Data: 2001-03-21 10:58:31
Temat: Re: Milosc jest szukaniem samego siebie
Od: "Duch" <a...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Kazdy szuka szczescia (ktorej IMO forma jest milosc) na zewnatrz siebie. A
> poniewaz _zawsze_ mozemy utracic to, co jest poza nami, nasze szczescie
> (milosc) jest nietrwale i zagrozone.
Ja odkrylem troszku co innego (ale wcale sie bardzo przy tym nie upieram!
;-) ).
Problem chyba w tym ze boimy sie utracic: a wszystko utracimy, niezaleznie
czy na zewnatrz nas, czy w nas (to moje zdanie, i troche kontrowersyjne).
Oczywiscie uniezalezniajac sie od "zewnetrza", jest lepiej, bo stabilniej,
i moze nawet warto tak isc,
ale jest dalej tesknota za "zewnetrzem"; za innymi ktorych jednak chcemy
kochac.
Problem jest w tym, ze tak bardzo boimy sie utracic, ze "stajemy w miejscu"
i wtedy czujemy sie zle, a utrata i tak i tak przyjdzie.
(ten strach przed utrata jest uzasadniony...)
Ale rozwiazaniem nie jest - zeby od teraz przestac bac sie utracic. I byc
twardym.
Trzeba - moim zdaniem - wlasnie przezyc utrate, raz, drugi, trzeci ... setny
(taka "z krwia na rekach"), zeby zobaczyc "jak to dziala" i mniej sie bac
tej utraty.
Ale tego nie da sie "nauczyc", "wytrenowac",
to trzeba zobaczyc, i samemu zdecydowac sie (!) na utrate,
a -wedlug mnie- mozna zobaczyc tylko poprzez spojrzenie na wlasnie utrate.
Wyszlo na to, ze jestem taki madrutki i ze wiem co to znaczy. Nie! -> tak mi
sie wydaje.
Ale to wszytko teoria, najwazniejsze jest to co w "zyciowych sytuacjach".
Mozemy sie tu spierac o teorie, a w zyciu, praktyce postepowac identycznie
:-)
I nie wierze zeby ktos na podstawie tego tekstu cos osiagnal, niestety.
Zdrowia, Duch
|