Data: 2004-07-26 15:41:39
Temat: Re: Poprzedni partnerzy
Od: "boniedydy" <b...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sowa" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:ce2cgb$mv0$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Gucio" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:
> Zazdrość nie musi oznaczać,
> > że kogoś się uważa za "szmatę", czy "puszczalską lafiryndę".
>
> Zazdrość oznacza, że zazdrośnik (bez względu na płeć) uważa swojego
partnera
> za niegodnego zaufania i w jakiś sposób planującego zdradę czymkolwiek ona
> miała by być.
Nie Sówko, zazdrość moze wynikać równiez z własnego poczucia małej wartości.
Jest niepokojem o siebie, a nie odnosi sie tak naprawdę do partnera.
Oczywiście można uznać, że to "nieuzasadnione uczucie" partnera i
zignorować, ale mało kto z nas wchodzi w związek jako istota doskonała, a
elementarny respekt dla jego uczuć powinien spowodować uszanowanie i tego
uczucia, jeśli sie ono pojawia (co nie znaczy, że należy zrezygnować ze
wszystkich najważniejszych dla nas rzeczy, żeby się mu podporządkować;
szacunek dla czyjegoś uczucia a podporządkowanie się mu to dwie różne
rzeczy.
Oczywiście jeszcze powstaje pytanie, co rozumiemy (jaki poziom zachowań)
przez zazdrość, i o to się może dyskusja rozbija. Osobiscie nie zgadzam się
zarówno na terroryzm mówiący, że nigdy nie wolno mi byc nawet lekko
zazdrosną (lub że mój TZ ma nie byc o mnie zazdrosny), jak i na terroryzm
osoby patologicznie zazdrosnej, nie pozwalającej mi na nic.
boniedydy
|