| « poprzedni wątek | następny wątek » |
121. Data: 2005-01-13 20:52:05
Temat: Re: Dojrza3e zwi?zkiUżytkownik "Maciej Czerwiński" <mkc@no_spam.gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:3fc88csu9a3o$.dlg@Zoidberg.pl...
> On 05-01-13 13:41:36, puchaty wrote:
> > Tutaj równie dobrze moglibyśmy się zacząć sprzeczać czy Bóg istnieje czy
> > nie.
>
> A po co? Nawet jeśli istnieje, to nie jest wiedzącym polem, tylko starszym
> panem z brodą, gołębiem i długowłosym mężczyzną jednocześnie - witraży nie
> oglądasz? Zakładam, że chodziło Ci o naszego katolickiego Boga.
A co za różnica, jak bóg? Każdy jest wyimaginowany.
Iwonka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
122. Data: 2005-01-13 21:15:10
Temat: Re: Po lekturze wywiadu z H.Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:cs5smc$3j6$1@phone.provider.pl...
> Marchewka wrote:
> nie nie uwerzysz...), że to się
> > czuje, czy się tego chce, czy nie, bo sceptyków też dopada.
>
> A skąd Ty to wiesz i dlaczego Ty w to wierzysz? Przecież nie brałaś
> udziału w takim seansie, jak sama pisałaś niedawno.
Napisałam jedynie: 'Miałam iść na zajęcia z samym Bertem', co ni eoznacza,
że nie uczestniczyłam w ustawieniach z innymi terapeutami. Nadinterpretacje
są killerskie dla dyskucji, tak BTW.
> Jak Ty to w takim
> razie czujesz?
Sercem? :-) Tak naprawdę trudno jest opisać uczucia.
> Trapeuta to przede wszytskim lekarz, człowiek, do którego chory
> przychodzi obdarzając go swoim zaufaniem, oddając mu niemal swoją duszę.
Uważam tak, jak H.: 'Ale oczywiście może być tak, że ktoś się broni i wtedy
przerzuca winę na terapeutę. Odmawia przyjęcia odpowiedzialności za swoje
życie. W takim momencie terapeuta nie może mu pomóc.'
> I ten psychoterapeuta nie ma prawa wykorzystywać tej przewagi nad
> chorym, by wprowadzać swój wyimaginowany porządek świata.
Ja na pracy terapeutycznej się aż tak dobrze nie znam, jak Ty... Wiem
natomiast, że jeśli by mi nie odpowiadała dana metoda, to bym się jej nie
poddała.
> Musi się
> przede wszytskim kierować dobrem chorego, i to dobrem w pojęciu ogólnym
> (czyli życie jest dobrem, a nie śmierć w pojęciu ogólnym), a nie
> naprawiać świat wg swojej własnej wizji dobra i porządku tego świata.
Napisz to w liście do Berta.
> Wtedy staje się uzurpatorem Boskiej władzy, lub Natury jak kto woli. A
> jak widać z poniższego kawałka wywiadu, pan H. niestety ma takowe zakusy:
>
> "Ustawiam - dziewczyny ciągnęły do matki, w śmierć. Powiedziałem, że nie
> można im w tym przeszkadzać, co się stanie, jeśli one się nie zabiją? Co
> z nich wyrośnie? Może morderczynie?"
>
> Zgroza ogarnia!
Mnie tam nie ogarnia. To jest B.H. metoda, może ją zastosować lub nie, jego
wybór. Nie jest lekarzem, nie jest więc zobligowany leczyć czy tratować
życie, tym bardziej wszystkim. W ogóle w tym nie chodzi o leczenie...
> Na szczęście choćby tu na grupowej dyskusji widać, że
> pan nie ma szans na zbyt wielu zwolenników.
A może ma? Tylko ci, którzy znają metodę, widząc jak wiele wzbudza tutaj w
ludziach emocji, nie chcą się ujawniać? Nie ma co sądzić po tym, co się
dzieje na newsach...
> > Nie _dla_ każdego człowieka życie jest najwyższą wartością. Niektorzy go
nie
> > szanują i wolą umrzeć, niż np. odwrócić uwikłanie.
>
> Właśnie dlatego, że są chorzy! Naturalna, zdrowa siła pcha człowieka do
> życia.
Bardzo kontrowersyjne, jak dla mnie.
> Terapeuta jest po to, żeby ich leczyć
J.w. napisałam, że jednak nie.
> > Dzięki za radę. :-) Wczytałam się nawet w kilka Jego książek. A Ty?
>
> Może i mam taką przewagę nad Tobą dzięki temu, że na chłodno podchodzę
> do rewelacji odkryć H. ?
Z pewnością Ci tutaj chodzi, by mieć nade mną przewagę.
