Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.icm.edu.pl!news.ipartners.pl!not-for-mail
From: Joanna <r...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Milosc jest szukaniem samego siebie
Date: Wed, 21 Mar 2001 10:08:17 +0100
Organization: Internet Partners
Lines: 38
Message-ID: <B6DE2E11.70CA%rewaj@poczta.onet.pl>
References: <997na4$spd$1@korweta.task.gda.pl>
<3...@n...onet.pl>
NNTP-Posting-Host: 217.8.166.60
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="US-ASCII"
Content-Transfer-Encoding: 7bit
X-Trace: news2.ipartners.pl 985165722 55142 217.8.166.60 (21 Mar 2001 09:08:42 GMT)
X-Complaints-To: a...@i...pl
NNTP-Posting-Date: 21 Mar 2001 09:08:42 GMT
User-Agent: Microsoft-Outlook-Express-Macintosh-Edition/5.02.2022
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:77605
Ukryj nagłówki
in article 3...@n...onet.pl, z...@p...onet.pl at
z...@p...onet.pl wrote on 21-03-01 8:55:
> Wydaje mi sie, ze wiem o co Ci chodzi, ale ujalbym to troche inaczej:
>
> Kazdy szuka szczescia (ktorej IMO forma jest milosc) na zewnatrz siebie. A
> poniewaz _zawsze_ mozemy utracic to, co jest poza nami, nasze szczescie
> (milosc) jest nietrwale i zagrozone.
>
> Jezeli natomiast uda sie nam odnalezc szczescie (milosc) w nas, to IMO nikt
> nam
> go nie odbierze i nie bedzie ono nigdy zagozone - bedziemy trwale szczesliwi.
>
>> Z tego wynika ze taka milosc jest niepotrzebna bo kiedy sie pozna samego
>> siebie wtedy nie bedzie sie uzalezniac od innych lecz co najwyzej dawac.
>
> Nie zgadzam sie z Twoim rozumieniem milosci. IMO milosc jest potrzebna, bo
> kiedy znajdzisz ja w sobie, to wtedy mozesz dopiero dawac z siebie!
> pozdrawiam :)
> --
> Zelig9
Calkowicie sie z Toba Zelig zgadzam.
I w podobnym nurcie - nie wiem, czy czytaliscie ostatnie "Wysokie Obcasy" -
bardzo podobala mi sie szczerosc, z jaka o swojej depresji napisal Wojciech
Tochman we "wstepniaku" i to, ze nauka, ktora wyniosl brzmi tak:
"Trzeba zyc przede wszystkim dla siebie, potem dla innych. To, co czlowiek
robi - niech robi dla siebie, potem dla innych. Niech pokocha najpierw
siebie - potem innych. A kiedy cos mu sie zawali - bedzie obok niego ktos mu
najblizszy: on sam."
Wtedy mozna rzeczywiscie zaczac dawac bez trwogi, bez obawy przed
odrzuceniem. Wazne tylko, zeby sie nie zamknac z samym soba na cztery
spusty:)
Pozdr.
Joanna
|