fachowiec twoim zdaniem je umacnia? Juz sie troche zaczynasz
platac w swoich wypowiedziach. Prosze - podaj mi rodzaj stosowanej i
uznanej teraipi, ktora umacnia zachowania natretne.
Jeżeli chodzi o
> silne przeżycia to przed wypartym uczuciem się nie ucieknie (jesazce
chyba
> nie było takiego twardziela na Ziemi)
Mozna wyprzec tak silnie, ze nie bedziesz nic z tego pamietal.
Zdziwilbys sie ilu ludzi tak potrafi.
Ale one - mowiac potocznie - gdzies tam w czlowieku "siedza". Dlatego
trzeba je wydobyc, ponownie przezyc.
I dopiero to otwiera droge do dalszej terapii.
Ponowne przezycie takich doswiadczen nie jest katharsis - przezylem i
juz jest wszystko ok - 'oczyscilem sie'. To jest dopiero wstep do
dalszej terapii.
i jedyny sensowny znany mi sposób to
> wtórna integracja(jak się nie zrobiło tego na bieżąco-bo sie nie
wiedziało
> jak).
Co to jest ta Twoja wtorna integracja? Co pod tym pojeciem rozumiesz?
Można odtworzyc sytuacje w gabinecie, ale jak sam terapeuta ma nikłe
> pojecie o efektywnej integracji uczuc to pacjent może tak wypierac w
> nieskończoność, bo nie wie nawet (bo i skad), że można zrobić coś
innego niż
> wypierać.
Wyjasnij to prosze troche dokladniej.
> No własnie mówimy jakby o tym samym a nie do końca w ten sam sposób.
Nie, nie mowimy o tym samym. Moze sie zle wyrazilem i mnie nie
zrozumiales, ale nie zgadzam sie z Twoimi pogladami.
Samo
> przeżycie jeszcze raz traumatycznych wydarzeń nic nie daje jeśli temu
wciąż
> towarzyszy to samo zjawisko wypierania emocji. Tak można w
nieskończoność.
Przeparszam, ale Ty chyba nie rozumiesz o czym piszesz. Jak przezywasz
ponownie, to nie wypierasz uczuc. To ponowne przezycie nie polega na
beznamietnym opowiedzeniu o calym zdarzeniu. Ono jest polaczone z
ekspresja emocji - i to silna nieraz.
> Dlatego tradycyjne leczenie tak długo trwa.
Bo prawdziwy terapeuta/lekarz a raczej caly zespol (cos na ksztalt
zespolu diagnostyczno-terapeutycznego postulowanego pzrez
Aleksandrowicza) nie obiecuja gruszek na wierzbie. Czy ty w ogole wiesz
co to jest przezycie traumatyczne? Wyobraz sobie, ze ktos Cie np.
brutalnie zgwalcil i postaraj sie sobie wyobrazic jak bys sie wtedy
czul. i pomnoz to razy 100 lub 1000 a bedziesz mial mniej wiecej obraz
tego, jak sie czuje osoba, ktora doswiadczyla traumy i jak to rzutuje na
codzienne jej zycie.
Uwazasz, ze ona jest w stanie skutecznie sama sobie pomoc? Poczytaj
sobie troche literatury - na poczatek proponuje Remarque'a - w miare
sensowne opisy PTSD.
Coś gdzieś dzwonilo, ale
> niewielu wie gdzie.
To o mnie?
No, gdzieś tam koło ponownego przeżywania uczyć-brawo.Blisko.
To samo moglbym powiedziec o Tobie.
> Już od pewnego czasu wiadomo jak takie procesy ogromnie
> przyspieszyc. Wiadomo co jest katalizatorem. Ci, którzy wiedzą mówią,
że
> silne przeżycie można zbuforować na miejscu-najlepiej kiedy powstaje a
ci
> drudzy, że sie jest ofiarą/trzeba nią być i leczenie trwa latami.
Widzisz, ja naleze do tych drugich. Nie zmuszam Cie, zebys sie ze mna
zgodzil. Mozesz wierzyc szarlatanom, ktorzy Ci wmawiaja jak pokonac
traume w weekend. Podobnie jest z innymi chorobami, to nic nowego, wiec
wcale mnie Twoja postawa nie dziwi.
> To jest właśnie tradycyjne małoefektywne podejście.
> - o tym mówiłem na przykładzie faceta, który wchodzi do gabinetu a
lekarz
> pozwala mu na kolejne rozklejenie się.
I to jest najczesciej pierwszy raz, kiedy taka osoba moze sie rozkleic.
Miales kiedys do czynienia z takimi ludzmi? Ze byles pierwsza osoba,
ktorym powiedzeli o traumatycznych doswiadczeniach z dziecinstwa?
Jest ogromna lecz subtelna różnica
> pomiędzy ciągłym wzmacnianiem stanów depresji poprzez kolejne
niezliczone
> ćwiczenia a ponownym przeżyciem traumy i zintegrowaniu jej. Bałbym się
> chodzic do terapeuty, który nie jest nawet świadomy tej różnicy.
Projektujesz w tym momencie swoje niedouczenie i brak kompetencji na
innych.
Co Ty rozumiesz przez zintegrowanie traumy?
> > Traumatyczne doswiadczenia maja to do siebie, ze wiaza sie z
poczuciem
> > ogromnej bezradnosci i bezsilnosci. Ofiara, np. gwalcona kobieta,
nie
> > panuje nad sytuacja, nie moze sie przeciwstawic napastnikowi. Jak
Ciebie
> > ktos obrazi, to odpowiadasz mu pare niecenzuralnych slow, dajesz mu
w
> > morde albo (najlepiej) reagujesz asertywnie mowiac, ze nie zyczysz
sobie
> > takiego zachowania, bo ono Cie obraza. A wiec od razu
"odreagowujesz" i
> > przekazujesz tej osobie informacje zwrotna. A wspomniana gwalcona
> > kobieta nie moze tego zrobic.
>
> Jak może byc inaczej "w branży" kiedy nawet "fachowcy" twierdzą, ze
kobieta
> w takim wypadku nie ma innego wyboru. Czy naprawdę gwałcona kobieta
nie ma
> innej możliwości jak tylko wyprzeć uczucia?
Czy z mojej wypowiedzi wynika, ze jedyna mozliwoscia jest wyparcie???
Ma jeszcze możliwość
> zintegrowania ich na bieżąco. Jeśli nie wie jak to się robi, to
faktycznie
> stopień bezradności jest przytłaczający. Pocieszające jest to, ze
można to
> zrobic od razu, dzień poźniej, rok a nawet lata po przeżyciu.
Osobiście
> robiłem to tyle razy, że jest to moją "pierwszą naturą" i buforuję
mniejsze
> i większe problemy "on the spot".
Jakie problemy? Czlowieku ile Ty miales tych doswiadczen traumatycznych
w zyciu? Czy Ty w ogole rozumiesz co oznacza okreslenie "trauma"???
> Wiec trzeba dac jej mozliwosc ponownego
> > przezycia tej sytuacji w warunkach, kiedy bedzie mogla w pelni
wyrazic
> > swoje uczucia wobec gwalciciela.
> > Nie ma innej mozliwosci.
>
> Nie ma innej mozliwosci-trzeba zintegrować uczucia. jak sie tego nie
robi od
> razu, to potem trzeba to robić mało wydajnymi sposobami z terapeutą
starej
> daty, albo szybko z nowoczesnym, albo się z tym meczyc do końca i o
jeden
> dzień dłużej.
Nie wiesz o czym piszesz i tyle. Moze wreszcie opiszesz te swoja teorie
integrowania na biezaco?
> Absolutnie jestem świadomy, ze to droga donikąd. Trzeba koniecznie
nawyk
> zastąpic innym zachowaniem i ugruntawac zmiany.
Dobrze- zastepuj drapanie sie np. obgryzaniem paznokci. A ja Ci mowie,
ze to nie jest leczenie. To tylko zastepowanie jednego objawu innym.
Widzisz, jak do tej pory
> nowe podejście, którego jestem zwolennikiem jest jedynie poszerzeniem
> Twojego a nie jego całkowitym zaprzeczeniem.
Dziekuje za uznanie, ale opisywane przeze mnie podejscie nie jest
"moim" - nie ja to wymyslilem.
Od czasu, gdy ostatnie odkrycia
> naukowe odkryły, ze prawa półkula nie przetwarza negacji bardziej niż
> kiedykolwiek przedtem współczesna psychologia jest pewna, że takie
podeście
> jest w 100% bezowocne.
Nie wspolczesna psychologia, a wyimaginowana przez ciebie wspolczesna
psychologia. Wspolczesna psychologia wcale tak nie uwaza. A zreszta - co
to jest 'wspolczesna psychologia'? Zdefiniuj.
> > A jak myslisz, dlaczego niektorzy byli wiezniowie obozow
> > koncentracyjnych do poznej starosci po zjedzeniu posilku zbieraja
> > okruchy? Przeciez oni wiedza, ze to nie wypada, rodzina im na to nie
> > pozwala, a oni mimo to tak postepuja. Ich problem nie polega na tym
> > zbieraniu okruszkow i jakikolwiek trening zmierzajacy wylacznie do
> > zmiany tego zachowania nie przyniesie pozytywnych wynikow. Przestana
> > zbierac te okruchy, to pojawia sie inne zachowania.
>
> Jak zwylke się całkiem zgadzam.
Ty nawet nie potrafisz zdefiniowac Swoich pogladow. Nie wydaje mi sie,
zebys sie ze mna zgadzal zawsze, bo dotychczas nie zgodziles sie
praktycznei ani razu.
Jesli niezintegrowane przeżycia leżą na dnie
> takich wyuczonych nawyków, to najpierw robota musi się skoncentrować
na
> neutralizacji traumy. Potem nawyk na trwale zmienia się innym nawykiem
i
> ugruntowuje zmiany. Tym innym nawykiem może byc równie dobrze
pomyslenie, ze
> "jestem bezpieczny, mam wszystko, czego mi trzeba" Z biegiem czasu
> przechodzi to w formę bezsłownej postawy.
Co to jest 'neutralizacja' traumy i jak ja przeprowadzic bez ponownego
przezycia w warunkach bezpiecznych?
> > Cos Ty sie czepil tego uszkodzenia tkanek? Psychiatria zajmuje sie
nie
> > tylko pacjentami z uszkodzeniami organicznymi.
> > Mozg nie moze byc "normalny" lub "nie-normalny". Moze byc zdrowy,
chory
> > (choc to tez nie najlepiej brzmi), uszkodzony. Ale nie
'nienormalny'.
>
>
> Musze to podkreslać, bo za każdym razem Dorrit sie dopierdala i
maniakalnie
> zmienia temat na chorych na podłożu somatycznym a to powoduje
niepotrzebne
> zamieszanie.
Maniakalne to jest Twoje podejscie nie Dorrit. Uroiles sobie, ze masz
prawo pretendowac do roli rzecznika
wspolczesnej psychologii i reformatora skostnialych psychologow starej
daty.
Wcześniej używałem określenia z nieuszkodzonym mózgiem. Zeby
> tego w kółko nie powtarzać jak w poprzednich listach(też mi się
znudziło)
> powiedziałem "normalny".
Posluchaj: mieszasz depresje z innymi chorobami psychicznymi. Nie
rozumiesz zasady dzialania mozgu. Nie znasz etiologii chorob
psychicznych. To nie wypominaj Dorrit lub komukolwiek innemu, ze stara
sie Ci wytlumaczyc, ze choroby psychiczne maja podloze biochemiczne.
pozdr
krzysztof(ek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-14 17:56:30
Temat: Re: Odnowa w Duchu Sw.- kto mial zle doswiadczenia biorac w tym udzial?
Użytkownik "Valérie" <v...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9irk7f$nuq$1@zeus.polsl.gliwice.pl...
>
> Użytkownik "hubertka" <h...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:9imqhn$498$1@news.onet.pl...
> > Szukam pomocy!
> > Bliska mi osoba doświadczyła niepokojących wizji podczas spotkania.
> > Zaangażowała się niedawno... Cierpi teraz z powodu czegos co nazwałbym
> > stanami lękowymi! Nie chce przebywać sama, jest wewnetrznie rozbita, nie
> (...)
>
>
>
> ten post powinien trafić do Centrum Dominikańskiego - sama jestem ciekawa
co
> oni na to ...
>
> Przecież wiesz. Bóg tak chciał...
Dorrit
> --
> pozdrawia
> Valérie
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-15 08:22:32
Temat: Re: Odnowa w Duchu Sw.- kto mial zle doswiadczenia biorac w tym udzial?
Użytkownik "hubertka" <h...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9imqhn$498$1@news.onet.pl...
> Szukam pomocy!
> Bliska mi osoba doświadczyła niepokojących wizji podczas spotkania.
> Zaangażowała się niedawno... Cierpi teraz z powodu czegos co nazwałbym
> stanami lękowymi! Nie chce przebywać sama, jest wewnetrznie rozbita, nie
(...)
ten post powinien trafić do Centrum Dominikańskiego - sama jestem ciekawa co
oni na to ...
--
pozdrawia
Valérie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |