Data: 2012-03-29 19:35:47
Temat: Re: Poszukuję
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-03-29 10:09, Chiron pisze:
>
>
> W żadnym razie- raczej skrót. No ok- trochę rozwinę: istnieją różne
> przyczyny, dla których kogoś lubimy. Może to być jego zapach (sic!),
> może skojarzenie (często podświadome) z inną, lubianą osobą, etc. To
> oczywiście tyczy też osób nielubianych. Jednak masz wolną wolę- Ewo-
> to oznacza, że Ty_możesz_zrozumieć_przyczyny- i wziąć za nie
> odpowiedzialność.
> Przykład na nielubienie:
> opisywałem kiedyś z jednych warsztatów: na tygodniowe warsztaty
> przyjechał chłopak, który z wyglądu, sposobu zachowania, nawet głosu
> przypominał mi mojego znienawidzonego kierownika z firmy. Do tego
> stopnia, że na początku myślałem, że to on. I niecierpiałem go- to
> oczywiście przeniesienie. Powodowało to między nami konflikty, których
> on nie rozumiał- ani wtedy ja. Przypisywałem mu cechy swojego
> kierownika. W momencie, kiedy ja to zrozumiałem- wziąłem za to
> odpowiedzialność: podszedłem do niego, i powiedziałem mu (i sobie), że
> nie jest tą osobą- moim kierownikiem. Przeprosiłem go za moje
> zachowanie- i wyjaśniłem, dlaczego. Uważam, że od tego momentu nawet
> się polubiliśmy.
>
> --
Opisywałeś ten przykład, pamiętam.
To Ci powiem tak - dla mnie w ogóle kwestia "lubię/nie lubię" nie
podlega dyskusji, bo ja nie podchodzę w ten sposób do ludzi. Pewnie tak
jest, że kogoś bardzo lubię, a kogoś mniej, kogoś w ogóle, ale tutaj w
rozmowie to nie ma aż takiego znaczenia. W życiu realnym natomiast -
bardziej, chociaż i tak raczej patrzę mniej więcej tak "co z daną osobą
możemy wspólnie porobić?" lub "co z daną osobą mamy wspólnego". Z
niektórymi szybciej łapię porozumienie (np. podobnymi ścieżkami podążają
nasze umysły, nawet jeśli jesteśmy zupełnie innymi osobowościami) i być
może to są ci, których bardziej lubię. Chyba jakoś tak mam.
Ewa
|