> Poza tym ja ustosunkowuję się tylko i wyłącznie
> do tego, co przeczytałam w wywiadzie z nim. A jeśli Ty tak się
> wczytywałaś dokładnie w słowa H., to dlaczego od razu nie rozpoznałaś,
> że puchaty w swoim pierwszym poście w tym wątku posłużył się myślą H.?
> (dość charakterystyczną, jak sądzę)
Bo ja książki czytam, a nie uczę się ich na pamięć.
Chcesz jeszcze jakoś przyatakować? Bądź chociaż troszkę bardziej oryginalna.
> Tutaj trochę sobie dopowiedziałam po Twoim sformułowaniu
> "sam Bert" - zabrzmiało mi to dość dostojnie.
'Sam Bert' czyli sam twórca metody. W tym sensie to było.
Iwonka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
123. Data: 2005-01-13 21:17:24
Temat: Re: Dojrza3e zwi?zkiUżytkownik "=sve@na=" <s...@h...com> napisał w wiadomości
news:cs6mrp$5d5$1@news.onet.pl...
> Marchewka wrote:
>
> > OK, dla Was może tak. A może po prostu jesteście na takim poziomie
rozwoju
> > duochowego, że takie rzeczy jeszcze długo nie będą do Was trafiać, o ile
w
> > ogóle?
>
> A Ty na jakim poziomie tegoz rozwoju jestes?
Wyzszym, niz Ty, 'sadzac po caloksztalcie'. Niezly belkot, co?
> Sadzac po caloksztalcie,
> nie za wysoki on chyba? (zlosliwosc za zlosliwosc, Marchewko)
Tamto to nie była złośliwość, sve@no.
To tez nie jest. To sie zalosc nazywa.
Iwonka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
124. Data: 2005-01-13 21:32:59
Temat: Re: Dojrza3e zwi?zki
Marchewka wrote:
> Wyzszym, niz Ty, 'sadzac po caloksztalcie'. Niezly belkot, co?
Masz racje, wyborny.
>
>
>>Sadzac po caloksztalcie,
>>nie za wysoki on chyba? (zlosliwosc za zlosliwosc, Marchewko)
>
>
> Tamto to nie była złośliwość, sve@no.
> To tez nie jest. To sie zalosc nazywa.
Byla, byla. Chyba ze sie az tak zmienilas akurat dla potrzeb tego watku,
w co smiem watpic.
--
sveana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
125. Data: 2005-01-13 22:49:51
Temat: Re: Dojrza3e zwi?zkiUżytkownik "=sve@na=" <s...@h...com> napisał w wiadomości
news:cs6pec$gdc$2@news.onet.pl...
> > Tamto to nie była złośliwość, sve@no.
> > To tez nie jest. To sie zalosc nazywa.
>
> Byla, byla. Chyba ze sie az tak zmienilas akurat dla potrzeb tego watku,
> w co smiem watpic.
Nie, nie byla. Naprawde tak uwazam. Zgodnie z zasada: 'Jak uczen gotowy,
nauczyciel sie znajdzie' (nie chodzi tu o takiego szkolnego nauczyciela,
wiec nie kojarz jakos zle :-)).
BTW - wydaje Ci sie, ze mnie aż tak dobrze znasz, by sie wypowiadac o
jakiejs 'mojej zmianie'?
Iwonka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
126. Data: 2005-01-14 07:26:49
Temat: Re: Dojrza3e zwi?zkiMarchewka wrote:
> BTW - wydaje Ci sie, ze mnie aż tak dobrze znasz, by sie wypowiadac o
> jakiejs 'mojej zmianie'?
Wydaje Ci sie, ze mnie tak dobrze znasz, by wypowiadac sie o poziomie
mojej duchowej dojrzalosci?
--
sveana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
127. Data: 2005-01-14 07:29:17
Temat: Re: Dojrza3e zwi?zki
Użytkownik "puchaty" <p...@b...pl> napisał w wiadomości
news:1p95y8c7pndbp.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov
...
> A gdzie ja mu bronię namiłośćboską!
A, mam Cię ! ;)
Jak to gdzie??
<cytat>
idiom> Dla wielu ludzi wiara w Boga jest bzdurą, więc dlaczego bronisz
Maciejowi
idiom> zdania, że wiara w "pole które wie" jest bzdurą ? :D
puchaty> 1. Bo używa określeń odbieranych przeze mnie negatywnie typu:
bełkot,
puchaty> szarlatan.
puchaty> 2. Bo IMO wytworzyło się swoiste "wiedzące pole" - nazwałbym je
duszą
puchaty> dyskusji.
