Data: 2004-02-08 11:48:32
Temat: Re: Pomóżcie mi!! Ona chce się zabić!!
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Juhas" <u...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:c037io$qdr$5@inews.gazeta.pl...
> >Juhas - czy *naprawdę* nic nie możesz powiedzieć jej matce?
> >Nie chcesz zrzucić części odpowiedzialności za ewentualną
> >tragedię na inne osoby?
>
> Chcę, ale nie mogę... Zrozum... Ona mnie prosiła. Powiedziała, że mogę robić
> wszystko, oprócz tego.
> Jeśli to zrobię, ona po raz kolejny zawiedzie się na człowieku, któremu
> ufała.
Na początek mam prośbę - ustosunkuj się jakoś do zarzutów Tycztomka,
który widzi w Twojej re(we)lacji szczeniacki wygłup.
Do Tycztomka - traktując to wszystko nawet jako fabularyzowaną,
fikcyjną opowieść widzę w niej życiową prawdę. Od początku
przypuszczałem, że na tym właśnie polega niechęć Juhasa do
wyjawienia prawdy matce. Osoba chora na depresję stopniowo
odgradza się od świata. Pozostają nieliczne (jedna, dwie) osoby,
do których ma zaufanie (rzadko są to rodzice) . Bardzo łatwo
utracić to zaufanie, a wtedy znika ostatnia szansa na kontrolowany
rozwój sytuacji.
Do Juhasa - cały czas traktujesz swoją koleżankę poważnie
i z szacunkiem. Liczysz się z jej wolą, jesteś lojalny. Zastanawiam
się, czy w opisanej sytuacji jest to skuteczny sposób postępowania.
Powiedz sam, co byś wolał - być na jej pogrzebie z "czystym"
sumieniem (bo jej do końca nie zdradziłeś) czy obserwować ją
z daleka - nadąsaną na Ciebie - przez całe jej długie życie.
Proponuję, abyś przyjął takie robocze założenie - ona jest niespełna
rozumu. Nie wie, co czyni. W żaden sposób nie przekonasz jej do
"jedynie słusznego" postępowania. Przygotuj się więc na działanie
wbrew jej woli, choćbyś w jej oczach miał okazać się ostatnią
świnią, choćby się wszystko miało skończyć wielką awanturą,
z jej szlochami i wierzganiem nóżkami, wreszcie zamknięciem na
jakiś czas w wariatkowie. Droga do ubezwłasnowolnienia
i przymusowego leczenia wydaje mi się dosyć długotrwała
i skomplikowana, szczególnie względem osoby pełnoletniej
(ciekawe, czy o to chodziło w owych deklaracjach dotyczących
samobójstwa w dzień osiemnastych urodzin), jednak wygląda na
to, że są pewne możliwości pójścia na skróty:
"W sytuacji natomiast, gdy konieczna jest natychmiastowa
interwencja lekarza, kiedy pacjent wymaga niezwłocznej pomocy
lekarskiej, lekarz może podjąć działania mimo braku zgody samego
pacjenta, braku wyrażenia przez odpowiednie podmioty zgody
zastępczej albo braku uzyskania stosownego upoważnienia do
działania przez sąd opiekuńczy ( art. 33 § 1, 34 § 7 Ustawy)."
(Więcej do poczytania: http://www.prawnik.net.pl/prawnik/lekarz3.htm)
Nie musi tak się skończyć, ale przestań się z nią wreszcie cackać.
A gdy postanowisz pójść na całość, nie wycofuj się w połowie
drogi. W każdym razie zacznij od odszukania lokalnego Ośrodka
Interwencji Kryzysowej lub zadzwoń do telefonu zaufania. Powinni
się tam odezwać ludzie, którzy wiedzą konkretnie co i jak można
w takiej sytuacji zrobić. Powiadom jej matkę, krewnych, chłopaka
(? ciekawe, jak im się układa, taki ktoś może pomóc, ale niekiedy
zaszkodzić - tu uprzedzę podejrzenia Tycztomka ;-) ), znajomych,
proboszcza, straż pożarną...
> Stracę ją... OK, przeżyje. Ale jak długo? Dzień? Dwa? Myślisz, że matka coś
> jej pomoże? Jedyne, co mogłaby zrobić, to zabrać ją do psychiatry. Ale czy
> sądzisz, że matka ma wpływ?
> Nie ma.
W razie czego tylko matka (przy okazji - co z ojcem?) może ją wysłać
na przymusowe leczenie. A depresja jest uleczalna (zaleczalna). Wyobrażasz
to sobie? Zastrzyk w żyłę - i znika totalna beznadzieja, wraca chęć życia...
No - tak w wielkim uproszczeniu. ;-)
> >Przynajmniej jedna dobra rada - przestań się szamotać.
> OK.
I weź się do konkretnej roboty. ;-)
--
Sławek
|