Data: 2002-10-15 21:35:53
Temat: Re: Ostatni raz...
Od: j...@d...one.pl (John Dreamer)
Pokaż wszystkie nagłówki
Kreska napisała:
[...]
> > Czuję, że czas przepływa koło mnie.
> > Czuję jego upływ - widzę zmieniających się ludzi, krajobraz. Widzę
> > siebie przechodzącego różne zmiany. Niektóre mogę przewidzieć,
> > niektóre mnie dziwią. Upływ czasu mnie przeraża - czuję, że życie
> > dzieje się koło mnie, a ja go nie doświadczam.
>
> Mnie przeraża wówczas, gdy uświadamiam sobie, jak wiele jeszcze musze
> zrobić. Ale gdy pozwalam sobie na bycie tylko obserwatorem, to nie
> tylko nie przeraża , ale bardzo podoba:)
> Od czasu do czasu dobrze jest mieć taką perpektywę widzenia. Ja tam
> lubię patrzeć na zmiany stojąc jakby obok siebie. Wtedy rzeczywiście
> nie można normalnie doświadczać życia, ale masz okazje poprzyglądać się
> wszystkiemu w oderwaniu od swoich emocji. Pozwala wyrobić dystans do
> wielu spraw.
Ja też lubie przyglądać się zmianom. Lubię obserwować. Ale na niektóre
zmiany nie da się patrzyć z perspektywy trzecioosobowej. Na te, które
dotyczą mnie tak nie patrzę. Bo nie mogę.
> > Żyję normalnie,
> > czasem jestem smutny, czasem wesoły. Ale to wszystko jest takie
> > płaskie, szare, nieciekawe. Nie chcę niezwykłości. Chcę
> > codzienności, ale prawdziwej, pełnej, wykorzystanej. Chcę poczucia
> > pewności, uniknięcia koniecznych zmian. Czuję jednak niepokój
> > związany z niewykorzystaniem mojego życia i czasu, o którego
> > ulotności wiem. Jednak nie mogę tego pojąć, ogarnąć. Świat widzę z
> > zewnątrz, przez mgłę. Nic mnie rzeczywiście nie cieszy. Są
> > oczywiście wesołe chwile, ale też jakby poszarzałe. I krótkie.
>
> Czy ty nie złapałeś jakiegos doła i właśnie jego skutków
> doświadczasz?:)
Nie. Ale obserwuję siebie i zauważam zmiany, które mi się nie podobają.
> > Piszę nie dlatego, że oczekuję porady - i tak będę musiał poradzić
> > sobie sam. Przestałem mieć złudzenia, że istnieją jakieś cudowne
> > metody na zmiany.
>
> Cudowną receptą na zmianę jesteś sam. Nie czekaj na wstrząs, który
> odmieni twój stosunek do otocznia, zmobilizuje do działania, bo możesz
> się nie doczekać. I kiedy przyjdzie TA chwila, będzie ci głupio, ze
> poszkapiłeś sprawę wegetując;)
Tak jest zawsze. Nie sądze jednak, żeby istniało coś takiego jak \"wstrząs\".
> Mówię zabawki, ale niekonicznie to co miłe, daje w efekcie zadowolenie.
> Czasami kawał dobrze zrobionej roboty, do której trzeba było się mocno
> przymusić, cieszy bardziej i wyzwala nowe siły.
Nie potrafię się przymusić niestety. Potrafię, jak mam \"nóż na gardle\".
Może to część mojego problemu...
> > Zastanawiam się jednak, czy są tacy, którzy czują to samo? Albo
> > tacy, którzy kiedykolwiek tak myśleli? Albo tacy, którzy nie tylko
> > wiedzą o swojej śmiertelności, ale są jej świadomi?
> > Jak to jest z Wami?
> No jest, i chyba dość świadoma, ale sama świadomość mi nic nie pomaga;)
Właśnie mi też. Dlatego nie uważam tego za świadomość, a jedynie wiedzę.
--
John Dreamer
...riding through the dark...
|