Data: 2010-01-15 08:09:36
Temat: Re: Problem malzenski
Od: Marchewka <s...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
flyer pisze:
> - pacjent może "nakłonić" psychoterapeutę do potwierdzania tego, co mu
> mówi, odpowiednio dobierając tematy/treść rozmowy, przemilczając część
> prawdy, kreując jakąś rolę. Nie zawsze robi to w celu uzyskania
> potwierdzenia swojej wartości czy roli w życiu, ale często z obawy przed
> negatywną oceną psychologa.
Rzeczywiscie, pacjent kreuje sie na jakas-tam osobe. Jednak po jakims
czasie dobry terapeuta jest to w stanie wykryc. Duzo wazniejsza jest
jednak kwestia tego, _po_co_ pacjent do niego przychodzi, co chce
uzyskac/zmienic. To sie nakresla na pocz. terapii i do tego celu sie
dazy w czasie jej trwania.
Dobry terapeuta nie bedzie calymi miesiacami wysluchiwal jedynie
narzekan kobiety na jej meza i doradzal w sprawach ich zwiazku. Jesli
ktos przychodzi sam (a nie z partnerem, bo wtedy to juz ter.
malzenska/partnerska jest), to sie pracuje nad nim, nad tym, z jakim
przychodzi problemem wlasnym.
> - z mojego kontaktu z psychologami wynika, że pomijając ich ludzką
> naturę [a więc i też skłonność do oceny, diagnozy i własnych emocji w
> trakcie wysłuchiwania pacjenta], ich działania nie są nakierowane na
> osądzenie sytuacji, którą przedstawia pacjent, ale na nauczenie pacjenta
> mówienia/rozpoznawania emocji i uczuć, oraz na "uwolnienie go" [innego
> słowa na określenie tego stanu nie znalazłem].
> Czyli mz. psycholog nie jest winny.
Czyli o tym samym piszemy. :-)
Iwona
|