</cytat>
Skoro podałeś przykłady dlaczego bronisz, to chyba jednak bronisz...
pozdr
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
128. Data: 2005-01-14 07:58:28
Temat: Re: Dojrza3e zwi?zki
Użytkownik "Marchewka" <M...@W...pl> napisał w
wiadomości news:cs6mgn$iss$1@news.onet.pl...
> OK, dla Was może tak. A może po prostu jesteście na takim poziomie rozwoju
> duochowego, że takie rzeczy jeszcze długo nie będą do Was trafiać, o ile w
> ogóle?
Sekty też stosują taki sam argument :)
>
> Gdzie napisałam, że mnie obraża? Umiesz odróżnić slowo 'obraźliwe' od
> 'obraża'?
Za słownikiem: obraźliwy= 'odczuwany jako obraza; obrażający'
Skoro jakieś słowo jest dla Ciebie obraźliwe, to znaczy, że odczuwasz jego
sens jako obrazę. Czyli Cię obraża.
podr
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
129. Data: 2005-01-14 08:01:40
Temat: Re: Dojrza3e zwi?zkipuchaty wrote:
> > to ma
> > przeciez prawo do wyrazania swoich pogladów...chocby i byly bardzo
> > kategoryczne.
>
> Ależ oczywiście, że ma prawo. Przecież go nie odbieram.
Czy ja wiem? Nazywajac _jej_ poglady bufonada de facto odbierasz jej
prawo do tychze osadów ( stawiasz jej osady nizej- czyli osadzasz jej
prawo do stawiania osadow ;) ) . Patrz Twoje slowa:
> bufonadą nazywam stawianie kategorycznych i
> jednoznacznych osądów.
Nawiasem mówiac napisales, ze :
> Sceptycyzm zakłada, że nie ma nic "na pewno" (dzisiejsza filozofia i nauka
> skłania się do tego samego)
zapominajac o drugiej definicji tego slowa - która IMHO bardziej tutaj
pasuje i do której ja sie odnosze:
2. Ťpowątpiewające ustosunkowanie się do czegośť
Odnosić się do czegoś ze sceptycyzmem.
Przyjmować czyjeś uwagi ze sceptycyzmem. (wg. sjp)
IMHO sveana prezentuje klasyczny sceptycyzm w stosunku do p. H i jego
metod, Ty zas bronisz jej tego prawa.
pzdr cieplo
agi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
130. Data: 2005-01-14 08:27:41
Temat: Re: Dojrza3e zwi?zkiChcę rzucić pl.soc.rodzina w diabły, ale Twoje posty agi ( fghfgh ) mnie
niestety powstrzymują:
> puchaty wrote:
>
>>> to ma
>>> przeciez prawo do wyrazania swoich pogladów...chocby i byly bardzo
>>> kategoryczne.
>>
>> Ależ oczywiście, że ma prawo. Przecież go nie odbieram.
>
> Czy ja wiem? Nazywajac _jej_ poglady bufonada de facto odbierasz jej
> prawo do tychze osadów ( stawiasz jej osady nizej- czyli osadzasz jej
> prawo do stawiania osadow ;) ) . Patrz Twoje slowa:
>
>> bufonadą nazywam stawianie kategorycznych i
>> jednoznacznych osądów.
Wcześniej jednak napisałem "bufonadą wydaje mi się..." - Tobie wystarczyło
"IMO" sveany, moje "wydaje mi się" było dla Ciebie zbyt słabe, pozostało
nie zauważone.
To zaś co teraz cytujesz, możesz potraktować jako moje rozumienie bufonady
(poruszajmy się po wątku zachowując chronologię).
> Nawiasem mówiac napisales, ze :
>
>> Sceptycyzm zakłada, że nie ma nic "na pewno" (dzisiejsza filozofia i nauka
>> skłania się do tego samego)
>
> zapominajac o drugiej definicji tego slowa - która IMHO bardziej tutaj
> pasuje i do której ja sie odnosze:
> 2. Ťpowątpiewające ustosunkowanie się do czegośť
> Odnosić się do czegoś ze sceptycyzmem.
> Przyjmować czyjeś uwagi ze sceptycyzmem. (wg. sjp)
> IMHO sveana prezentuje klasyczny sceptycyzm w stosunku do p. H i jego
> metod, Ty zas bronisz jej tego prawa.
Nie prezentuje postawy sceptycznej ponieważ _nie wątpi_. IMO, jeśli ktoś
pisze "bełkot" to nie pozostawia miejsca na przypuszczenie, że może się
mylić. Sąd jej jest jednoznaczny i kategoryczny.
Zgodzę się jednak z tym, że sam w tej dyskusji również byłem bufonem
osądzając kategorycznie jej kategoryczny osąd.
bufonaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |