Data: 2011-02-17 12:21:24
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
To nie jest chyba takie zwykłe uwarunkowanie.
Nigdy przed nikim nie zgrywałem się na kogoś kim nie jestem.
Wydaje mi się, że potrafię w większym stopniu ~rozumieć i akceptować
pragnienia takich kobiet o związku funkcjonującym na innych zasadach
niż związek ich rodziców.
Czyli one z premedytacją wybierały kogoś "innego kalibru" niż ich tata,
a ja ~rozumiejąc niejako to o co im chodzi byłem skłonny przyjmować
to za dobrą monetę.
Pomimo to zawsze [w mniejszym lub wiekszym stopniu] pojawiały się
oczywiście pewne "niepokojące symptomy" powiedzmy mogące
świadczyć o pewnym "odbieganiu od normy", ale ich waga w jakimś
stopniu była przeze mnie w miarę możliwości "lekceważona".
Czyli można też powiedzieć, że w moich relacjach z kobietami miałem
skłonność do wkładania głowy w paszczę lwa z nadzieją, że mi jej
nie zechce pogryźć. :)))
Na tym polega ta moja fiksacja.
Czyli na tej łatwości z jaką potrafię nawiązywać z takimi kobietami
relacje interpersonalne... itd.
Niemniej nigdy nie jest/nie było to z mojej strony działanie bezwarunkowe.
BTW wiele lat temu wyznałem mojej mamie, że gdybym kiedyś związał
się z kimś podobnym do niej, to bym się rozwiódł.
Takie kobiety w całej swojej krasie że tak powiem są nieodpowiednie
w roli mojej partnerki i ja o tym _wiem_ "od zawsze".
No ale wiedza to jedno, a jakieś pewne "ciągoty" (pokusa?) i ~łatwość
we wchodzeniu w tego typu [emocjonalne] relacje, to drugie.
--
CB
Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
news:ijj1um$8mo$1@news.onet.pl...
> ... jeśli jesteś uwarunkowany na takie kobietki, czyli jeśli ćwiczysz je od lat,
> to chyba nic nie powinno Cię już zaskakiwać, co? ;-)
|