Data: 2003-01-18 23:54:02
Temat: Re: Politpoprawnosc
Od: "Leszek Maziarz" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
/../
> Ja tez nie chce wojen. Ale nie popadajmy w paranoje.
>
> Jezeli niewinny zart mialby kogokolwiek urazic, to bylby to raczej tylko i
> wylacznie problem urazonego. Mysle, ze nalezy zachowac proporcje. Nie
widze
> powodu, dla ktorego jak zazartuje (naprawde niewinnie) na temat czegos, co
> ma jakis zwiazek z religia i kosciolem, to mam sie od razu kajac,
tlumaczyc
> i przepraszac. Mysle, ze srednio dobrze wychowany czlowiek WIE jakie sa
> granice dobrego wychowania, grzecznosci i dobrego gustu.
Jakem wierzący, popieram. Oczywiście są owe wspomniane granice, ale nie
popadajmy w paranoję.
I pamiętajmy, że Bóg jako istota niepospolita zapewne posiada też
odpowiednio niepospolite poczucie humoru :-)
>Ty tez to
> wiedziales, gdyz inaczej NIE zapodalbys swietnego skadinad dowcipu na
> grupe.
Dowcip jest niewinną grą językową i faktycznie trudno tu znaleźć coś, co
mogło by mocno urazić. Przynajmniej ja, jakem wierzący, niczego takiego nie
widzę.
>No wiec jesli tak, to czemu sie zastrzegasz i przepraszasz? Masz
> watpliwosci? To nie wysylaj dowcipu. Nie masz watpliwosci? To nie
> przepraszaj. A jak ktos jest urazony, to po pierwsze moze to publicznie
> wyrazic, a po drugie, dopoki dyskusja nie przekracza pewnych OCZYWISTYCH
> granic przyzwoitosci, to jest to jego problem i tylko jego.
Chyba nie całkiem tak. Nie mamy monopolu na nieomylność i czasem coś, co
wydaje nam się niewinnym żartem faktycznie kogoś obrazi. To czy coś jest
obraźliwe czy nie w dużym stopniu zależy też od odbiorcy. Dlatego uważam, że
w takim przypadku w dobrym tonie jest jednak przeprosić, nawet jeśli tak do
końca nie poczuwamy się do winy. Ja tak robię - korona mi z glowy nie
spadnie, a wiem, że nawet niechcący, nikogo nie obraziłem
LM
|