Data: 2002-08-01 12:34:59
Temat: Re: Partnerstwo czy tradycja?
Od: Maria Miller <m...@b...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sokrates wrote:
> "mocnymi" slowami. Ja też jestem zwyklym facetem, który nie
> aspiruje do roli wladcy, myślę tylko sobie, czy czasami nie
> byłoby lepiej, gdy jedna ze stron nie miala "przywileju"
> (nie wiem jak to właściwie nazwać) w decydowaniu o pewnych
> istotnych sprawach rodziny, biorąc za to pełna
> odpowiedzialność i czy druga strona mogłaby zgodzić sie na
> taki układ, co ułatwiłoby życie w sprawach konfliktowych i
> niwelowalo różnice w odmiennych priorytetach, poprzez
> uszanowanie decyzji głowy rodziny, poprzez zdanie się na
> jego wybór.
>
Ale dlaczego z gory zakladac, ze jedna strona (w twojej wersji to jest
maz) ma miec we wszystkim glos decydujacy? Moim zdaniem w zdrowym
zwiazku w pewnych sytuacjach jedna strona bedzie miala jakby mocniejszy
glos (jesli sie akurat na danej sprawie zna lepiej), w innych sytuacjach
druga strona. Kompromis nie zaklada ustalenia czegos po rowno, tylko
raczej przychylenia sie do ktorejs opcji lub znalezienie trzeciej.
> Tak jak w pierwszym poście zwracałem uwagę na zbieżność
> pisma św. w określeniu rodziny tradycyjnej, to mogę chyba
> przypuszczać, że nie zrozumiałaś o jakiej tradycji piszę,
> ponieważ tam nie mówi sie o dyskryminacji żony ani o
> zamordyźmie. Nie kwestionuję tym samym, że nie możesz mieć
> właśnie takiego spojrzenia na tradycyjny model rodziny
> (nawet tej kreowanej przez kościół)
Sprobuj pozbyc sie uprzedzen i dopusc mysl, ze Twoje wypowiedzi sa
najzupelniej zrozumiale dla czytajacych.
Oczywiscie, ze w Pismie Swietym nie pisze sie o dyskryminacji kobiety,
ale sluzebna rola kobiety jest tam oczywista. W czasach kiedy Biblia
powstawala i w tamtejszym kregu kulturowym, nikomu w glowie nie
powstalo, ze kobieta moze byc jakims rownorzednym partnerem, a tym
bardziej osoba wiodaca w rodzinie. Podobnie o zadnym zamordyzmie nie
pisze sie w Koranie.
Ale zostawmy Biblie na boku. Jesli, kobieta ma z zalozenia pelnic role
podpory, wspierajacej we wszystkim meza, do ktorego bedzie nalezec
podejmowanie decyzji i kierowanie zyciem rodziny, to oznacza to de facto
dyskryminacje kobiety. Ja nie twierdze, ze takie zwiazki nie moga
istniec i egzystowac calkiem dobrze, moga, jesli obu stronom, to pasuje.
Ale to jest model zaprzeszly, ktory nie daje jednakowych szans rozwoju
wszystkim czlonkom rodziny.
M.M.
|