Data: 2001-08-01 00:10:44
Temat: Re: Problem
Od: "Csirke" <c...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Ale ja właśnie jestem takim frajerem.
> Czy frajerzy powinni strzelać sobie w łeb?
> Przepraszam za brutalność słownictwa.
Mój kolega się zastrzelił.
W zeszłym roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia.
Nie dał nam szans, Anonimie. Nikomu ze swojego otoczenia nie dał szans.
Przeżywał trudny okres - to fakt. Ale nie był samotny - miał grono
wspaniałych i oddanych przyjaciół, miał rodzinę, wokół mnóstwo osób gotowych
mu pomóc. Gdyby tylko CHCIAŁ, żeby mu pomogli... Ale wybrał inne
rozwiązanie. Wziął starą broń i pewnego grudniowego wieczoru poszedł do
parku, gdzie pod jednym z drzew odebrał sobie życie.
Taka była jego decyzja. Nie wiem Anonimie, czy teraz jest z tego zadowolony.
Ale wielokrotnie zastanawiałam się, czy dziś podjąłby tę samą decyzję. Czy
ruszyłby go widok matki mdlejącej nad jego grobem gdy do ciemnej dziury
spuszczali jego trumnę? - nie wiem. A może łzy w oczach jego najlepszego
przyjaciela? - trudno powiedzieć. A gdyby wiedział, jak wspaniale mógłby
spędzić najbliższe wakacje, bo karty się odmieniły? - hmm... też ciężko
dociec.
Ale wiem jedno: Życie jest za krótkie, by z niego dobrowolnie rezygnować.
Wielu, wielu dużo by dało, Anonimie, by móc przeżyć choć jeden dzień, choć
jedną godzinę dłużej. Może w poniewierce, może na szpitalnym łóżku - ale
jeszcze jeden wschód słońca, jeszcze jedno popołudnie. A los odmawia im tego
szczęścia... Proszę - Ty nie odmawiaj losowi. Bo kto wie - może już jutro
szykuje dla Ciebie jakąś miłą niespodziankę.
Cs.
|