Data: 2016-03-18 22:40:54
Temat: Re: Praca w urzędzie zależy od wierności partii
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2016-03-18 o 21:59, FEniks pisze:
> W dniu 18.03.2016 o 21:44, Przemysław Dębski pisze:
>
>> No to może garstka cytatów z artykułu, którym otworzyłaś wątek:
>>
>> "Zdaję sobie sprawę, że wymiana kadr w wyniku politycznych przetasowań
>> jest naturalną koleją rzeczy. Pracuję w urzędzie ponad dziesięć lat i
>> kilka razy miałam okazję obserwować zmiany i roszady na stanowiskach
>> kierowniczych. Nowa władza chciała pracować z ludźmi zaufanymi, czyli
>> takimi, którzy będą realizować odpowiednią politykę."
>>
>> "Różnica polegała jednak na tym, że nie pozbywano się masowo
>> pracowników, _w_tym_ pracowników na stanowiskach kierowniczych, na taką
>> skalę, na jaką dzieje się to obecnie". Podkreślenie moje.
>>
>> To znaczy, nie mniej ni więcej że (podobno) lecą panie z okienka i przy
>> okazji czasem ktoś z kierownictwa.
>>
>> Może w szale walki, zobaczyłaś tytuł, przeleciałaś pobieżnie treść,
>> stwierdziłaś na oko, że pasuje Ci do koncepcji walki "z tym gównem". A
>> tu zonk, po trzech dniach rzeźni na psp, okazuje się, że artykuł mówi o
>> czymś zupełnie innym niż myślałaś.
>
> Nie, to po prostu jest kwestia punktu odniesienia. Przypadek z artykułu to:
> "Znajoma, która została odwołana po 16 latach pracy w jednym z
> ministerstw nie kryje rozgoryczenia. Nie chodzi tylko o to, że została
> bez pracy. To jest problem krótkotrwały, ponieważ jako specjalistka
> wysokiej klasy ma już kilka propozycji."
>
> Dla mnie ktoś taki nie jest zwykłym szarym urzędnikiem z okienka w
> biurze w Pcimiu Dolnym. Choć w skali ministerstwa można ją nazwać
> zwykłym pracownikiem.
Problem z tym artykułem jest taki, że w pierwszej części, gdzie są tezy
i uogólnienia (ale jeszcze nie przykłady), gdzie jest mowa o masowych
zwolnieniach, gdzie jest sugerowane że chodzi nie tylko o stanowiska
kierownicze. W tej części używa się słowa - urząd. W opisie misji jaką
pełnią urzędnicy o których mowa stoi "Powierzono nam sprawy innych
ludzi. Sprawy, które trzeba załatwić z zachowaniem terminów, bezstronnie
i obiektywnie, z poszanowaniem przepisów prawa oraz z sercem i
empatią.". Sorry ale to wszystko sugeruje, że chodzi o zwykłego szarego
urzędnika, panią z okienka pracującą w zwykłym urzędzie.
A gdy przechodzimy do części z przykładami, mamy pracownika ministerstwa
i prezesów od koni.
Nie widzisz tego rozdźwięku ? Jeszcze raz. Obsadzanie ważnych stołków
swoimi było i będzie. I pani autorka też nie widzi w tym nic niezwykłego
(patrz cytaty w moim poprzednim poście). Ten artykuł sugeruje jednak, że
PiS wziął się i za szaraczków. Tyle że na poparcie tej tezy daje
przykłady grubych rybek (prezie od koni) oraz przykład anonimowej
koleżanki z ministerstwa.
Dębska
|