Data: 2004-11-10 13:16:34
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "agi ( fghfgh )" :
> Pytanie bylo od Basi ale ja tez sie wyrwe do tablicy.
> On by nie musial, ja bym nie musiala... a jednak odczuwamy taka
> potrzebe. I mnie jest glupio kiedy np. mój TZ tlumaczy mi sie, ze wydal
> x zl na program komputerowy ( jemu z kolei jest glupio, ze wydal na to
> zamiast na cos bardziej do domu - wiec chce sie wytlumaczyc mimo, ze nie
> wymagam tego i co wiecej, nie mam i nigdy nie mialam pretensji ) Jemu z
> kolei jest glupio, kiedy ja tlumacze mu sie z zakupu biustonosza. A mimo
> to ta potrzeba wytlumaczenia sie gdzies tam gleboko w nas tkwi.
No właśnie - doskonale to ujęłaś.
Tymczasem z tego "osobnego" konta nie odczuwam potrzeby tłumaczenia zakupu
każdego biustonosza.
I tak mi czasem te biustonosze (kupiłam ostatnio kilka ) wypomina, ale to
raczej żartem, chyba że jest faktycznie na cos wkurzony.
Dodam ze my raczej należymy do tych co mają tych pieniędzy nie za wiele ,
biustonosze kupowałam w "Szmateksie" w cenach 3-5 zł.
Podobnie mąż ze swoich pieniędzy kupuje papierosy. Ale jak ich akurat nie
ma - to mówi "daj na paczkę" i dostaje. Jednak kiedy musi prosić o tą kasę
na papierosy - na pewno odczuwa dyskomfort.
(Tylko proszę mi tu teraz nie pisać o szkodliwości palenia !!!).
Mam dokładnie takie same odczucia co aga.
Dodam jeszcze że taki sam model funkcjonował również przez 45 lat małżeństwa
moich rodziców i o pieniądze nigdy się nie kłócili.
U mnie pieniądze bywają nieraz punktem zapalnym, ale to wtedy, kiedy jest
ich za mało.
Pozdrowienia.
Basia
|