| « poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2006-07-03 21:02:12
Temat: Re: Problem dyskryminacji osób niepełnosprawnych na rynku pracy . dyrektywy Unii EuropejskiejDnia 2006-07-03 21:21,na pl soc inwalidzi wielce szanowny(a) , Adam
Pietrasiewicz napisał(a):
>
> Ja się jedynie zastanawiam jak to jest, że ta dyskryminacja jest jakoś
> taka... selektywna. Jednego dyskryminuja, a drugiego nie...
>
Witam
Panie Adamie wydaje mi się że dyskryminacja jakiejkolwiek grupy
społecznej nie jest istotne jakiej. taki wybiórczy charakter ma ze swej
natury . Tylko wtedy mechanizm dyskryminacji działa kiedy podmiotem
dyskryminowanym jest jednostka "słabsza społecznie"bo jednostka
"silna"dyskryminować się nie da. a nie można powiedzieć że w jakiejś
grupie społecznej [ np ON] wszyscy w 100 procentach kompletnie nie radzą
sobie w sferze stosunków społecznych. Stąd zjawisko ma charakter
naturalnie wybiórczy .
--
Piotr M
"nawet gdy jesteś specem od lawin, to lawina może o tym nie wiedziec...."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2006-07-03 21:03:40
Temat: Re: Problem dyskryminacji osób niepełnosprawnych na rynku pracy . dyrektywy Unii Europejskiej
W poniedziałek 03-lipca-2006 o godzinie 21:55:32 Piotr \Gerard\ Machej
napisał/a
>
>Adam Pietrasiewicz napisał(a):
>> Problem polega na tym, że jak się chce doszukiwać dyskryminacji, to
>> się ją znajdzie. Jak się uprzeć, to można doprowadzić do sytuacji, w
>> której wszyscy ludzie z otoczenia inwalidy będą mu niechetni.
>Wiesz, to działa też w drugą stronę - jak się nie chce widzieć
>dyskryminacji, to się nie zobaczy nawet, jak ta wyskoczy z krzaków
>i kopnie w zadek.
> Po prostu momentami odczuwam, jakbyś nie widział
>wiele dalej niż poza swoją sytuację i do całego świata przykładał
>swoją miarę. Bo to wygląda tak - Ty nie byłeś dyskryminowany, to
>znaczy, że dyskryminacji nie ma i inni tylko wymyślają. Tobie się
>udało odbić od dna, to znaczy, że każdy powinien móc to zrobić
>i nie ma prawa być w gorszej sytuacji, a jak jest, to znaczy, że
>wymyśla i się leni. Takie mam odczucie po Twoich postach.
Problem polega jednak na tym, że ja sobie w zyciu jakoś radzę. Czyli
być może gruboskórność pomaga.
Mówienie mi, ze widzę tylko koniec swojego nosa jest równie słuszne co
stwierdzenie, że ci, którzy narzekają widzą jedynie czubek swojego
nosa. Ogólnie, jak mi się wydaje, lepiej jest być zadowolonym ze
swojego życia, niż niezadowolonym.
Ja jestem zadowolony z życia.
Czyli być może warto sprawdzić co mam do powiedzenia na temat tego,
jak MOŻNA żyć będąc kaleką i lepiej jest słuchać mnie niż kogoś, kto
wciąż narzeka.
Moja sytuacja nie jest jakoś wyjątkowa ani specjalna. Jestem dotknięty
kalectwem, które doprowadziło mnie do sytuacji, w której bez czyjejś
pomocy nie mogę wyjść z domu. Nie urodziłem się miliarderem, nie
miałem wróżki, która by załatwiła wszystko za mnie. Zwyczajnie
zapieprzałem ile się da i jakoś okazało się, że można. Dziś zbieram
tego owoce. Smaczne. Być może widzę czubek własnego nosa tylko - nie
będę zaprzeczał. Ale patrzenie na ten właśnie czubek nosa pozwala
zauważyć, że nawet będąc kaleką można być szczęśliwym człowiekiem. Bo
do szczęścia w życiu nie są koniecznie potrzebne zdrowe ręce i nogi.
