Data: 2004-09-17 22:55:47
Temat: Re: Pedofilia - pytanie
Od: vonBraun <interfere@sp~wywal~ace.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Amnesiac w news:cifmio$b60$1@news.onet.pl
>>Może to efekt specyficznej edukacji, ale skłonny jestem
Dla wyjaśnienia miałem na myśli swoją specyficzną edukację;-)
>>przyjąć, że głębokość tego
>>zrozumienia (gdyby zrównoważyć inne czynniki)
>>wyznaczana jest przez
>>konkretne wymagania,
>>jakie stawia nam otoczenie.
>
>
> Czyli wymagania otoczenia określają stopień komplikacji
> systemu poznawczego. Mogę się z tym zgodzić. Spójrzmy
> na stereotypowe różnice między "mieszczuchem"
> a "wieśniakiem". ;) "Uznajemy", że ten pierwszy ma bardziej
> złożony i otwarty światopogląd od tego drugiego; co
> zapewne jest efektem głebszego zróżnicowania społecznego
> środowiska miejskiego od wiejskiego.
To pewnie dałoby się wyjaśnić 'edukacją' rzeczonych.
> Z drugiej strony jednak
> nie sposób nie zauważyć, że w obliczu takich samych wymagań
> otoczenia różni ludzie w rozmaity sposób próbują uporać się
> ze swoim dysonansem poznawczym. Jak się okazuje, niektórzy
> potrafią go redukować poprzez zwiększanie stopnia zróżnicowania
> swojego światopoglądu, inni tego nie potrafią (ograniczone możliwości
> intelektualne), a jeszcze inni posiadają stosowny potencjał, ale
> brakuje im - no właśnie - odwagi. Tych ostatnich nazwałem
> tchórzami i - rzeczywiście - dokonałem pewnej oceny ich
> zachowania. :)
Nie wiem czy 'znasz sprawę' ale tak czy siak warto to przypomnieć:
W czasach poprzedzających integrację rasową w Stanach
i erę poprawności politycznej tamże
robiono m.in. badania dotyczące rodzinnych uwarunkowań
postaw określanych jako 'nietolerancja mniejszości'
(etnicznych, seksualnych, ekonomicznych).
Opisano m.in. 'osobowość autorytarną' (kolejna osobowość 'jakaśtam'
ale im 'wybaczam' bo zauważyli coś ciekawego).
W rodzinach produkujących takich 'kukluksklanowców'
ojciec był osobą centralną i skrajnie dominującą,
wymuszającą bezwzględny posłuch, często gwałtownymi
metodami, lub wycofaniem miłości. Jednocześnie
agresja dziecka wobec rodzica była
w obawie o utratę tej miłości
tłumiona w zarodku,
potrzeba indentyfikacji z ojcem, opisywana
w kategoriach identyfikacji z agresorem,
była wyjątkowo silna. Agresja nie mogąca
znaleźć ujścia w
obiekcie ją wywołującym
ulegała w związku z tym przeniesieniu na osoby
w jakiś sposób słabsze (słabych fizycznie /'genetycznie'/;-),
inne np.:otyłe czy mało zdolne np. w szkole), osoby te były pierwszymi
'ofiarami', zaś w życiu dorosłym mechanizm działał dalej
i frustracje dnia codziennego
przenoszono na murzynów, żydów, indian czy homoseksualistów,
spostrzeganych jednowymiarowo jako złych, i stanowiących
zagrożenie dla ich wartości i stylu życia.
Postawy takie były bardzo niepodatne na zmianę,
przechodziły z pokolenia na pokolenie.
Moja niechęć do jednoznacznego oceniania
osób, które konstruowane były przez takie,
lub w jakiś sposób podobne warunki
wynika stąd, że spostrzegam ich 'niepodatność'
jako desperacki akt obrony własnej inegralności
przed kompletnym rozpadem, nie potrafię sobie
właściwie wyobrazić siły emocji,
które musiałyby towarzyszyć
procesom uswiadomienia tego wszystkiego
i rzeczywistej umożliwiającej rozwój zmiany.
pozdrawiam
vonBraun
|