Data: 2003-11-16 21:33:45
Temat: Re: Po znieczuleniu przewodowym
Od: "robkor" <r...@k...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ewa W" <e...@b...wroc.pl> napisał w wiadomości
news:bp8n1m$861$1@opat.biskupin.wroc.pl...
>. Pewnie oszczędności, bo przewodowe robił ortopeda,
> anestezjologa nie było w polu widzenia;)
>
> Było dość zabawnie, bo w sali naprzeciwko mój ortopeda równocześnie robił
> zabieg innej kobiecie, która wjechała kilka minut po mnie. Znieczulił
mnie,
> poszedł do niej, potem skrobał mi rzepkę, ona czekała, aż znieczulenie
> zacznie działać, skończył u mnie, poszedł do niej.
> Gigant;)
Taaa... Z pewnoscia za kazdym razem zmienial ubranie i przeprowadzal
odpowiednie mycie rak - zuzyl w ten sposob co najmniej 4 ubrania na sali
op. Tego wymaga aseptyka. Chyba ze tego nie robil.....
Tacy , szczegolnie starsi ,chirurdzy zwykli mawiac , ze kiedys salowa kapala
eterem i bylo dobrze . Tylko jak sie wglebic to okazuje sie , ze kilka -
kilkanascie razy na 1000 zdrowy czlowiek umieral bez powodu. Aktualnie
statystycznie to kilka zgonow na 1000 000 znieczulen. Taki drobiazg .
Gdzie to we Wrocku najbardziej brakuje anestezjologow ?? Klinika odpada,
Rydygier ledwo zipie, Strzelam - Szpital Kolejowy (w Kamienskim tez
ostatnio cieniutko) ;)
Pozdrawiam
robkor
|