Ja wiem, że takie myślenie i mówienie tego przeszkadza. Bardzo
przeszkadza szczególnie osobom, które właściwie jedynie potrafią
narzekać. Jednak prawda jest taka, że MOŻNA.
Odsetek osób, które NAPRAWDĘ nie mogą sobie w życiu poradzić jest
znikomy. Reszta, to są osoby, którym WYDAJE SIĘ że sobie nie mogą
poradzić. Wmawiają to sobie i zawsze potrafią uzasadnić dlaczego nie
mogą.
Mnie tacy doprowadzają do wściekłości.
>> Ja się jedynie zastanawiam jak to jest, że ta dyskryminacja jest jakoś
>> taka... selektywna. Jednego dyskryminuja, a drugiego nie...
>Więc pewnie się też zastanawiasz, czemu te gwałty takie selektywne...
>Czemu morderstwa są takie selektywne. Czemu pobicia są takie selektywne.
>Czemu wszystko inne jest selektywne. Bo przecież jednego trafia,
>a innego nie. Czy coś z tego wynika, że akurat Ty nie byłeś
>dyskryminowany, a inni byli? Czy to znaczy, że dyskryminacji nie ma?
Oczywiście, może być.
Ale jakoś, jak się przyjrzeć z bliska sprawom, to za każdym razem
zaczyna to wszystko wyglądać nieco inaczej, niż na pierwszy rzut oka.
Przynajmniej zawsze tak dotychczas było.
A gdy równolegle widzę wciąż wokół siebie inwalidów, którzy robią co
mogą, by kalekami ŻYCIOWYMI pozostać, choć czasem podaje im się na
tacy rozwiązanie ich problemów, to jak słyszę o dyskryminacji, to mnie
szlag trafia.
A jak widzę, że to, co głównie ludzi interesuje, to renta, a nie
miejsce, w którym mogliby poprawić swoją wiedzę tak, by łatwiej
znaleźć robotę, to tym bardziej nabieram przekonania, że niektórym
bardzo wygodnie jest być kaleką.
Jest to skądinąd dość powszechna postawa... Biorę udział w projekcie
poświęconym pomocy ludziom mieszkającym w slumsach w Warszawie (a
jakże! takie też mamy w stolicy!). Poziom zepsucia tych ludzi jest tak
wielki, że są oni już przekonani, że wszystko im się należy. Jedzenie
i ubrania dostają z okolicznych hipermarketów, które robią dla nich
zbiórki, dzieci są za darmo dowożone do szkoły, które to szkoły robią
zbiórki na książki i zeszyty i koniec końców powstają niepełnosprawni
socjalnie ludzie, którzy tak jak wielu nioepełnosprawnych fizycznie są
z jednej strony przekonani, że są nic nie warci, a z drugiej, że
wszystko im się należy. Ci ludzie też są przekonani o tym, że ich
wszyscy dyskryminują. Strasznie jest trudno z tym walczyć.
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Ogarnęła Cię lekka paranoja? Ktoś Ci do listów zagląda?
http://www.paranoik.w.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2006-07-03 22:22:27
Temat: Re: Problem dyskryminacji osób niepełnosprawnych na rynku pracy . dyrektywy Unii EuropejskiejAdam Pietrasiewicz napisał(a):
> Problem polega jednak na tym, że ja sobie w zyciu jakoś radzę. Czyli
> być może gruboskórność pomaga.
E tam. Ja sobie też radzę, a wcale gruboskórny nie jestem.
> Mówienie mi, ze widzę tylko koniec swojego nosa jest równie słuszne co
> stwierdzenie, że ci, którzy narzekają widzą jedynie czubek swojego
> nosa.
Im Ty to mówisz ;) Tobie wytykam ja.
> Ja jestem zadowolony z życia.
