Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Milosc jest szukaniem samego siebie

Grupy

Szukaj w grupach

 

Milosc jest szukaniem samego siebie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-03-20 13:53:00

Temat: Milosc jest szukaniem samego siebie
Od: "Damian" <x...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Kiedy sie kocha mozna kochac dwojako:
1. Kocha sie w kims to co sie w sobie nie akceptuje, swaja ciemna strone
wraz z tym co sie nie docenia - milosc wtedy jest nieprzewidywalna
2. Kocha sie w kims to czego sie wg. wlasnej oceny mie ma - a poniewaz kazdy
ma wszystko, wiec taka milosc znowu wynika z nieznajomosci siebie

Z tego wynika ze taka milosc jest niepotrzebna bo kiedy sie pozna samego
siebie wtedy nie bedzie sie uzalezniac od innych lecz co najwyzej dawac.

pozdrawiam Damian


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-03-21 07:55:34

Temat: Re: Milosc jest szukaniem samego siebie
Od: <z...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Damian wrote:

> Kiedy sie kocha mozna kochac dwojako:

Ech... mow za siebie ;)))

> 1. Kocha sie w kims to co sie w sobie nie akceptuje, swaja ciemna strone
> wraz z tym co sie nie docenia - milosc wtedy jest nieprzewidywalna
> 2. Kocha sie w kims to czego sie wg. wlasnej oceny mie ma - a poniewaz kazdy
> ma wszystko, wiec taka milosc znowu wynika z nieznajomosci siebie

Wydaje mi sie, ze wiem o co Ci chodzi, ale ujalbym to troche inaczej:

Kazdy szuka szczescia (ktorej IMO forma jest milosc) na zewnatrz siebie. A
poniewaz _zawsze_ mozemy utracic to, co jest poza nami, nasze szczescie
(milosc) jest nietrwale i zagrozone.

Jezeli natomiast uda sie nam odnalezc szczescie (milosc) w nas, to IMO nikt nam
go nie odbierze i nie bedzie ono nigdy zagozone - bedziemy trwale szczesliwi.

> Z tego wynika ze taka milosc jest niepotrzebna bo kiedy sie pozna samego
> siebie wtedy nie bedzie sie uzalezniac od innych lecz co najwyzej dawac.

Nie zgadzam sie z Twoim rozumieniem milosci. IMO milosc jest potrzebna, bo
kiedy znajdzisz ja w sobie, to wtedy mozesz dopiero dawac z siebie!

Czym jest milosc jak nie gotowoscia dawanie siebie innym za "darmo"?

I nie ma w Tobie leku przed dawaniem, miloscia, szczesciem ani przed innymi
ludzmi - bo nie jestes od nikogo uzalezniony - IMO jestes wolny.

> pozdrawiam Damian

pozdrawiam :)
--
Zelig9

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-03-21 09:08:17

Temat: Re: Milosc jest szukaniem samego siebie
Od: Joanna <r...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

in article 3...@n...onet.pl, z...@p...onet.pl at
z...@p...onet.pl wrote on 21-03-01 8:55:


> Wydaje mi sie, ze wiem o co Ci chodzi, ale ujalbym to troche inaczej:
>
> Kazdy szuka szczescia (ktorej IMO forma jest milosc) na zewnatrz siebie. A
> poniewaz _zawsze_ mozemy utracic to, co jest poza nami, nasze szczescie
> (milosc) jest nietrwale i zagrozone.
>
> Jezeli natomiast uda sie nam odnalezc szczescie (milosc) w nas, to IMO nikt
> nam
> go nie odbierze i nie bedzie ono nigdy zagozone - bedziemy trwale szczesliwi.
>
>> Z tego wynika ze taka milosc jest niepotrzebna bo kiedy sie pozna samego
>> siebie wtedy nie bedzie sie uzalezniac od innych lecz co najwyzej dawac.
>
> Nie zgadzam sie z Twoim rozumieniem milosci. IMO milosc jest potrzebna, bo
> kiedy znajdzisz ja w sobie, to wtedy mozesz dopiero dawac z siebie!

