Odpada - mieszkanie jest szczytowe. Będzie bardzo zimno. A nie mam zamiaru
być oszukany.

W poprzednim mieszkaniu (Vittera) wszystko było OK. Tyle ile opadło z
podzielników wyle zapłaciliśmy. I dobrze.

Kupiliśmy jednak mieszkanie - i co się okazało, że firma liczy w sposób
następujący:

1. 50% - odczyt z liczników
2. 50% - metraż
3. 5 złotych za odczytanie z każdego z podzielników

Okna na klatce nie domykaja się. Wieje jak nie wiem co.

W efekcie niedopłata - bo pomnożono sobie przez jakiś współczynnik, którego
pochodzenia i wartości nie można zidentyfikować.


Sytuacja inna - u kolegi - ta sama firma co ja:

Zima 2001/2002 - grzał na fula, nie oszczędzał (i nigdy nie oszczędza) po co
ma chorować czy marznąć za kilkadziesiąt złotych. Efekt końcowy: 300 złotych
nadpłaty.

Zima 2002/2003 - wyjechał za granicę. Opiekowałem się mieszkaniem. Grzejniki
przykręcone na minimum - temperatura wewnątrz - pilnowałem, żeby nie spadła
poniżej 10 stopni i nie była wyższa niż 15 stopni. Utrzymywała się z regułu
około 12 stopni. Efekt końcowy: 1 500 PLN niedopłaty.

Wszystko praktycznie na rozliczeniu było takie samo: tylko tajemniczy
współczynnik się zmienił (dlaczego?). Dlaczego więc "ONI" mogą nie mówić
skąd się bierze współczynnik a a ja mam "IM" mówić, że okręcałem sobie folią
aluminiową podzielnik?

G.