Nie widać tego. Starczy, że ktoś trochę ponarzeka, a od razu
się irytujesz. Mało tego. Starczy, że ktoś wskaże jakąś możliwą
formę pomocy dla dyskryminowanych ON, a Ty pytasz "i co?",
i też się irytujesz.
> Czyli być może warto sprawdzić co mam do powiedzenia na temat tego,
> jak MOŻNA żyć będąc kaleką i lepiej jest słuchać mnie niż kogoś, kto
> wciąż narzeka.
Powiem tak. Po dyskusji z Tobą toczonej na grupie jestem coraz
bardziej przekonany, że nie pojawię się na spotkaniu. Mogę Ci
nawet wyjaśnić, dlaczego.
Otóż nie zaprzeczam, że starasz się promować aktywność wśród ON.
Ale mam wrażenie, jakbyś się odrywał od tego środowiska. Tak,
jakbyś patrzył z góry. Poza tym w naszych dyskusjach dosyć
często unikasz odpowiedzi na pewne argumenty i urywasz dyskusję.
Ani nie przyznajesz racji, ani nie wskazujesz kontrargumentów.
Odpowiadasz tylko na te argumenty, na które masz dobrą kontrę.
Nie tak powinna wyglądać poważnie prowadzona dyskusja. Szczególnie,
że później w następnych dyskusjach znów wytaczasz swoje "działa",
na które inni już odpowiedzieli wcześniej, ale wtedy dyskusję
urwałeś bez słowa.
> Moja sytuacja nie jest jakoś wyjątkowa ani specjalna.
Czy ja wiem? W skali środowiska ON jest stosunkowo wyjątkowa.
> Jestem dotknięty
> kalectwem, które doprowadziło mnie do sytuacji, w której bez czyjejś
> pomocy nie mogę wyjść z domu. Nie urodziłem się miliarderem, nie
> miałem wróżki, która by załatwiła wszystko za mnie. Zwyczajnie
> zapieprzałem ile się da i jakoś okazało się, że można.
Sam zapisałeś się do szkoły podstawowej i średniej? Bez wsparcia
rodziny? Cudowne dziecko. Jeśli jednak miałeś wsparcie rodziny,
to już miałeś szczęście. Podobnie zresztą, jak ja - szkoła
walczyła o przeniesienie mnie do szkoły specjalnej, a moi
rodzice walczyli, żebym mógł chodzić do "normalnej" szkoły.
Moja szwagierka nie miała tyle szczęścia. Mimo tego, że niedosłuch
ma zbliżony do mojego, trafiła do szkoły dla osób niesłyszących.
Obecnie jedynie miga. Pisze słabo i nieskładnie, nie mówi.
Już jest w znacznie gorszej sytuacji niż Ty czy ja. Też powiesz,
że to tylko stan jej umysłu i że gdyby chciała, to by bez problemu
znalazła pracę? Owszem, może znajdzie. Ale nie sama. Nie bez
wsparcia otoczenia. Każda sytuacja jest inna, a Ty wydajesz się
o tym zupełnie zapominać.
> Ale patrzenie na ten właśnie czubek nosa pozwala
> zauważyć, że nawet będąc kaleką można być szczęśliwym człowiekiem. Bo
> do szczęścia w życiu nie są koniecznie potrzebne zdrowe ręce i nogi.
Ależ nikt temu nie przeczy. Ale nawet będąc szczęśliwym człowiekiem
można czasem ponarzekać, można mieć potrzeby, można mieć ograniczenia.
Jeśli komuś akurat jest potrzebna renta, to czemu Cię to wkurza?
Czy nigdy nie korzystałeś z pomocy państwa? Zrobiłeś wszystko sam?
> Ja wiem, że takie myślenie i mówienie tego przeszkadza. Bardzo
> przeszkadza szczególnie osobom, które właściwie jedynie potrafią
> narzekać. Jednak prawda jest taka, że MOŻNA.