> pozdrawiam :)
> --
> Zelig9

Calkowicie sie z Toba Zelig zgadzam.
I w podobnym nurcie - nie wiem, czy czytaliscie ostatnie "Wysokie Obcasy" -
bardzo podobala mi sie szczerosc, z jaka o swojej depresji napisal Wojciech
Tochman we "wstepniaku" i to, ze nauka, ktora wyniosl brzmi tak:
"Trzeba zyc przede wszystkim dla siebie, potem dla innych. To, co czlowiek
robi - niech robi dla siebie, potem dla innych. Niech pokocha najpierw
siebie - potem innych. A kiedy cos mu sie zawali - bedzie obok niego ktos mu
najblizszy: on sam."
Wtedy mozna rzeczywiscie zaczac dawac bez trwogi, bez obawy przed
odrzuceniem. Wazne tylko, zeby sie nie zamknac z samym soba na cztery
spusty:)
Pozdr.
Joanna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-03-21 10:34:33

Temat: Re: Milosc jest szukaniem samego siebie
Od: "Damian" <x...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Fajnie, i wlasnie o to chodzi. Ciagle mnie nurtuje odnalezienie uniwersalnej
recepty dla tragicznie zakochanych, dla smiertelnie zakochanych, dla
chcacych sie zabic - przeciez sami kochamy - nie kochamy siebie a potem
samisiebiezabijamy. W zasadzie caly czas sie zabijmy ( jak powiedzial M.
Heidegger "czlowiek jest bytem ku smierci), dazymy do smierci (w sensie celu
pojmowanego jako skutek - czyli tak jak strzala dazy ostateczenie do tarczy
tak i my umieramy) Przeciez i tak umrzemy i nie chce mowic o tym czy cos
jest dalej - bo jakby ktos uzasadnial pewnosci nie ma. Spokojnie - nalezy
sie przez chwile uspokoic, zastanowic, przyjrzec i poczekac. Trzeba sie
przysluchac - a jak w chaosie mysli mozna dojrzec cokolwiek, niz mysli
krazace jak sepy? A poco palnac sobie w lep jak nie wiadomo co bedzie
dalej - a moze pakujemy sie w gorsza kabale. Nie po to sie jest zeby drec
jak lisc i bac sie samego siebie. Trzeba sie przyjrzec sobie, dociagnac do
granic wytrzymalosci to czego sie boimy, a wtedy prawda wyjdzie na wierzch.
Tak to prawda ze jak sie siebie ma to mozna to dawac innym - bo jak mozna
dawac tego czego sie nie ma (nie zna)?

pozdrawiam Damian
Uzytkownik "Joanna" <r...@p...onet.pl> napisal w wiadomosci
news:B6DE2E11.70CA%rewaj@poczta.onet.pl...
> in article 3...@n...onet.pl, z...@p...onet.pl
at
> z...@p...onet.pl wrote on 21-03-01 8:55:
>
>
> > Wydaje mi sie, ze wiem o co Ci chodzi, ale ujalbym to troche inaczej:
> >
> > Kazdy szuka szczescia (ktorej IMO forma jest milosc) na zewnatrz siebie.
A
> > poniewaz _zawsze_ mozemy utracic to, co jest poza nami, nasze szczescie
> > (milosc) jest nietrwale i zagrozone.
> >
> > Jezeli natomiast uda sie nam odnalezc szczescie (milosc) w nas, to IMO
nikt
> > nam
> > go nie odbierze i nie bedzie ono nigdy zagozone - bedziemy trwale
szczesliwi.
> >
> >> Z tego wynika ze taka milosc jest niepotrzebna bo kiedy sie pozna
samego
> >> siebie wtedy nie bedzie sie uzalezniac od innych lecz co najwyzej
dawac.
> >
> > Nie zgadzam sie z Twoim rozumieniem milosci. IMO milosc jest potrzebna,
bo
> > kiedy znajdzisz ja w sobie, to wtedy mozesz dopiero dawac z siebie!
>
> > pozdrawiam :)
> > --
> > Zelig9
>
> Calkowicie sie z Toba Zelig zgadzam.
> I w podobnym nurcie - nie wiem, czy czytaliscie ostatnie "Wysokie
bcasy" -
> bardzo podobala mi sie szczerosc, z jaka o swojej depresji napisal
Wojciech
> Tochman we "wstepniaku" i to, ze nauka, ktora wyniosl brzmi tak:
> "Trzeba zyc przede wszystkim dla siebie, potem dla innych. To, co czlowiek
> robi - niech robi dla siebie, potem dla innych. Niech pokocha najpierw
> siebie - potem innych. A kiedy cos mu sie zawali - bedzie obok niego ktos
mu
> najblizszy: on sam."
> Wtedy mozna rzeczywiscie zaczac dawac bez trwogi, bez obawy przed
> odrzuceniem. Wazne tylko, zeby sie nie zamknac z samym soba na cztery
> spusty:)
> Pozdr.
> Joanna
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-03-21 10:50:23

