Data: 2011-02-17 11:48:35
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:ijh8eq$1o3l$2@news.mm.pl...
>Z tym "Master..." to gruba przesada.
> Jakaś netowa iluzja zapewne.
>
> Co do moich relacji z teściami: są co najmniej bardzo poprawne.
> Mili ludzie, tyle że uprawiają między sobą i wobec swoich dzieci
> te swoje gierki, które znam z autopsji, ponieważ bardzo, bardzo
> podobnie wyglądało to w wydaniu rodziców mojej mamy.
> Oczywiście moi rodzice też się w to namiętnie "bawili".
>
> Właściwie wszystkie moje ex-narzeczone były kobietami z tak
> funkcjonujących rodzin.
> Akurat pod tym względem moja partnerka wydaje się najbardziej
> z nich normalna, niejako.
> Czasem słyszę od niej teksty znane mi od mojej matki, co jest
> o tyle zdumiewające, że mają różne osobowości.
>
> Obawiam się, że jestem silnie uwarunkowany psychicznie na
> kobiety uwarunkowane w taki sposób jak opisałem w temacie.
>
> No to tyle jeśli chodzi o wynurzenia osobiste.
> Mam nadzieję, że zaspokoiłem ciekawość.
>
> --
> CB
>
>
Ale zobacz, czy "uprawianie gierek" nie jest wpisane w naturę ludzką? Mam tu
na myśli gry opisywane m.in przez analizę transakcyjną.
Jednak zdając sobie sprawę z istnienia gier, ich cel (głaski) i rozpoznając
ich reguły, można próbować te reguły lekko zmodyfikować.
Zastanawiam się też w którym momencie gra o głaski zmienia się w grę o
przewagę. I czy małżeństwo/związek toczący gry na tym etapie ma w ogóle
rację bytu (bo jakoś większego sensu nie widzę).
A z drugiej strony, jeśli jesteś uwarunkowany na takie kobietki, czyli jeśli
ćwiczysz je od lat, to chyba nic nie powinno Cię już zaskakiwać, co? ;-)
MK
PS. Czasami zastanawiam się, czy oprócz chemii, czy geografii nie byłoby
dobrze wprowadzić solidnych zajęć z psychologii. Pytanie tylko, czy
posiadając jakaś tam wiedzę większość nie zrobiłaby się prawdziwie
nieznośna.
(Doceniam fakt wynurzeń. Serio).
|