Data: 2002-01-29 16:08:22
Temat: Re: Optymalni, veganie i inni
Od: "Paweł 'Róża' Różański" <r...@f...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Krystyna *Opty*" <k...@v...pl> wrote in
news:a2ole2$27b$1@news.onet.pl:
> To też problem opty.
> Aż zastanawiające, ile mamy wspólnych, w pewnym sensie,
> problemów : )
Macie frytki - niemal wszędzie. AFAIK Kwaśniewski zalicza je do
jedzenia 'opty' (choć na mój gust skład jest zbliżony do Snickersa...).
> To tak, jak my. Mój mąż z młodszym synem często są w trasie (firma
> rodzinna) i trudno im po drodze trafić na jedzenie zbliżone do opty.
No a frytki (plus ryba/kiełbasa)? Może idealne proporcje to to nie są,
ale zbliżone i łatwo można wyrównać.
>> 2. W początkowej fazie trzeba się nauczyć gotować od nowa.
>
> U opty to ten sam problem.
Pewnie przy każdej zmianie sposobu odżywiania tak jest...
> Właśnie. Może przedsiębiorczy handlowcy powinni tworzyć małe sklepy z
> bardziej kompleksowym asortymentem, ale pod klientów na jakiejś tam
> konkretnej diecie.
Padną. Nie ma szansy utrzymywać asortymentu tylko dla wąskiej grupy
klientów. Każdy kupuje gdzie mu bliżej i wygodniej, a jak powstanie taki
sklepik i nawet znajdzie tylu klientów, żeby przynosić zysk, to będzie
bardzo wrażliwy na konkurencję (np. stoisko w *markecie z podobnym towarem,
ale o niższych cenach).
>> 4. Na imprezy wśród znajomych biorę jedzenie (dla wszystkich) - na
>> wszelki wypadek...
>
> No i ten sam problem.
Czekaj, czekaj, chyba wystarczy wziąć tłuszcz (orzeszki - nie za mało
tłuszczu?, słoninę, smalec...). Węglowodany i białka na pewno będą.
> Słowem, skoro i wege i opty mają problemy z zakupem swoich produktów, to
> znaczy, że w sklepach jest najbardziej dostępne to, co jest kupowane
> najczęściej.
Na szczęście jest tak, jak piszesz (z dostępnością). Inaczej rynek
byłby chory. Zresztą w sklepach coraz więcej jest jedzenia wege (różne
wymyślne warzywa, owoce, przetwory sojowe typu mleko, tofu, kotlety gotowe
czy granulaty - tych ostatnich jakoś nie używam, wolę robić jedzenie w
domu). :-)
> A jeśli te produkty są konsumowane jednocześnie i właśnie w
> dużych ilościach (na to wskazuje zbyt), to jest to wyznacznikiem stanu
> zdrowia społeczeństwa, wszak byt i świadomość wzajemnie na siebie
> wpływają.
Trochę się poprawia. Nie jakoś wyraźnie, ale zawsze. Zresztą
społeczeństwo nie bardzo mnie interesuje, wolę się martwić o siebie (na
społeczeństwo nie mam wielkiego wpływu). Jak ktoś lubi marchew - niech je,
jak lubi słoninę - niech je, słodycze - proszę bardzo. Ja za to nie płacę
(ze składkami na 'cudze' leczenie - częsty argument - bym nie panikował:
choruje w ciągu życia tyle samo (nawet niech będzie ciut więcej), ale żyje
krócej (krócej płacę na jego emeryturę), więc się wyrówna).
--
/**** Here comes the war - ****\
***** put out the lights on the Age of Reason. *****
\**** New Model Army ****/
|