Temat: Re: Milosc jest szukaniem samego siebie
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

> Z tego wynika ze taka milosc jest niepotrzebna bo kiedy
> sie pozna samego siebie wtedy nie bedzie sie uzalezniac
> od innych lecz co najwyzej dawac.

IMO milosc jest zywiolem obecnym w zyciu czlowieka.
I teraz: zycie nie kazdego czlowieka (na danym etapie zycia)
jest kompatybilne z miloscia.
Chodzi mi o wypowiedzi typu: '...z milosci to juz nie chce
mi sie zyc...'. Jednak po blizszym przyjzeniu sie takim
przypadkom jawi sie najczesciej wizerunek czlowieka
ktory w swoim postepowaniu/zyciu _nie_uwzglednia_
istnienia milosci i potegi wlasnie milosci jako pewnego
_zywiolu_ (w sensie jej wielkiej sily) obecnego w jego
zyciu niezaleznie od zyczenia/woli.

Inaczej: jak Jas 'bawi sie' sobie powiedzmy w piasku
no i sie skaleczy to nie mamy watpliwosci ze deklaracje typu:
'...kurcze tak mnie boli ze palec sobie obetne...' albo
'...no to teraz palne sobie w leb...' - sa jakby dziecieca
reakcja na 'niesprawiedliwe' skaleczenie. Analogicznie IMO
koncza sie 'zabawy' z miloscia.

Innymi slowy: lekcewazacy stosunek czy proba poskromienia
zywiolu milosci nie jest dobrym pomyslem IMO.

Czarek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-03-21 10:58:31

Temat: Re: Milosc jest szukaniem samego siebie
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

> Kazdy szuka szczescia (ktorej IMO forma jest milosc) na zewnatrz siebie. A
> poniewaz _zawsze_ mozemy utracic to, co jest poza nami, nasze szczescie
> (milosc) jest nietrwale i zagrozone.

Ja odkrylem troszku co innego (ale wcale sie bardzo przy tym nie upieram!
;-) ).
Problem chyba w tym ze boimy sie utracic: a wszystko utracimy, niezaleznie
czy na zewnatrz nas, czy w nas (to moje zdanie, i troche kontrowersyjne).
Oczywiscie uniezalezniajac sie od "zewnetrza", jest lepiej, bo stabilniej,
i moze nawet warto tak isc,
ale jest dalej tesknota za "zewnetrzem"; za innymi ktorych jednak chcemy
kochac.
Problem jest w tym, ze tak bardzo boimy sie utracic, ze "stajemy w miejscu"
i wtedy czujemy sie zle, a utrata i tak i tak przyjdzie.
(ten strach przed utrata jest uzasadniony...)
Ale rozwiazaniem nie jest - zeby od teraz przestac bac sie utracic. I byc
twardym.
Trzeba - moim zdaniem - wlasnie przezyc utrate, raz, drugi, trzeci ... setny
(taka "z krwia na rekach"), zeby zobaczyc "jak to dziala" i mniej sie bac
tej utraty.
Ale tego nie da sie "nauczyc", "wytrenowac",
to trzeba zobaczyc, i samemu zdecydowac sie (!) na utrate,
a -wedlug mnie- mozna zobaczyc tylko poprzez spojrzenie na wlasnie utrate.
Wyszlo na to, ze jestem taki madrutki i ze wiem co to znaczy. Nie! -> tak mi
sie wydaje.

Ale to wszytko teoria, najwazniejsze jest to co w "zyciowych sytuacjach".
Mozemy sie tu spierac o teorie, a w zyciu, praktyce postepowac identycznie
:-)
I nie wierze zeby ktos na podstawie tego tekstu cos osiagnal, niestety.
Zdrowia, Duch



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-03-21 11:42:50

Temat: Re: Milosc jest szukaniem samego siebie
Od: Joanna <r...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

in article 99a01v$kh5$...@k...task.gda.pl, Damian at x...@w...pl wrote on
21-03-01 11:34:

> Fajnie, i wlasnie o to chodzi. Ciagle mnie nurtuje odnalezienie uniwersalnej
> recepty dla tragicznie zakochanych, dla smiertelnie zakochanych, dla
> chcacych sie zabic - przeciez sami kochamy - nie kochamy siebie a potem
> samisiebiezabijamy. W zasadzie caly czas sie zabijmy ( jak powiedzial M.
> Heidegger "czlowiek jest bytem ku smierci), dazymy do smierci (w sensie celu
> pojmowanego jako skutek - czyli tak jak strzala dazy ostateczenie do tarczy
> tak i my umieramy) Przeciez i tak umrzemy i nie chce mowic o tym czy cos
> jest dalej - bo jakby ktos uzasadnial pewnosci nie ma. Spokojnie - nalezy
> sie przez chwile uspokoic, zastanowic, przyjrzec i poczekac. Trzeba sie
> przysluchac - a jak w chaosie mysli mozna dojrzec cokolwiek, niz mysli
> krazace jak sepy? A poco palnac sobie w lep jak nie wiadomo co bedzie
> dalej - a moze pakujemy sie w gorsza kabale. Nie po to sie jest zeby drec
> jak lisc i bac sie samego siebie. Trzeba sie przyjrzec sobie, dociagnac do
> granic wytrzymalosci to czego sie boimy, a wtedy prawda wyjdzie na wierzch.
> Tak to prawda ze jak sie siebie ma to mozna to dawac innym - bo jak mozna
> dawac tego czego sie nie ma (nie zna)?
>
> pozdrawiam Damian

Przyznam, ze Heidegger jest waznym doswiadczeniem dla mnie. Wiec kiedy
uruchamiasz taki kontekst w tej dyskusji to dla mnie to bliskie i logiczne.
Coz - pamietam takie jedno zdanie z "Mdlosci" Sartre'a, ktore zrobilo na
mnie z calej ksiazki najwieksze wrazenie. Pod jedna z dat tego
"quasipamietnika" bylo zapisane: "Nic. Istnialem."
I to jest ta oczywistosc, ktora mi wystarcza - istnienie jako kontra do
nieistsnienia, nie-bycia, przed ktorym uciekam.
Pozdr.
Joanna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-03-21 12:33:44

Temat: Re: Milosc jest szukaniem samego siebie
Od: <z...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Duch wrote:

> Problem chyba w tym ze boimy sie utracic: a wszystko utracimy, niezaleznie
> czy na zewnatrz nas, czy w nas (to moje zdanie, i troche kontrowersyjne).

Bardzo ;)

Jak mozna utracic cos w sobie? Zapomniec? IMO to tylko utrata swiadomej
kontroli nad wspomnieniami (nie wiem jak mozg sobie z tym radzi, moze wszystkie
wspomnienia sa gdzies przechowywane?).

> Oczywiscie uniezalezniajac sie od "zewnetrza", jest lepiej, bo stabilniej,
> i moze nawet warto tak isc, ale jest dalej tesknota za "zewnetrzem"; za
> innymi ktorych jednak chcemy kochac.

Uniezaleznienie od "zewnatrz" nie znaczy "alienacja", IMO znaczy tylko: brak
leku przed otwarciem na zewnatrz, bo jezeli nie ma uzaleznienia, nic sie nie
straci.

> Problem jest w tym, ze tak bardzo boimy sie utracic, ze "stajemy w miejscu"
> i wtedy czujemy sie zle, a utrata i tak i tak przyjdzie.

Jestes wielkim pesymista :) Jezeli zalozysz, ze nie tracisz tego co jest w
Tobie, to ani nie stoisz w miejscu, ani sie nie cofasz, ani nic nie tracisz.

> Ale rozwiazaniem nie jest - zeby od teraz przestac bac sie utracic. I byc
> twardym.
> Trzeba - moim zdaniem - wlasnie przezyc utrate, raz, drugi, trzeci ... setny
> (taka "z krwia na rekach"), zeby zobaczyc "jak to dziala" i mniej sie bac
> tej utraty.

Jest to sposob, ale nie jedyny IMO. (Twoj troche pachnie masochizmem ;))

Mniejszy lek przed utrata ni jest IMO rozwiazaniem problemu bo nie likwiduje
tego leku, jedynie go oslabia.

"Twardosc" IMO powinna byc skierowana na konsekwentne poznawanie siebie, swoich
lekow i ograniczen, cierpienia i bolu. Wtedy mozna powiedziec, ze zna sie
siebie. Znajac siebie czlowiek moze isc smialo w swiat - bez leku.

> Ale tego nie da sie "nauczyc", "wytrenowac",
> to trzeba zobaczyc, i samemu zdecydowac sie (!) na utrate,
> a -wedlug mnie- mozna zobaczyc tylko poprzez spojrzenie na wlasnie utrate.

Wniosek - IMO sluszny, sposob dojscia do niego - nie jedyny.

Ale zgadzam sie - prawde o sobie trzeba _przezyc_, samo intelektualne dywagacje
nie daja IMO pelnego efektu.

> Wyszlo na to, ze jestem taki madrutki i ze wiem co to znaczy. Nie! -> tak mi
> sie wydaje.

Sprobuj drogi mniej "krwawej", poznaj siebie. :)

> Ale to wszytko teoria, najwazniejsze jest to co w "zyciowych sytuacjach".
> Mozemy sie tu spierac o teorie, a w zyciu, praktyce postepowac identycznie
> :-)

Tak, trzeba przezyc.

> I nie wierze zeby ktos na podstawie tego tekstu cos osiagnal, niestety.
> Zdrowia, Duch

Mam gdzies Twoje wierzenie ;))))

poZdrawiam:)
--
Zelig9

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-03-21 12:43:22

Temat: Re: Milosc jest szukaniem samego siebie
Od: <z...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Damian wrote:

(...)
> Tak to prawda ze jak sie siebie ma to mozna to dawac innym - bo jak mozna
> dawac tego czego sie nie ma (nie zna)?

Nie moge sie zgodzic.

Gdyby bylo tak jak mowisz, to:
1. ile osob na swiecie wg Ciebie zna teraz siebie?
2. ile osob na swiecie daje teraz siebie innym?

IMO te liczby nie sa rowne. IMO jest wiecej 2. niz 1.

Poznawanie siebie IMO nie wyklucza dawania siebie innym, choc dawanie jest
wtedy troche trudniejsze, moze miec tez wtedy bardziej zlozone motywy.

Poznawszy siebie dajesz po protu siebie.

Z punktu widzenia swiata "na zewnatrz" wazne jest, by dawanie bylo skuteczne,
jakie jest jego podloze, jest w zasadzie wazne dla dajacego.

> pozdrawiam Damian

pozdrawiam
--
Zelig9:)

Prosze: tnij cytaty.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-03-21 15:59:33

Temat: Re: Milosc jest szukaniem samego siebie
Od: "Damian" <x...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Gdyby bylo tak jak mowisz, to:
> 1. ile osob na swiecie wg Ciebie zna teraz siebie?
> 2. ile osob na swiecie daje teraz siebie innym?
> IMO te liczby nie sa rowne. IMO jest wiecej 2. niz 1.

Rzeczywiście, tak jest poprawmy na świadomym dawaniu siebie. Jest tu miejsce
na wiarę która zastępuje wiedzę o sobie na wiarę w Kogoś kto siebie zna. Bo
tak naprawdę natura tego co duchowe jest podobna. Jesteśmy braćmi we
Wszechświecie. Ponieważ wiara nie może być ślepa, więc musimy poznać obiekt
wiary, a tym samym poznajemy siebie.
Tak dobrze jest cos budować wspólnie

pozdrawiam Damian



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

MATURA 2002
Szybkie czytanie
PSYCHOLOG NA CZACIE - O MIŁOŚCI
Jestem gruba!!!!
help

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »