Data: 2010-05-06 22:21:46
Temat: Re: Pożegnanie.
Od: darr_d1 <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 6 Maj, 23:34, Magdulińska <n...@k...com> wrote:
>
> > Miłość to także nie jest.
> > Przynajmniej dla mnie.
>
> Zależy z czyjej strony...
Wiesz, nie znam faktów o których tu wcześniej wspominano, co było, co
być powinno i co kto tam Tobie kiedyś albo Ty komuś. Mnie tam jednak
najbardziej pasuje na "miłość" wytłumaczenie z chemią. Nie wiem czy
słyszałaś (sądzę, że tak) - fenyloetyloamina, endorfiny, itd. W
połączeniu natomiast z silnym, często wytęsknionym i wymarzonym
pragnieniem kochania i bycia kochanym może być to dość zgubne.
Tyle, że życie często weryfikuje te nasze wybory, gdy już nam się
zdaje że o, to właśnie jest ten czy ta - właściwa osoba. A jakże
często później, po jakimś tam czasie dziwimy się sami sobie, że ten
czy ta tak wiele dla nas znaczył/a. I spotykamy inną, jeszcze lepszą i
ciekawszą osobę - taką, która jest nas warta.
Cały dowcip polega na tym, że gdy już spotkamy tą naprawdę właściwą
osobę i zwiążemy się z nią, pomimo całego szczęścia które sobie z nią
nawzajem dajemy, stwierdzamy z czasem, że ta cała "miłość", ta
euforyczna i skłonna do poświęceń, to jakaś taka przereklamowana
była... ;-)
Pozdrawiam,
darr_d1
...co się (chyba) prawie wcale na miłości nie zna... :o))
|