Data: 2018-08-14 03:04:15
Temat: Re: Piękny pogrzeb
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Trybun" <c...@j...ru> wrote in message
news:5b716368$0$604$65785112@news.neostrada.pl...
>> Nie? Jesteś pewny? Twoja wiara w życie po życiu, którego
>> nikt żywy nie doświadczył przecież i nie mógł z definicji
>> Ci zrelacjonować nie różni się od wiary dziecka w Mikołaja.
>> Ot, miłe, błogie uczucie magii, fascynacji, tajemniczości...
>> Niektórzy z tego wyrastają, nawet gdy są "zarażeni" tym
>> pomysłem przez religijnych rodziców i zostają ateistami
>> w wieku dojrzałym a inni tkwią w infantylnych wierzeniach
>> aż do swojej śmierci.
>
> W kwestii formalnej - ja nie wierzę, ja chcę wierzyć.
I dlatego łatwo Cię przekonują słabe argumenty na za a nie widzisz
mocniejszych na przeciw... To się nazywa confirmation bias.
> Jest jednak sporo dowodów że śmierć nie zawsze oznacza
> koniec wszystkiego. Niedawno w poważnej TV oglądałem, program o duchach,
> eksperymenty
> potwierdzone naukowo i cała masa świadków,
> tu nie trzeba wcale wiary..
Ależ trzeba wiary i to dużo wiary. Choćby wiary w wiarygodność świadków.
Nauka ścisła nie opiera się na zeznaniach świadków - tak się skazuje
przestępców w sądzie - nauka wymaga dużo lepszych dowodów.
Co to jest "poważna TV"? TV to rozrywka, nie nauka.
Co to są "eksperymenty potwierdzone naukowo"?
Zrobiono program rozrywkowy do TV... i w między czasie
puszczano reklamy proszków do prania Vizir i szamponu Fa :-)
>>> Nie mam zdania na ten temat, zwykła hodowla bądź poddawanie
>>> jakimś próbom. Ciągle jestem na etapie poznawania tego sensu.
>>
>> Naprawdę? :-) Opisz ten proces poznawania sensu...
>> Skąd bierzesz dane na ten temat? Jak poznajesz "boga" który Cię hoduje?
>
> Na logikę biorąc to wersje najbardziej prawdopodobne.
Niech ja przytoczę tu znanego wieszcza, Trybuna z wypowiedzi obok:
"O logice nie ma co mówić w przypadku wiary. Zresztą jak stworzenie
które nawet nie wie po co istnieje może mówić o logice?" I co Ty na to?
> Proces można by opisać gdyby się posuwał do przodu,
> ja jestem na etapie początkowym. Tak jak to się hoduje zwierzęta,.
> Pasterza nie musimy znać.
Ale możemy sobie o nim marzyć? Ale po co? Aby łatwiej do rzeźni się szło?
>>>> Radość życia! Piękna przyroda!
>>>> Codzienne ludzkie pozytywne doznania: czy to satysfakcji
>>>> czy miłości czy też innych przyjemnych uczuć, dużych i małych.
>>>
>>> Ale zdajesz sobie sprawę że to wszystko zależy od stanu umysłu? Trochę
>>> mniej endorfin i już to co wcześniej wywoływało wręcz euforię staje się
>>> przykrym doznaniem..
>>
>> Nie przeżyłem tego - opisz proszę na jakichś przykładach...
>
> Syndrom idola, - ubóstwia, nie może wręcz żyć bez licznej publiki,
> przeżywa wręcz ekstazę, przychodzi czas i idol już przy trochę
> liczniejszym towarzystwie przeżywa prawdziwe katusze.
Nie znam...
>>>> Nie muszę sobie wymyślać jakiegoś sztucznego wielkiego
>>>> sensu pełnego patosu aby czuć się komfortowo w swojej skórze.
>>>> Zastanów się lepiej czemu Ty musisz sobie tak swój sens życia
>>>> tłumaczyć.
>>>
>>> Dlaczego ja muszę wymyślać, - może wszystkie te radości i smutki życia
>>> przeżyłem i zastanawiam się co dalej..
>>
>> Nic dalej... właśnie nic. Przeżyłeś życie, skończy się, zgaszą światło i
>> tyle.
>> Po śmierci będzie się mnóstwo rzeczy działo, z tym że te rzeczy już
>> nas, nieżywych, nie będą dotyczyć.
>
> Proponujesz mi rolę jakiegoś hodowlanego dla futerka czy mięsa zwierzaka.
> A ja chcę mieć nadzieję że tak nie jest.
Wolno Ci :-) Tylko zastanów się, po co?
Co daje Ci "więcej" to, że będziesz sobie marzył o życiu po życiu?
No i co, jeśli wybrałeś ZŁA religię? Nie męczy Cię to, że być może
oddajesz cześć i chołdy złemu bogu?
>>>> A nie wpadło Ci przypadkiem do głowy, że życie wieczne, to po
>>>> śmierci, jest zupełnie bezcelowe i bezsensowne?? Po co to komu?
>>>
>>> Nie, nie wpadło. Myślę że tylko wtedy miałoby sens, i to wtedy to my
>>> sami nasza osobowość byłaby dla nas/siebie panem.
>>
>> Nie rozumiem tego - możesz mi wyjaśnić dlaczego nie widzisz sensu
>> w życiu czasowo ograniczonym, tu na ziemi, a widzisz sens w życiu
>> nieskończonym, tym po śmierci, tym o którym nie masz bladego
>> pojęcia jak wygląda i czym się będzie cechowało??
>
> Cała istota bycia. Jestem i to ja ze swoim, tym czymś (osobowością?) o
> sobie decyduję. A nie wegetacja na określony przez kogoś termin. Jesteśmy
> tylko czyimiś służkami z terminem użyteczności.
Służkami? Komu służysz? Przecież teraz, tu na Ziemi jesteś Ty ze swoją
osobowością, poczuciem świadomości i unikalności i o sobie decydujesz.
W każdej chwili możesz przecież wejść do Tesco po 3 flaszki wódki
i zapić się na śmierć, albo wskoczyć pod nadjeżdzające Pendolino.
Ale tego nie robisz? Decydujesz o swoim losie, uczysz się tego co chcesz,
czytasz to co chcesz, chodzisz tam gdzie chcesz, jesz to co chesz, bawisz
się z tym z kim chcesz się bawić a nie kolegujesz sie z tym kogo nie lubisz.
Jesteś wolnym człowiekiem i o swoim losie decydujesz tu i teraz, bez
potrzeby snucia jakichś wymysłów o życiu po życiu...
Dla mnie przerażające byłoby odwlekanie życia które mam teraz, tego
którego jestem pewny, i zostawianie sobie czegoś "na później"...
Coś jak by: "e, po co będę jechał na narty tej zimy, poczekam aż umrę
i wtedy będę mógł jeździć na narty co tydzień" - to dopiero bez sensu!!!
Zastanów się...
|