Mi przeszkadza. A sam jestem dowodem, że można sobie radzić. Ale
i tak mi przeszkadza.
> Odsetek osób, które NAPRAWDĘ nie mogą sobie w życiu poradzić jest
> znikomy. Reszta, to są osoby, którym WYDAJE SIĘ że sobie nie mogą
> poradzić. Wmawiają to sobie i zawsze potrafią uzasadnić dlaczego nie
> mogą.
Oj, oj, oj. To właśnie argumenty, na które odpowiedziałem w dyskusji
w wątku "Renta socjalna". Ale tamtą dyskusję urwałeś bez odpowiedzi.
A sam wskazałeś, że oprócz "chcenia" muszą być spełnione jeszcze
inne warunki. Więc proszę, albo wróć do tamtej dyskusji, albo
nie wyciągaj tego zbytnio uproszczonego argumentu.
> Mnie tacy doprowadzają do wściekłości.
Oto okaz szczęśliwego człowieka ;)
> Ale jakoś, jak się przyjrzeć z bliska sprawom, to za każdym razem
> zaczyna to wszystko wyglądać nieco inaczej, niż na pierwszy rzut oka.
> Przynajmniej zawsze tak dotychczas było.
Znów uogólniasz. I znów jest to wątek, który się przewinął już
wcześniej (i to w tym temacie), ale który urwałeś nie odpowiadając
na moje argumenty.
> A jak widzę, że to, co głównie ludzi interesuje, to renta, a nie
> miejsce, w którym mogliby poprawić swoją wiedzę tak, by łatwiej
> znaleźć robotę, to tym bardziej nabieram przekonania, że niektórym
> bardzo wygodnie jest być kaleką.
Ależ oczywiście. I z tym się już wcześniej zgodziłem (w tym
urwanym przez Ciebie wątku) ;P Tak samo, jak wielu zdrowym jest
wygodnie być bezrobotnymi.
Pozdrawiam,
Gerard
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2006-07-04 05:02:11
Temat: Re: Problem dyskryminacji osób niepełnosprawnych na rynku pracy . dyrektywy Unii Europejskiej> A gdy równolegle widzę wciąż wokół siebie inwalidów, którzy robią co
> mogą, by kalekami ŻYCIOWYMI pozostać, choć czasem podaje im się na
> tacy rozwiązanie ich problemów, to jak słyszę o dyskryminacji, to mnie
> szlag trafia.
Tak, takich osob jest stosunkowo duzo zwlaszcza wsrod ludzi, ktorzy stali
sie niepelnosprawniw pozniejszym wieku na skutek jakiegos wypadku. Ja mam
wade wrodzona i chyba stad biora sie roznice w naszym spojrzeniu na
otaczajaca nas rzeczywistosc bo ja widze te wszystkie problemy od zawsze, a
ty od pewnego wieku. I prawde mowia denerwuje mnie to jak ktos taki jak ty
wypowiada sie w moim imieniu.
Leszek
>
>
>
>
> --
> Pozdrawiam
> Adam Pietrasiewicz
> Ogarnęła Cię lekka paranoja? Ktoś Ci do listów zagląda?
> http://www.paranoik.w.pl
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2006-07-04 06:45:44
Temat: Re: Problem dyskryminacji osób niepełnosprawnych na rynku pracy . dyrektywy Unii Europejskiej
W poniedziałek 03-lipca-2006 o godzinie 23:02:12 Piotr M :) napisał/a
>Panie Adamie wydaje mi się że dyskryminacja jakiejkolwiek grupy
>społecznej nie jest istotne jakiej. taki wybiórczy charakter ma ze swej
>natury . Tylko wtedy mechanizm dyskryminacji działa kiedy podmiotem
>dyskryminowanym jest jednostka "słabsza społecznie"bo jednostka
>"silna"dyskryminować się nie da. a nie można powiedzieć że w jakiejś
>grupie społecznej [ np ON] wszyscy w 100 procentach kompletnie nie radzą
>sobie w sferze stosunków społecznych. Stąd zjawisko ma charakter
>naturalnie wybiórczy .
Czyli podobnie działa mechanizm dyskryminacji rudych oraz
leworęcznych, czy tak?
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Ogarnęła Cię lekka paranoja? Ktoś Ci do listów zagląda?
http://www.paranoik.w.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2006-07-04 06:52:44
Temat: Re: Problem dyskryminacji osób niepełnosprawnych na rynku pracy . dyrektywy Unii Europejskiej
We wtorek 04-lipca-2006 o godzinie 00:22:27 Piotr \Gerard\ Machej
napisał/a
>> Ja jestem zadowolony z życia.
>Nie widać tego. Starczy, że ktoś trochę ponarzeka, a od razu
>się irytujesz. Mało tego. Starczy, że ktoś wskaże jakąś możliwą
>formę pomocy dla dyskryminowanych ON, a Ty pytasz "i co?",
>i też się irytujesz.
Wiara w to, że wypowiedzi na listach dyskusyjnych są obrazem
prawdziwego życia to naiwność. Tu jest świat WIRTUALNY, a nie
prawdziwy, i dlatego nie należy sobie wyobrażeć, że poprzez te
WIRTUALNE kontakty mozna poznać PRAWDZIWEGO człowieka.
Można poznać czyjeś przekonania na jakieś tematy, można sobie pogadać,
ale nic więcej.
Siedzę w tym świecie od 10 już lat. Niejedno widziałem - znam ludzi,
którzy na przykład od najgorszych sobie ubliżali wirtualnie, ale tak
naprawdę wyglądało to na nienawiść, po czym poznali się w świecie
realnym i zostali na tyle dobrymi kumplami, że wspólną firmę
założyli.
Nie należy więc wyciągać zbyt daleko idących wniosków.
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Ogarnęła Cię lekka paranoja? Ktoś Ci do listów zagląda?
http://www.paranoik.w.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2006-07-04 07:06:01
Temat: Re: Problem dyskryminacji osób niepełnosprawnych na rynku pracy . dyrektywy Unii Europejskiej
We wtorek 04-lipca-2006 o godzinie 07:02:11 LECH DUBROWSKI napisał/a
>
>> A gdy równolegle widzę wciąż wokół siebie inwalidów, którzy robią co
>> mogą, by kalekami ŻYCIOWYMI pozostać, choć czasem podaje im się na
>> tacy rozwiązanie ich problemów, to jak słyszę o dyskryminacji, to mnie
>> szlag trafia.
>Tak, takich osob jest stosunkowo duzo zwlaszcza wsrod ludzi, ktorzy stali
>sie niepelnosprawniw pozniejszym wieku na skutek jakiegos wypadku. Ja mam
>wade wrodzona i chyba stad biora sie roznice w naszym spojrzeniu na
>otaczajaca nas rzeczywistosc bo ja widze te wszystkie problemy od zawsze, a
>ty od pewnego wieku. I prawde mowia denerwuje mnie to jak ktos taki jak ty
>wypowiada sie w moim imieniu.
Zachorowałem na Heine Medina w wieku 8 miesięcy. Czyli można chyba
powiedzieć, że jestem kaleką od zawsze.
Miałem to szczęście, że miałem wsparcie otoczenia, które zamiast mi we
wszystkim pomagać nie stosowało wobec mnie taryfy ulgowej. A to
dlatego, że moi najbliżsi wiedzieli, że życie wobec nikogo taryfy
ulgowej stosować nie będzie. I teraz, gdy jestem w pełni tego życia,
to mnie różne przeszkody i problemy nie zaskakują, a inni, wobec
podobnych kwestii stają zupełnie bezbronni.
Moim zdaniem nie ma żadnych prostych recept, ale z całą pewnością nie
jest receptą spychanie inwalidów do roli kalek, co czynią radośnie
zbyt często sami zainteresowani.
