Data: 2003-02-06 17:12:18
Temat: Re: Polska i Polacy
Od: "Pyzol" <p...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"patrycja" <p...@g...pl> wrote in message
news:b1ri83$5ek$1@atlantis.news.tpi.pl...
chodziło mi o to że nie potrafimy
> pokochać i zaakceptować swoich wad,
I bardzo slusznie, bo wad nie ma co kochac, ani akceptowac, tylko nalezy sie
nauczyc je dostrzegac, analizowac i ich pozbywac sie.
Polska nie jest szarym i smutnym krajem. Szarzy smutni, badz agresywni
bywaja Polacy - ale to nie Polska,bo bywaja takze Polscy b.kolorowi, radosni
i promieniejacy usmiechem.
Kiedys przyjechala do corka mojej bliskiej przyjaciolki, miala wowczas
18lat. Spedzila u nas przeszlo dwa miesiace, a kiedy wyjezdzala,
"zaklepalam" na jej twarzy "kanadyjski usmiech" z zyczeniami, aby nigdy go
nie stracila. Dzis ma tych lat juz 24 i ten usmiech nadal jest z nia, juz
absolutnie "polski"!:)
Choc trudno - ja wiem - bylam, spedzilam 32 lata w Polsce - m o z n a.
Trzeba. Trzeba trwac w tym co dobre, tylko od nas zalezy, jaki nastroj
wybieramy, z czym wychodzimy w swiat, co pokazujemy.
Jest wiele powodow, kulturowych, historycznych i innych, ktore maja wplyw na
postawe, sposob myslenia etc - ale to wszystko mozna i trzeba zmienic, jesli
jest destruktywne, jesli przeszkadza nam zyc. Czy jest to latwe? Nie. Ale
jakiez safysfakcjonujace i zarazliwe, jesli nam sie uda!
Kiedy przyjechalam do Kanady, wiedzialam,ze bede musiala zmienic zawod -
tutaj nie ma specjalnego zapotrzebowania na nauczycieli jezyka polskiego.
Szukajac swojego miejsca zawsze slyszalam od Kanadyjczykow "A co c h c e s
z robic?". Bardzo mnie to wkurzalo, bo takie"widzimisie " nie miescilo mi
sie w glowie - jak to: robic co c h c e?
Uplynelo wiele lat, abym znalazla wreszcie to co robic c h c e, co mi
naprawde odpowiada. Gdybymi kto wowczas powiedzial, ze moja pasja bedzie
praca z ludzmi ciezko niepelnosprawnymi - postukalabym sie w czolo.
Poswiecilam wiec czas i pieniadze na niepotrzebne studia, ktore na
szczecie,dosc szybko i przytomnie rzucilam, kiedy zorientowalam sie,ze nie
tylko nie jest to to, co ja c hc e robic,ale perspektywa pracy w tym
wygladala jak prawdziwe katusze (dla mojej osobistej osobowosci,
temperamentu etc)
Zmarnowalam tez czas na prace, ktora wg wszelkich znakow na niebie i ziemi
powinna mi odpowiadac, a ktora doprowadzila mnie do ciezkiej depresji. A bo
ja, zreszta, wiem czy "zmarnowalam"? To bylo widac doswiadczenie niezbedne,
abym wreszcie zrozumiala waznosc tego "widzimisie".
Dzis ostrugalam sie z mnostwa gusel,ktore ludzie sobie dosc bezmyslnie
przyjmuja na barki i robie, co kocham i w czym, w zwiazku z tym, jestem
znakomita. Dodam, ze jestem chyba najpogodniejsza osoba w pracy, mam blisko
50 lat i ciagle trzymaja mnie sie rozne psoty i figle, a kiedy widze na
niemalze skamienialych twarzach moich podopiecznych odrobine jasnosci (bo
wiekszosc z nich nawet usmiechac sie nie umie), skacze go gory z radosci,
klaszczac w dlonie i wykonujac holubce ( raz przy tym nawet ...zlamalam kosc
w stopie!)
Patrzac na mnie, zapewniam cie, nikt nie powie, ze "Polacy sa smutni i
szarzy". Tylko juz wiem, ze do holubcow to trzeba miec odpowiednie buty,
czego starannie przestrzegam cwiczac kolejne kroczki mojej ostatniej
tancujacej pasji, flamenco:)
Kaska
|