Data: 2002-07-31 11:35:46
Temat: Re: Pies, klimakterium tesciowej i Wielkanoc - dlugie
Od: Maria Miller <m...@b...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"agi ( fghfgh )" wrote:
> Jazgot? Nie. Po prostu kazda wypowiedz jest zawsze subiektywna i kazdy
> odbiór równiez - a wiec jak najbardziej kazdy moze je zrozumiec zupelnie
> inaczej.
> Wybaczcie, ze wtracilam sie do rozmowy.
Nic nie szkodzi, po to ta grupa jest, zeby wszyscy chetni mogli
dyskutowac. Pewnie, ze wszystko odbiera sie subiektywnie, ale
jesli skupic sie na faktach, i juz nie wdawac w to, kto jaka zrobil mine
i jakim tonem wypowadal kwestie, to fakty sa takie:
1. Tesciowie zaprosili syna z synowa na kilkudniowy pobyt na swieta
2. Tesciowie wiedzieli, ze mlodzi posiadaja psa i znali psa
3. Zaproszenie zostalo przyjete, ani jedna ani druga strona nie
wspomniala nic o psie
3. Mlodzi przyjezdzaja z psem wieczorem na swieta
4. Na widok psa tesciowa wita ich obrazliwym tekstem o noclegu w garazu
5. Na uwage o powrocie do domu dotknietego i zaskoczonego ta reakcja
syna, zatrzaskuje im drzwi przed nosem
6. Mlodzi nie uderzaja w pokore i nie dobijaja sie do drzwi tylko
odjezdzaja
7. Pozniej tesciowa przedstawia sytuacje w zupelnie innym swietle:
"zrobili nam awanture".
Nie bardzo wiem co tu mozna zrozumiec inaczej. Ze tesciowa mowila
zartem? nic na to nie wskazuje. Ze tak naprawde chodzilo o jakis
znacznie glebszy konflikt, a pies byl tylko pretekstem? pewnie tak, ale
nie ma sie co w to wdawac. Komentujemy tylko jedna sytuacje i
konsekwencje, ktore z niej bezposrednio wyniknely (brak kontaktu, a
wlasciwie zimna wojna miedzy mlodymi i tesciami).
Sprowadzanie wszystkiego do 'a po co przywiezli psa bez pytania' jest
moim zdaniem nieporozumieniem.
Juz mialam nie zabierac glosu na ten temat, ale zrobilam ostani wyjatek
:).
M.M.
|