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Ogarnęła Cię lekka paranoja? Ktoś Ci do listów zagląda?
http://www.paranoik.w.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2006-07-04 09:40:25
Temat: Re: Problem dyskryminacji osób niepełnosprawnych na rynku pracy . dyrektywy Unii EuropejskiejAdam Pietrasiewicz napisał(a):
> Wiara w to, że wypowiedzi na listach dyskusyjnych są obrazem
> prawdziwego życia to naiwność. Tu jest świat WIRTUALNY, a nie
> prawdziwy, i dlatego nie należy sobie wyobrażeć, że poprzez te
> WIRTUALNE kontakty mozna poznać PRAWDZIWEGO człowieka.
Cóż, kwestia podejścia. Dla mnie Internet jest po prostu kolejnym
środkiem komunikacji. Takim samym, jak telefon, listy, czy nawet
zwykłe rozmowy. Jeśli ktoś nie jest szczery i pisze zupełnie
co innego niż myśli i czuje, to równie dobrze nie da się poznać
w "prawdziwym świecie", jak to nazywasz.
Ja akurat poznałem bardzo wiele osób w Internecie i w przypadku
znajomości kontynuowanych później "na żywo" nigdy nie miałem
dyskomfortu - były to te same i takie same osoby, jak w sieci.
No ale skoro twierdzisz, że jesteś kameleonem mówiącym tu
co innego niż myślisz w rzeczywistości, udającym emocje, to
faktycznie dalsza dyskusja nie ma sensu.
Bo nie wiem, czy zauważyłeś, ale znów potraktowałeś mój post
bardzo wybiórczo i tym samym zakończyłeś związaną z tematem
dyskusję w tej gałęzi wątku. Dla mnie to jest po prostu
niepoważne.
> Można poznać czyjeś przekonania na jakieś tematy, można sobie pogadać,
> ale nic więcej.
Ty tak myślisz ;) Pewnie więc uważasz, że również w listach nie
można się poznać? Że można "tylko popisać", wymienić się
przekonaniami, ale nic więcej? Szkoda, że akurat u człowieka
w Twoim wieku umiejętność korespondencji umarła ;)
> Siedzę w tym świecie od 10 już lat.
Więc krócej niż ja. I też mam różne doświadczenia, ale wnioski
z nich krańcowo inne.
> Nie należy więc wyciągać zbyt daleko idących wniosków.
Czyli po prostu twierdzisz, że w Twoim przypadku nie ma
sensu się angażować w dyskusję, gdyż nie traktujesz jej
poważnie, a co więcej, możesz pisać coś zupełnie innego,
niż myślisz i niż to, co byś powiedział w "świecie realnym".
Skoro tak, to rzeczywiście, na tym dyskusję zakończymy.
Pozdrawiam,
Gerard
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2006-07-04 10:29:40
Temat: Re: Problem dyskryminacji osób niepełnosprawnych na rynku pracy . dyrektywy Unii Europejskiej
We wtorek 04-lipca-2006 o godzinie 11:40:25 Piotr \Gerard\ Machej
napisał/a
>Czyli po prostu twierdzisz, że w Twoim przypadku nie ma
>sensu się angażować w dyskusję, gdyż nie traktujesz jej
>poważnie, a co więcej, możesz pisać coś zupełnie innego,
>niż myślisz i niż to, co byś powiedział w "świecie realnym".
>Skoro tak, to rzeczywiście, na tym dyskusję zakończymy.
Zadziwiające wnioski wyciągasz, naprawdę.
Zadziwiające są drogi, jakimi krążą Twoje myśli.
Czemu nie chcesz przyjąć do wiadomości faktu, że internet, i takie
listy jak ta, są doskonałym miejscem, w którym mogą się ścierać IDEE,
przy czym nie są wcale dobrym miejscem do poznawania LUDZI?
Ludzi trzeba poznawać osobiście. Poznawać ich w różnych sytuacjach
życiowych, w różnych kontekstach. Obserwując wypowiedzi ludzi na
takiej liście jak ta nie dowiadujemy się DOKŁADNIE NICZEGO na ich
temat. Tworzymy sobie oczywiście wyobrażenia rózne, które jednak, jak
pokazuje doświadczenie, mogą być niezwykle mylne.
Gdy ludzie rozmawiają, to nie tylko słowa, ale i gra ciała, cała
postawa MÓWI. W przypadku wymiany idei na pismie mamy tylko słowa,
których wartość jest skądinąd zawsze inaczej rozumiana przez różnych
ludzi. Budowanie sobie wizji człowieka na podstawie tego, co pisze i
jak pisze to błąd, który rzadko prowadzi do poznania człowieka.
Czego Twoje wnioski na mój temat są doskonałym dowodem... a o czym
sie przekonasz jak sie spotkamy w Katowicach.
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Ogarnęła Cię lekka paranoja? Ktoś Ci do listów zagląda?
http://www.paranoik.w.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2006-07-04 11:00:48
Temat: Re: Problem dyskryminacji osób niepełnosprawnych na rynku pracy . dyrektywy Unii EuropejskiejAdam Pietrasiewicz napisał(a):
> Zadziwiające wnioski wyciągasz, naprawdę.
Sam do nich prowokujesz. W pewnym momencie dyskusji zaczynasz
ignorować argumenty, a odpowiadasz tylko na teksty luźno związane
z tematem, rozdrabniając niepotrzebnie dyskusję. Sam piszesz
o swoich emocjach (np. że coś Cię wkurza lub że jesteś
szczęśliwy), a później piszesz, że naiwnym jest ten, kto
wierzy, że jest to odzwierciedlenie Twojego stanu w "realu".
Powtórzę się - to nie jest poważne ;)
> Czemu nie chcesz przyjąć do wiadomości faktu, że internet, i takie
> listy jak ta, są doskonałym miejscem, w którym mogą się ścierać IDEE,
> przy czym nie są wcale dobrym miejscem do poznawania LUDZI?
Chciałbym zauważyć, że trudno o ścieranie się idei, kiedy
rozmówca ignoruje argumenty, a skupia się na potyczkach słownych
tak, jak Ty. Gdybyś traktował dyskusję poważnie, to byś
odpowiadał na istotne argumenty, a nie przerywał dyskusję
w momencie, kiedy masz problemy z ich obaleniem.
> Ludzi trzeba poznawać osobiście. Poznawać ich w różnych sytuacjach
> życiowych, w różnych kontekstach. Obserwując wypowiedzi ludzi na
> takiej liście jak ta nie dowiadujemy się DOKŁADNIE NICZEGO na ich
> temat. Tworzymy sobie oczywiście wyobrażenia rózne, które jednak, jak
> pokazuje doświadczenie, mogą być niezwykle mylne.
Zgadza się. Na początku wytworzyłem sobie wyobrażenie Ciebie jako
człowieka poważnego, o określonych poglądach, skłonnego do dyskusji.
Dlatego kiedy napisałeś, że coś Cię wkurza, uwierzyłem. Kiedy
napisałeś równocześnie, że jesteś szczęśliwy, zadowolony z życia,
też uwierzyłem i tylko zastanowiło mnie to dziwne połączenie
dwóch _podanych przez Ciebie_ faktów. I jedynie do tego się
odniosłem, a Ty zaraz zacząłeś pisać o różnicach między "wirtualnym"
światem Internetu a światem "rzeczywistym", zupełnie odbiegając
od głównego wątku dyskusji.
> Czego Twoje wnioski na mój temat są doskonałym dowodem... a o czym
> sie przekonasz jak sie spotkamy w Katowicach.
Nie przekonam się, gdyż się nie spotkamy. Przykro mi to pisać, ale
skutecznie mnie do tego zniechęciłeś.
Pozdrawiam,
Gerard
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |